ległego. Oficerowie demonstrują swą zgodę wobec rekrutów, rodzice wobec dzieci,11 kierownicy wobec robotników, pielęgniarki wobec pacjentów1 2 i tale dalej. Oczywiście, kiedy osoby podległe są nieobecne, otwarta, ostra krytyka może się pojawiać i często się pojawia. Na przykład,, z niedawno przepro-' wadzonych badań nad zawodem nauczyciela wynika, iż nauczyciele są przekonani, że dla utrzymania wrażenia zawodowej kompetencji i autorytetu instytucji muszą mieć pewność, iż w obljczu rozgniewanych rodziców przychodzących do szkoły ze skargą, najważniejszą rzeczą jest poparcie stanowiska nauczyciela, którego skarga bezpośrednio dotyczy, w każdym razie w obecności rodziców.3 Podobnie, nauczyciele są głęboko przekonani, że koledzy nie powinni spierać się czy podważać wzajemnie swego stanowiska w obliczu uczniów. „Pozwólmy tylko podnieść nauczycielowi brew, a dzieci od razu to zauważą, przestaną uważać, a ich szacunek dla ciebie natychmiast zniknie.” 4 Również zawód lekarza obowiązują dokładne przepisy etykiety: konsultant w obecności pacjenta i lekarza prowadzącego uważa, by nie powiedzieć niczego, co mogłoby podważyć wrażenie kompetencji-kolegi, które on sam stara się utrzymać. Hughes zwraca uwagę, że „[zawodowa] etykieta jest całym rytuałem,, który kształtuje się nieformalnie, aby można było chronić w obliczu klientów wspólną fasadą zawodu.” 5 6 Oczywiście, w ten sam sposób solidarni są podwładni wobec przełożonych. Z nowego studium poświęconego policji mogliśmy się dowiedzieć, v że zespół patrolowy, złożony z dwóch policjantów, którzy są nawzajem świadkami swoich nielegalnych i półlegalnych czynów i każdy z nich mógłby łatwo skompromitować przed sędzią popis praworządności dawany przez kolegę, zachowuje bohatersko solidarność, i policjanci w zeznaniach wspierają się nawzajem, nie bacząc na to, jakie niegodziwości ukrywają i jak mało prawdopodobne byłyby ich opowieści.10
Jeśli wykonawcy troszczą się o utrzymanie linii postępowania zespołu, to jest oczywiste, że na partnerów będą wybierali ludzi, którym można zaufać, że grać będą właściwie. Tak więc dzieci gospodarzy zazwyczaj wyłącza się z przedstawienia odgrywanego przed gośćmi, ponieważ dzieciom często nie można zaufać, że będą „grzeczne”, to znaczy, że powstrzymają się od działania psującego wrażenie, jakie gospodarze chcą zrobić.7 Podobnie osoby znane z tego, że łatwo się upijają, po czym stają się gadatliwe lub „rozrabiają”, stanowią zagrożenie dla przedstawienia; zagrażają mu także osoby trzeźwe, ale głupio niedyskretne i takie, które nie chcą czy nie potrafią „poddać się nastrojowi”, wszystkie przeszkadzają w utrzymaniu wrażenia,
139
Interesująca jest trudność dramaturgiczna w rodzinie polegająca na tym, że płeć i więzi krwi, stając w poprzek solidarności małżeńskiej, utrudniają mężowi i żonie wzajemne „popieranie się” w spektaklu autorytetu, wystawianym wobec dzieci, lub w spektaklu już to dystansu, już to nUskoóci wystawianym wobec dalszych krewnych. Jak wcześniej zwracałem uwagę, lego rodzaju krzyżujące nią wiązi zapobiegają pogłębianiu się podziałów strukturalnych.
13 fi. Taxel, Authorlty..., cyt. wyd., s. 53—54.
'i II. S. Becker, The Toachor iw tho Authorlty System o/ the Public School, „Journal of Educational Sociology”, XXVII, s. 134.
Tamże, z wywiadu, s. 130.
E. C. Hughes, instltutions, w: New Outełne of the Prln-ciples of Sociology, New York 1946, s. 273.-
w. Westley, The Police (niepublikowana praca doktorska, Department of Sociology, Uhiversity of Chicago, 1952), k. 1117—196.
*» W stopniu, w Jakim dzieci traktowane mi juko „osoby, których nie ma", mają one poniekąd prawo do nietaktownych zachowali, których konsekwencji elcspresywnych publiczność nie muiii traktować zbyt serio, Jednakie niezależnie od tego, czy traktowane są jako osoby, których nic ma, czy też nie, dzieci potrafią wyjawić podstawowe sekrety rodzinnego zespołu,