w świecie zintensyfikowanego natłoku obrazów, informacji, wrażeń, skandali, odkryć, wynalazków technologicznych i elektronicznych bezwiednie traci tożsamość, wygasa w nim zdolność do identyfikowania się z czymkolwiek. Bardziej ludzka i silniejsza jest ta osoba, która zachowuje i rozwija swą tożsamość.
Twórczość Kazimierza Brakonieckiego jest głęboko humanistyczna (on sam powiedziałby: antropologiczna), opisuje człowieka w jego jednostkowym i przemijającym wydaniu, mówi o bliźnim, o czasie poprzez konkretne osadzone w rzeczywistości ,ja”. Sposób kreacji sprawił, że poezja ta jest „światem zapisanym w drugim człowieku”1. Jednakże światem, który ma•> służyć ocaleniu (w Miłoszowym sensie2), a nie rewindykacji, oskarżaniu czy restytuowaniu przeszłości. Pamięć nie powinna dzielić.
Brakoniecki polemizuje z Erwinem Krukiem3, który jako chyba jedyny poeta i pisarz z Warmii i Mazur jest mu bardzo bliski. Serię poetycką redagowaną przez siebie Brakoniecki nazwał „Moja Północ”, nawiązując do tomu wierszy Kruka pod tym tytułem z 1977 roku4. Nieprzypadkowy to związek. Kruk jest pisarzem wiernej pamięci, literackim gwarantem ciągłości dawniej „ziemi pruskiej”, dziś jego części: regionu warmińsko--mazurskiego — jego krytycznym kontynuatorem jest Brakoniecki. Tenże rekonstruuje wymazywane przed 1989 rokiem następstwa wojny, mówi o wykorzeniającej z tożsamości tzw. repatriacji (tak zwanej, bo przecież miliony Polaków, osiedlając się na Ziemiach Zachodnich i Północnych, nie powracały do ojczyzny). Boleje nad nienawiścią wzbudzaną z przyczyn narodowych i religijnych, która mnoży „Bogów”, dzieli jedynego Stwórcę na katolickiego i ewangelickiego. Brakoniecki, formułując poetycko problemy, operuje materią autobiograficzną, rodzinną i warmińsko-mazurską. Dochodzi w ten sposób do spraw uniwersalnych i fundamentalnych, do tego, co sam określił „biologizmem religijnym”5.
I .iryczno-epicki kraj Brakonieckiego przenika wiara w Jednię6: „wszystkie żywoty pochodzą / z jednego niepodzielnego świata”. Świadomość wspólnego pochodzenia wyzwala miłość i pragnienie jednoczenia się. Bo Jednia nie istnieje tylko i wyłącznie w sensie materialistycznym, lecz wszechobejmującym, więc i etycznym. Potwierdza ją wszechobecność śmierci; ona, dotykając wszystkich i wszystkiego, jest osią, miernikiem, scaleniem, czasem i bólem świadomości. Na pewno takie poznawcze ukierunkowanie własnej egzystencji wytwarza ogromne napięcie — poezja Brakonieckiego odzwierciedla skrajne emocje: ekstazę, zachwyt, nienawiść, rozpacz itd. — cierpienie jawi się tu zatem jako konieczny warunek poznania bytu. To poznawanie jest zachłanne, ironiczne, nie zasklepia się w jednej i jednoznacznej formie wiedzy; jest ono prawdziwie humanistyczne, bo nie polega na mechanicznym przyjmowaniu wiedzy, lecz na jej zdobywczym przeżywaniu, jakby wydobywaniu z podświadomości, na przychwytywaniu jej u źródeł, gdy powstaje w umyśle. Brakoniecki w słowie odtwarza momenty poznawcze, które zgodnie z tradycją mistyczną są nazywane „olśnieniami”. Pragnąc zdobyć wiedzę realną, jak najmniej zdeformowaną przez narzucające się pojęcia i wyobrażenia, poeta w strumieniu osobistej pamięci przyzywa, stwarza, rekonstruuje sytuacje, zdarzenia, osoby, które są upostaciowaniem poszczególnych inicjacji i wtajemniczeń (epifanii) w przedurodzeniowy niebyt, we własne pochodzenie, poczęcie7, życie, śmierć i w to, co po niej. Wstępowanie w osobistą przeszłość jest drogą rozpoznawania siebie minionego i jako tego, który jest dziedzicem i medium umarłych: „nie mogę żyć poza swoim umysłem / poza swoją historią” — wyznaje poeta, ale też zwraca się do nich: „wy wszyscy mną jesteście”8.
Brakoniecki zstępuje w małą i wielką, bliższą i dalszą historię, aby uwidocznić, jak bardzo świadomość współczesnego człowieka zanurzona jest w idealizacjach, stereotypach, mentalnych mieliznach, oderwanych od autentycznej, nabywanej w rwącej rzece życia wiedzy. Można rzec, iż Brakoniecki buduje swój osobisty-uniwersalny mit przeciw przebóstwia-niu jakichkolwiek idei, kogokolwiek i czegokolwiek. Rzeczywistość ludzka dzieje się na zasadzie przenikania się sprzecznych i niedopasowanych jakości, uświadomień i interpretacji. Toteż istota bycia człowiekiem nie polega na tym, aby ją bezkrytycznie afirmować albo negować. Prawda jest albo jej nie ma.
55
A. Piwkowska, Świat zapisany w drugim człowieku..., s. 38.
K. Brakoniecki obronił na Uniwersytecie Warszawskim pracę magisterską, napisaną pod kierunkiem prof. Andrzeja Lama, na temat poezji Czesława Miłosza.
Krótki wiersz K. Brakonieckiego Atlantyda Północy (od słów „Nie przekopuj ziemi”) jest dedykowany „Erwinowi Krukowi” („Dziennik Pojezierza” 1992, nr 172). Ten utwór trzeba odróżnić od czteroczęściowego tekstu Atlantyda Północy opublikowanego w tomie Jednia (1994).
Seria miała krótki żywot. Ukazały się w niej trzy książki (wszystkie w 1992 roku): K. Brakonieckiego Olśnienia, A. Bykowskiej-Sałczyńskiej Autobus do Mokin, J. Kryszaka Mały wybór.
Poeta o swojej religijności napisał: „Nie potrafię wierzyć w osobowego i budować osobistego świata opierając się na tej wspaniałej pewności. Codziennie muszę wybierać, pozostając w milczeniu niebios. Tli się we mnie pewność niewytłumaczalna i panteistycz-na, że życie jest święte, że stworzenia są święte, że Boskość jest wszędzie utajniona, choć nie pomaga to lepiej żyć. Osamotniony w niewierze i wierze, w potrzebie etyld metafizycznej” - K. Brakoniecki, Zeszyty Jedynego, Ostrołęka 1993 - książka ta zawiera fragmenty dziennika filozoficznego poety.
To kluczowe pojęcie jest tak ważno (Ilu poety, że zbiór wierszy z roku 1994 zatytułował Jednia — to stosunkowo najbardziej liryczna książka poetycka Brakonieckiego. Czytamy tutaj: „próżne jest moje wędrowanie / jeżeli iimiii wędruję bez miłości” - K. Brakoniecki, Człowiek, w: tegoż, Jednia, s. 52.
22 Niezwykle rzadko w poezji polskiej pojawię aię temat poczęcia i rozwoju płodu w łonie matki i to jako wizja poszukiwania swej odai l,(\) z zakłamanych mitów tożsamości.
K. Brakoniecki, Człowiek, w: tegoż, Jednia, a 'III lid