w sposób naturalny i instynktowny uznało, iż ewolucja musi mieć charakter wznoszący się”. Gdyby jednak dziejami kierowała fizyka społeczna, czyż o ostatecznym losie ludzkości nie decydowałoby pra wo wzrostu entropii? Czyż rozpraszanie energii nie ma swego odpowiednika (jak to wynika, jego zdaniem, z Psychologii tłumu Le Bona) w niepokojach społecznych?
Wiek techniki to wiek zegara. Skoro tak, to zegar się rozregulował. „Wszechświat straszliwie się skurczy! dzięki termodynamice”, pisał Adams. „Historia i socjologia z trudem chwytają oddech”. Taka była ostatnia myśl, jaką chciał przekazać. Pociąg historii wykolei się wskutek przyspieszenia, jakie nadaje mu rozwój wiedzy. Ludzkość w coraz mniejszym stopniu zdolna będzie rozwiązywać swe problemy, ponieważ coraz szybsze tempo zmian przybliża nas do momentu wyczerpania się energii i nie potrafimy twórczo sprostać wyzwaniom przyszłości1. Tak więc w świecie technicznym zaczęliśmy od postępu, a skończymy na zastoju.
Świat społeczny
Jeśli światem materialnym rządzi przeznaczenie i przypadek, a światem technicznym - racjonalność i prawo entropii, to o świecie społecznym powiedzieć można tylko tyle, że trwa on w „drżeniu i trwodze”.
Każde społeczeństwo (by sparafrazować Rousseau) utrzymuje w całości albo przymus-armia, milicja czy policja-albo porządek moralny: zgoda jednostek na wzajemne szanowanie go i przestrzeganie norm prawa. Uzasadnienie słuszności tych reguł porządku moralnego zakorzenione jest w systemie uznawanych wartości. Historycznie rzecz biorąc, podstawą uznawanego porządku moralnego była religia jako forma świadomości dotycząca wartości ostatecznych.
Siła religii nie płynie z żadnych jej cech utylitarnych; nie jest ona umową społeczną ani uogólnionym systemem znaczeń kosmologicznych. Jej siła płynie z faktu, iż, nim powstały ideologie oraz inne rodzaje świeckich wierzeń, była ona sposobem stapiania w jednym tyglu rozproszonych składników świadomości potocznej.
Rozróżnienie sacrum i profanum - którym zajmował się w najnowszych czasach głównie Emile Durkheim - stanowi punkt wyjścia dyskusji o losach świata społecznego. W jaki sposób ludzie zaczęli myśleć o dwóch tak różnych, heterogenicznych dziedzinach jak sacrum i profanum? Przyroda jako taka jest jednolitym, wielkim, ciągłym łańcuchem bytów, obejmującym zarówno mikrokosmos, jak i makrokosmos. To człowiek wymyślił dualizmy - materię i ducha, przyrodę i historię, sacrum i profanum. Zdaniem Durkheima wspólne uczucia i więzi afektywne mają zasadnicze znaczenie dla wszelkiej społecznej egzystencji. Religia jest zatem świadomością społeczeństwa. A ponieważ życie społeczne we wszystkich swych aspektach możliwe jest jedynie dzięki systemowi symboli, świadomość ta sprzęgnięta jest z pewnymi przedmiotami, które traktowane są jako sacrum.
Jeśli koncepcja Durkheima jest słuszna, to na „kryzys religii” spojrzeć można w sposób niekonwencjonalny. Kiedy filozofowie, a dziś i dziennikarze, piszą o upadku religii lub utracie wiary, mają zazwyczaj na myśli to, iż obrazy nieba i piekła, kary i odkupienia utraciły swą władzę nad ludźmi. Zdaniem Durkheima źródłem religii nie jest jednak wiara w bogów czy w siły nadprzyrodzone, lecz podział świata (rzeczy, czasów, ludzi) na sferę sacrum i profanum. Jeśli religia upada, to dlatego, że kurczy się ziemski obszar sacrum i słabną więzi afektywne między ludźmi. Zasadnicze elementy pozwalające ludziom na autoidentyfikację i wzajemność uczuć - rodzina, synagoga, kościół, wspólnota - słabną i ludzie tracą zdolność utrzymywania trwałych stosunków wzajemnych, zarówno czaso-
191
„Żaden badacz historii - pisat Adams - nie może nie wiedzieć, iż pięćdziesiąt lat wcześniej, nim chemicy zaczęli badania faz, August Cointe w dość ścisłych terminach sformułował prawo faz w historii, które uzyskało gorące uznanie dwóch najwybitniejszych autorytetów tego czasu - Emile’a Littrego oraz Johna Stuarta Milla. Niemal sto pięćdziesiąt lat przed tym, jak Willard Gibbs ogłosił fizykom i chemikom swe prawo faz, Turgot sformułował je dla historii w sposób równie ścisły, jak Franklin swe prawa elektryczności. Jeśli chodzi o teorię, to nie posunęliśmy się w jakiś znaczący sposób od tamtego czasu i niewiele więcej niż oni potrafimy powiedzieć o tym, czym jest myśl, a czym elektryczność. Niezdolność przeniknięcia tych dwóch tajemnic przyrody w niczym nie usprawiedliwia profesorów historii, kiedy porzucają obszar, który na mocy prawa pierwszeństwa: do nich należy, ani tym bardziej, kiedy tłumaczą się nieznajomością matematyki, której mieli obowiązek się nauczyć”. W zdaniu przypominającym Vica, Adams konkludował: „Badania teorii historii są o wiele łatwiejsze niż teorii światła”.
The Rule oJ Phase Applied to History oraz Letter to American Historians zawarte są w The Degradation of the Democratic Dogma, New York 1919, Macmillan, por. s. 284-285, 252-253, 141 -142.