Gzy podróż za granicę nauczyła kogokolwiek i i i XVII wieku? Oto pytanie zasadnicze. Jeśli się go nie stawia, czy w ogóle warto zajmować się całą rnirHlćuIturą podróży? A odpowiedzieć niełatwo. Pamiętniki, relacje, nawet diariusze powstały w znanych nam wersjach przeważnie jakiś czas po powrocie. Ludzie niechętnie przyznają się do poważnych zmian przekonań, a wiele podróży podejmowano w gruncie rzeczy dla uzyskania potwierdzenia jakichś opinii Stereotyp i uprzedzenie są wielkim problemem literatury podróżniczej.
Wchodzimy w świat legend i baśni, magii i fantazji. Poruszałem te sprawy w związku z relikwiami, czy jednak do nich tylko sprowadza się to zagadnienie? Jeśli podróż pomagała konfrontować fantazję i plotkę z faktami, to chyba tylko w nielicznych przypadkach przyczyniła się do wyjaśnienia spraw w duchu, który dziś uważamy za racjonalny.
Widzieliśmy, jak turyści powoli poczynają rozmawiać i dzielić się wątpliwościami na temat magicznych lub choćby egzotycznych zbiorów w gabinetach osobliwości. Czy dysponowali wiedzą i aparatem krytycznym wobec spraw bardziej zdumiewających?
Historycy kultury podkreślają ostatnio żywotność elementów magicznych w myśleniu i działaniu ludzi XVI i XVII wieku. Materiał źródłowy, jaki stanowią relacje z podróży po Europie, nie przynosi jednak wiele w tym zakresie. Dominują „prawdy" i sądy obiegowe. Każdy jest przekonany, że w szwedzkiej Laponii czy Finlandii wszyscy niemal są czarownikami; wspomina się o procesach i egzekucjach czarownic w odwiedzanych krajach. Ale w życiu podróżnych magia nie odgrywała jakiejkolwiek roŁ A może o tym nie wspominają? Protestant odwiedzający kraj katolicki często rozwodzi się o katolickich przesądach i magicznych (w negatyw* nym sensie) praktykach. Ale gdy zetknie się z czarami w kraju protestanckim, podchodzi do tego inaczej. Sir William Brereton w roku
Nieukrywane zainteresowanie ludzi innych wyznań budziła praktyka fflurcyzmów, w których celowali pewni duchowni katoliccy. Wieki i plików, jadąc przez Francję, przybywało do Loudun (niedaleko od Bios* I gdoe istniały szkoły języka uczące najlepszej francuszczyzny). Konwent
/ wokół tego narosły, budził niezwykle zaciekawienie. .Każdy* o tym słyszał ' / i jechał sprawdzić rzecz na miejscu. Niezwykłe wydarzenie w swoisty / sposób podnosiło prestiż miejsca, które odwiedzano długo po sławnych I egzorcyzmach. Sir Ceorge Courthopowi zwierzył się na ten temat , I znajomy Szkot zamieszkały w pobliżu: naprawdę nie było żadnego / I opętania; wszystko zostało sztucznie odegrane dla reklamy, a skorzystał 1 ^8° kardynał Richelieu, który założył tam miasto swojego imienia, i Wspomnieć jeszcze trzeba o człowieku, który nie zostawił własnych--^, wspomnień z podróży, ale natchnął paru swych wybitnych uczniów. Sir i Ihomas Browne kierował korespondencyjnie krokami synów, Thomasa i Edwarda, wychowywał Johna Raya. Jego własne pisma świadczą, jak. trudno przeprowadzić granicę pomiędzy fantazją i rzeczywistością: Czy jest prawdą, że koń nie ma żółci? że niedźwiedź lizaniem nadaje. ^ potomstwu właściwy kształt? że wilk może oszołomić człowieka ^ spojrzeniem? że sama żyje bardzo długo? że mocz ropuchy jest trujący? v' ze samica żmii kopułując, odgryza łeb samcowi, a za to młode przegryza sobie drogę z jej łona? że kameleon żywi się powietrzem? że róg jednorożca jest doskonałym lekarstwem? że prawe łapy borsuka są krótsze, aby mu było wygodnie biegać w poprzek wzgórza?
w loudun, dawny opętaniem mniszek przez szatana i skandalami, które
Dla mnie - napisze w roku 1940 historyk rozważający sprawę renesansowej łatwowierności - jednorożec jest znacznie mniej nieprawdopodobny niż żyrafa.
Podróż pozwalała niekiedy badać te zagadki świata Znajomy donosił Sir. Thomasowi, że w Yarmouth mógł obejrzeć i zważyć substancję mózgową wieloryba>H&®gó morze wyrzuciło na brzeg.
Nie znalazł jego spermy, ąfe może z większym jeszcze zapałem dworzanie Karola I hiszpańskiego (przyszłego cesarza Karola V) podziwiali narządy rozrodcze delfinów złowionych w Zatoce Biskajskiej;