skim, węgierskim i w innych, a pochodzi on od alfabetu używanego kiedyś przez starożytnych Żydów, Fenicjan, Aramejczyków, Greków, Etrusków i Rzymian.
Dzięki prostocie alfabetu pismo bardzo się rozpowszechniło; pisanie nie jest już mniej lub bardziej wyłączną domeną kapłanów lub innych klas uprzywilejowanych, tak jak to było w Egipcie, Mezopotamii czy w Chinach. Edukacja stała się głównie nauką czytania i pisania, i jest dostępna dla wszystkich. Fakt, iż pismo alfabetyczne przetrwało ze stosunkowo niewielkimi zmianami przez trzy i pól tysiąclecia, pomimo wprowadzenia druku i maszyn do pisania oraz szerokiego zastosowania stenografii, jest najlepszym dowodem dopasowania alfabetu do potrzeb całego współczesnego świata. Ta właśnie prostota, przystosowalność i odpowiedniość zapewniły zwycięstwo alfabetu nad innymi systemami pisma.
Alfabetyczne pismo i jego pochodzenie samo w sobie stanowi niezwykłą historię; umożliwiły powstanie nowej dziedziny badań, którą amerykańscy uczeni nazwali ,,alfabetologią". Żaden inny system pisma nie miał tak rozleglej, skomplikowanej ani tak interesującej historii.
Uwaga Diringera, że alfabet jest „obecnie powszechnie stosowany przez ludzi cywilizowanych”, zakrawa na tautologią, ponieważ to właśnie dzięki alfabetowi ludzie porzucili ple-mienność, czyli ulegli indywidualizacji, aby stworzyć „cywilizację”. Kultury mogą w dziedzinie sztuki znacznie przewyższać cywilizację, lecz bez alfabetu fonetycznego pozostają plemienne, tak jak Chińczycy i Japończycy. Tu trzeba podkreślić, że moje zainteresowania koncentrują się głównie na procesie rozdzielenia zmysłów, który to proces powoduje utratą plemicnności. Człowiek nie potrafi ocenić, czy dla niego samego takie rozdzielenie zmysłów oraz utrata przez społeczeństwo plemienności jest, czy nie jest „rzeczą korzystną”. Jednak już samo uświadomienie sobie tego procesu może wydobyć tę kwestię z oparów moralnej mgły dwuznaczności, która obecnie ją otacza.
Kolejnym zauważonym przez Diringera zjawiskiem, które zasługuje na komentarz, jest przyjęcie przez wszystkich ludzi techniki, która stosuje litery do „reprezentacji pojedynczych dźwięków, zamiast do pojęć czy sylab”. Inaczej można ująć to w ten sposób, że każde społeczeństwo posiadające alfabet może przełożyć każdą kulturę, z którą się styka, na swoją formę alfabetyczną. Jest to jednak proces jednostronny. Żadna kultura niepiśmienna nie może przejąć kultury alfabetu, ponieważ alfabet nic daje się zasymilować; można go tylko zlikwidować lub zredukować. Jednakże w wieku elektryczności odkryliśmy ograniczenia techniki alfabetu. Już nie musi nas dziwić, że narody, takie jak Grecy czy Rzymianie, które poznały alfabet, też dążyły do podboju i organizacji dalekich terytoriów. Harold Innis pierwszy zajął się tym tematem w Empire and Communications, gdzie również szczegółowo objaśnił sens mitu Kadmosa. Otóż istnieje legenda, że grecki król Kadmos, który wprowadził do Grecji alfabet fonetyczny, posiał zęby smoka, z których wyrośli uzbrojeni wojownicy. (Zęby smoka mogły być aluzją do starych form hicroglificznych). Innis wytłumaczył także, dlaczego druk wywołuje nacjonalizm, a nie plc-mienność, a także dlaczego druk jest przyczyną powstawania systemu cen i rynków, które bez niego by nic istniały. Krótko mówiąc, Harold Innis był pierwszym człowiekiem, który wskazał na proces zmian jako ukryty składnik form środków przekazu.
Diringer kładzie nacisk tylko na jedną kwestię dotyczącą alfabetu, niezależnie od tego, jak, bądź kiedy, została osiągnięta:
W każdym razie należy powiedzieć, że największym wynalazkiem nie było stworzenie znaków. Było nim natomiast przyjęcie systemu ściśle alfabetycznego, w którym, co więcej, pojedynczemu dźwiękowi odpowiada tylko jeden znak. Za to osiągnięcie, które teraz wydaje się nam takie proste, wynalazca lub wynalazcy powinni zostać uznani za największych dobroczyńców ludzkości. Żadne inne narody na świecie nie potrafiły wynaleźć prawdziwie alfabetycznego pisma. Mniej lub bardziej cywilizowane ludy Egiptu, Mezopotamii, Krety, Azji, doliny Indusu, Chin, centralnej Ameryki, osiągnęły wysoki poziom rozwoju pisma, lecz nie potrafiły wyjść poza fazę przejściową. Kilka narodów (starożyt-
203