m l Społeczność podróżuj.
dobrnie pointy; daś nie do przyjęci* byłoby wyjaśnianie, o co w j* chodn, jak to często czyniono w druku w XVI i XVfl wieku Sięgnijmy do siedemnastowiecznych antologii humoru Takich ^ rów żartów było niemało, jeden przynajmniej miał być zebrany. gospodach i osoba autora Johna Taylora .Wodnego Poety", zdaje się? potwierdzać, choć stać go było na uzupełnienie serii własnymi twora^ Inny - to słowniki i korespondencja literata-profesjonalisty Jarrtjj. Howeiia A oto fragmenty:
Bardzo wysoka kobieta jedne na koniu po damsku za swym bank redom mężem, który nie sięgał gbwą do jej piersi. Monsieur [Francuz, sty II bohater serii żartów] mówi do niej:-Madame, będzie pani wygodniej, * I założy pani nogę na ten lęk siodła.
Kaznodzieja wymawiał wiernym, że drzemią na jego kazaniach. - I chodźcie jednak - mówił - choć chce się wam spać, bo może Wszechnicę I ny zechce właśnie wziąć kogoś z was do siebie w czasie drzemią.
Podróżni zgubi drogę i pytają o nią pasterza. - Panowie, jedzieą I dobrze. Jeszcze sześć nS do miasta. -Ty chamie, na pewno nie więcej I cztery! - Panie, możemy się targować, ustąpię i zgodzę się na cztery mi, I ale pan z pewnością wydśnie od towarzyszy po sześć, zanim dojedzietą I
Pewnemu szlachcicowi szkockiemu zalecano, by nie pil wina, bo grą I mu to ślepotą. - Nigdy! - odmówił - wolę zamknąć okna mego dała, ą I żeby ta budowla zawaliła aę z powodu zaniedbania konserwacji.
Pewien szlachcic pokazuje drugiemu konia na ulcy. - Patrz, widzisz! \ I najlepszy koń w Angfc. - Skąd wiesz? - Znam go, to mój. A zapewniam, ą I w stajni mam innego, który jest wart dziesięć takich!
Malarz miał malować kurtyzanę (w prostej angiełszczyźnie - kurwę - Szkoda kunsztu - odpad proszony - jeśli to jest naprawdę kurwa, ą I ■ codziennie maluje się sama.
Marynarz wraca z trzyletniej żeglugi i zastaje żonę z dwudziesto I miesięcznym dzieckiem. - Czyje to dziecko? - pyta. - Bóg mi je zesłał pa I twoją nieobecność.-Skoro tak, to je uznam, ale następne niech zatrzymj 1 da siebie.
Podczas gdy zbiór Taylora jest wyłącznie angielski czy nawet londyński to James Howell zbiera 0 chyba podrabia) folklor kontynentu: francuski hiszpański, włoski, także niemiecki i holenderski. Przede wszystkim jednał hibuje się w żartobliwych porównaniach cech narodowych, co — jak można przypuszczać - było ulubionym tematem w podróży.
A więc, gdzie trzech Hiszpanów, tam dwóch chrześcijan jak sam Par Bóg, a trzeci święty jak papież. Gdzie trzech Portugalczyków, tam dwóch pókhrześtijan i trzeci Żyd. Trzech Włochów to dwa świntuchy (posądzano
tę nację o zboczenia seksualne) a trzeci ateista. Trzej Niemcy to dwaj pijacy a trzeci heretyk. Wśród trzech Anglików, wreszcie, bywa dwóch złodziei a trzeci buntownik. Wszystko to wśród przysłów hiszpańskich. Parokrotnie w różnych wersjach powtarza Howełi anegdotę o raja „Gdy Bóg Wszechmogący wyrzucał Adama z raju, mówił po niemiecku"
- rzekł Włoch do Niemca. .Tak, ale Ewa mówiła po włosku, kiedy uwodziła Adama" - ripostował Niemiec Mawiano też. że szatan Icusl po włosku, Adam błagał o litość po francusku, a Bóg wypędzał z raju po hiszpańsku (czasem czynił to po niemiecku)
Anglik, który chciał być dowcipny i pożądany w towarzystwie, mógł się wiele od Howełla nauczyć. Nawet powiedzonek przy grze w kości
- ściśle odpowiadających dzisiejszemu .figur na figur' i js bierae raz*. Szczerze mówiąc, ta stronica słownika Howella jest przygnębiająca coś dowcipnego na każdy układ rzuconych kości! „Trójka-szóstka: sześć drzew to dwie szubienice*. Zobaczymy, że skojarzenie z szubienicą uporczywie narzucało się podróżnym.
Podróżujący po Francji w latach sześćdziesiątych XVł! wieku Szkot. John Lauder, wkrótce Sir john Lauder of Fountainhall, zanotował wiele poważnych i żartobliwych spraw, które dotarły do jego uszu. Zaraz po wiadomości, że topielicę wyciąga się tam z wody do góry grzbietem a topielca do góry brzuchem, mamy bardzo typowy kawał o głupich chłopach. .Czterech ich mówiło, jak to by dobrze było być królem (wątek: dobrze, dobrze być cesarzem! Gdybym ja był- mówi pierwszy
- leżałbym na stogu siana cały dzień brzuchem do słońca. |a -ciągnie drugi - jadłbym co dzień zupę tłustą od boczku. A ja bym U a dwa/ Na to czwarty: nic mi już nie zostaje, wybraliście wszystko co najlepsze.'
Sir |phn kazał swej gospodyni opowiadać bajki i historie w zimowe wieczory. Były zadziwiająco podobne do szkockich; zaczynały się od .był sobie król i królowa..." jednakże zamiast szkockich czerwonych smoków i olbrzymów występowały w nich wilkołaki Niektóre sottedes (głupstwa) były takie same jak w Szkocji; śmiali się razem niemała.