obca jest wszelka idolatria, które nie ma żadnej gotowej formuły i w związku z tym nie daje przykazań, stroni od propagandy, nawet gdy uznaje słuszność celu, bo wie, że poświęcenie negacji - będącej jądrem autokrytyki - na rzecz arbitralnej afirmacji wywołuje w teorii zastój, a w praktyce - represje. Za takim myśleniem opowiada się Horkheimer,
Rozum instrumentalny ujarzmia naturę. Analogonem rozumu od-instrumentalizowanego, czyli niezależnego myślenia, jest natura wyzwolona. Te symptomy „wyzdrowienia” idą ze sobą w parze, tak jak instrumentalizacja rozumu i zniewolenie natury. Horkheimerowski projekt autokrytyki rozumu rysuje perspektywę pojednania go z naturą, albowiem jego autor sądzi, że eksploatacja przyrody nie jest jedyną możliwą formą relacji między nią i człowiekiem, a panowanie nad przyrodą i panowanie nad człowiekiem to dwie strony tego samego represyjnego modelu współżycia społecznego.
Panowanie gatunku ludzkiego na ziemi jest nieporównywalne z tymi epokami historii naturalnej, w których inne gatunki zwierząt reprezentowały najwyższe formy rozwoju organicznego. Ich żądze były ograniczane przez wymogi ich fizycznej egzystencji. Ludzka żądza rozprzestrzeniania władzy na dwie nieskończoności, mikro-kosmos i uniwersum, nie wynika rzecz jasna bezpośrednio z natury człowieka, lecz ze struktury społeczeństwa. Podobnie jak światowe podboje narodów imperialistycznych należy wywodzić z ich walk wewnętrznych, nie zaś z tak zwanego charakteru narodowego, tak i totalitarne ujarzmienie przez gatunek ludzki wszystkiego, co oddziela on od siebie, ma za przyczynę nie tyle wrodzone właściwości człowieka, ile raczej stosunki między nimi. Stan wojenny między ludźmi w czasie wojny i pokoju jest kluczem do nienasycenia tego gatunku i do praktycznych sposobów działania, które są jego konsekwencją (s. 121).
Pojednanie rozumu z naturą to projekt takiej relacji między nimi, która ani nie zaciera swoistości i odrębności żadnego członu, ani nie hipostazuje ich mglistej jedności - jak racjonalność obiektywna upatrująca w człowieku mikrokosmos - ale też nie absolutyzuje ich dualizmu, jak racjonalność subiektywna. Pojednanie rozumu i natury zakłada w szczególności obalenie stosunku tyranii między abstrakcyjnym ,ja” i zdegradowaną do środka jego samozachowania czystą materią przyrody. Pozomość tego dualizmu polega między innymi na tym, że rozum ujarzmiający naturę poniekąd upodabnia się do niej: sam unicestwia swą wyższość, jako że dniała w myśl naturalnego prawa silniejszego; zatraca charakter niezależnej władzy, stając się po prostu częścią przyrody, czymś tylko organicznym, przypominającym węch lub pazury, które wykazały swą moc i skuteczność w walce o przetrwanie. Duch jest „zarazem z naturą identyczny i od niej różny [...] hipostazowanie przeciwstawności obu tych form bytu jest tak samo niewłaściwe, jak redukowanie jednej do drugiej” (s. 168-169). Podobnie problematyczna i zwodnicza wydaje się Horkheimerowi opozycja antynaturalizmu i naturalizmu, a konsekwencja obu tych - w gruncie rzeczy zbieżnych stanowisk - jest według niego nie do przyjęcia. Obiektywna racjonalność metafizycz-no-religijna utożsamia bowiem to, co cielesne, naturalne, ze złem, dobro zaś łączy z duchem i tym, co nadprzyrodzone. W ten sposób legitymizuje ujarzmienie i eksploatację przyrody. Naturalizm z kolei, widząc w rozumie wyłącznie naturalny organ, poniża i rozum, i człowieczeństwo a wywyższa prymitywizm popędów, skutkiem czego
- chcąc nie chcąc - okazuje się sprzymierzeńcem barbaryzacji.
Obiekcje Horkheimera w stosunku do racjonalizacji nie mają nic wspólnego z awersją do rozumu filozofii życia, ehoć niektórych jej przedstawicieli, jak np. Nietzschego, autor Krytyki instrumentalnego rozumu ceni wysoko za niezwykle wyostrzony zmysł demaskatorski. W odróżnieniu jednak od filozofii życia, która irracjonalność
- w postaci czy to intuicji, czy spontanicznej witalności lub ślepego żywiołu woli - stawia ponad racjonalnością, dowartościowywanie natury kosztem deprecjonowania rozumu nazywa „fałszywym wnioskiem epoki racjonalizacji”. Rezygnacja z rozumu, która w filozofii jest błędem teoretycznym, w życiu społecznym musi skończyć się walką o byt. Przyjęcie natury za zasadę ludzkiego życia prymity-wizuje człowieka. O ile konserwatywni teoretycy kultury krytykują hipertrofię rozumu, Horkheimer, postulując, by rozum poddał krytyce swą własną nierozumność, ma na uwadze potrzebę ujawnienia niedostatku racjonalności. To różni go od zwolenników kontroświecenia, a łączy z przyjaciółmi dziedzictwa wieku świateł, którzy w obliczu kryzysu kultury zalecają, jak swego czasu Jean Jacąues Rousseau