52
W. Uczeni: zwiedzający i odwiodą
* trzy 1 cztery minuty, mały pies - niecały kwadrans, wielka żmija godziny. Skippon zaryzykował własną głowę, ale zaraz ją cok poczuwszy - jak pisze - arszenik. Słyszał, że przed 22 laty ksiąj. Matalone z Neapolu wepchnął tam swego niewolnika i na próżno star* się go odratować w jeziorze.
Neapol w ogóle nasuwa podróżnikowi mnóstwo spostrzeżeń: co rok powtarza się cud św. Januarego (bez komentarza); benedyktyni sprzeda. I ją wina u św. Seweryna; jedliśmy surowe karczochy z pieprzem, w oleju | na niektórych ulicach inskrypcje zakazują mieszkać prostytutkom-nocniki są tu cylindryczne, szklane, z nakrywką; konie hiszpańskiej żołnierzy mają obcięte ucho. Kompletny chaos.
Trzeci z uczestników tej podróży, Frands Willoughby, oprócz rołfc,j zbierał obserwacje na temat ustroju, moralności, charakteru narodom' go Hiszpanów. W ten sposób, obok korespondencji i doświadczy gromadzono wówczas zasoby nowożytnej wiedzy. Zdaje się jedną: zaznaczać coraz ostrzejsza separacja filozofii wraz z historią od nad przyrodniczych. W tych warunkach zawile przedstawia się teolog; Twórcy nowoczesnych nauk przyrodniczych, członkowie „niewidajj. negp kolegium* i Towarzystwa Królewskiego* oraz ich koledzy z kou-1 tynentu (aęsto zresztą z Royal Sodety związani) byli przeważnie ludźna | głęboko pobożnymi; dla nas ważne jest przede wszystkim to, że na | dzieło Boskie patrzyli inaczej. Mniej wyraźnie rysuje się nowy sty podróżowania uczonych humanistów.
PODRÓŻNY KRYTYK - OJCIEC JEAN MABILLON
Jean Mabillon (1622-1707) był twórcą .nowożytnej krytyki źródeł, historycznych Francuski benedyktyn, poświęcił się szczególnie ogrom- f; nemu dziełu oczyszczenia tradycji Kościoła rzymskiego z niezliczonych | pobożnych fałszerstw i rzeczowych błędów. Petrarka i jego następcy I w XIV i XV wieku odkryli literaturę rzymską w rękopisach, które uważał I za starożytne; Mabillon obalił ten mit, datując rękopisy przeważnie na czasy Karola Wielkiego.
Ojciec Mabillon przeszedł właśnie pięćdziesiątkę, kiedy minister j Cołbert wysłał go na koszt króla (Ludwika XIV) do Niemiec nil poszukiwanie rękopisów i innych materiałów do dziejów Kościoła, zwłaszcza francuskiego. Było to zgodne z ówczesną ogólną polityką j Francji, nawiązującą do mocarstwowych tradycji królestwa. Wciąż) podkreślano szczególną rolę królów Franków (etymologia franci - franęa/s była tu pomocna) w chrześcijaństwie.
Dwaj uczeni benedyktyni od św. Maura, Mabillon i ojciec Michel Germain, wyruszyli do Niemiec w roku 1683. Moment nie był korzystny, jak to wkrótce sami spostrzegli. Dziwi się też Mabillon, widząc jak w wiosce pod Ratyzboną chłopi bawią się .niby w czasie pokoju", gdy tymczasem Wiedniowi grozi straszne niebezpieczeństwo tureckie. Obaj mnisi znajdowali gościnne przyjęcie w klasztorach, co bardzo ułatwiło Im pracę; raport uczonego mnicha przynosi jednak sporo obserwacji natury turystycznej, jest to diariusz; zawiera opisy odwiedzanych miejscowości i instytutów duchownych oraz refleksje na temat najciekawszych rękopisów. Mabillon miał lekkie pióro, ciekawił go także świat współczesny. Rzeczywistość przypominała się zresztą sama; autor przeważnie miłe witany w klasztorach, na terytorium cesarskim o mało nie został uznany za szpiega (płacił tu koszty aneks j i Strasburga przez Ludwika XIV). Niemcy różniły się bardzo od Francji i benedyktyn bez mała wszystko miał im za złe. jego skąpe uwagi nie pozostawiają wątpliwości, że spotykał się czasem z wzajemnością. W jednym z opactw bawarskich przy wejściu do klasztoru otoczył ich tłum służby, gapiąc się, jakby przybyli z innej planety. Nie było miejsca w gospodzie z powodu trwającego odpustu, ale nie odmówiono im zgody na obejrzenie biblioteki. Wewnątrz doszło do dłuższej kłótni z bibliotekarzem, który .zawołany, przybył ze swej celi i wylał na Francuzów żółć". Towarzysz Mabillona odpowiadał najpierw skromnie, a gdy tego sytuacja wymagała — z .galijskim ferworem" Ostra dyskusja toczyła się po ładnie, pomógł im też tłumacz, Szwajcar.
Stosunkowo wiele znajdujemy uwag o obyczajach szwajcarskich: o metodach chronienia siana, o sposobach odżywiania się, o mierzeniu czasu w Bazylei, o drobnych wreszcie odmiennościach tamtejszego habitubenedyktynów. W stylu epoki jest krótkie porównanie budow-nictwa Germanii Tacyta z techniką i rozplanowaniem osiedli górno-niemieckich w XVR wieku. Skarga na złe drogi i na gospody, dym tytoniowy i niesmaczną kuchnię była również typowa.
Dwa łata później wysłał obu benedyktynów, tym razem do Włoch, Maurice te Tełłier, arcybiskup Reims. Wyprawa trwała czternaście miesięcy i dotarła aż do Neapolu. W tej części relacji mniej mamy komentarzy na temat współczesności.
W jednej z bibliotek neapolitaóskich wynikł problem zezwolenia na czytanie książek zakazanych. Czy zezwolenie od rzymskiej inkwizycji, dotyczące Jiteratury" littera humaniora. obejmuje także pisma historyków? Ksiądz, do którego się zwrócono, rozstrzygnął spór pozytywnie, ale gdy później powstały w nim wątpliwości, przekazał sprawę kolegium duchownych. W pewnym sensie miał rację, d bowiem wydali decyzję