w tej pustce była już śmierć...” (Zwz, 310). „Jar wydawał się zupełnie pusty, tak samo za jarem las, za lasem zaś pola i za polami step. Wszystko zległo w wszechogarniąjącęj ciszy. Miał wrażenie, iż widzi nawet odległy widnokrąg, za którym rozpościerała się chyba pustka, i dalej, aż pod samą nieskończoność, a nawet jeszcze dalej, nawet poza tę nieskończoność też” (Zwz, 233). Ta cisza, pustka, nieskończoność pochodzi z „powieści ukraińskiej” Malczewskiego, ale też i jego „późny wnuk” — Odojewski, uczynił ową nieskończoność najbardziej rozpaczliwą w literaturze polskiej.
Iść w transie przez Ukrainę... Ale — czy ona jeszcze jest?
Badacze nieraz już zwracali uwagę na wszechpanującą w powieściach Odojewskiego ostateczną zagładę nie tylko polskiej obecności na Ukrainie, ale i Polski, ale i Ukrainy, ale i całego świata. Maria Kuncewiczowa wspomina, jak w roku 1968 prowadziła zajęcia na
(Uniwersytecie w Chicago, potem na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles i w Berkeley: „Trochę jak gaśliięcie Józefowej w Kazimierzu smuciło mnie zamieranie pewnych wątków w literaturze polskiej. Przed Żydami zajmowalam się końcem szkoły ukraińskiej, do czego mnie usposobiła Wyspa ocalenia Odojewskiego — jaki gorzki, ironiczny tytuł! Ta upiorna — w roku 1943 — Czuprynia, ten dwór rosyjsko-polskiej rodziny z ukraińskim bastardem na sumieniu ukazał mi się w świetle wojny, jak ostatnia na rozdrożu •karczma, co Rzym się nazywa«, rządzona przez diabła historii, wabiącego beztroskich podróżnych na rozrachunek”23. „Diabeł historii” pohulał sobie tutaj wyjątkowo już siarczyście. Róża Ukrainy okazała się bardzo ciernista.
Ach Ukrainy nie będzie!
Hk Bo ją ludzie ci na mieczach rozniosą —
biadał Słowacki. Została chyba jednak dla nas ocalona, nawet jeśli I jest to ironiczno-tragiczne ocalenie przez Rozpacz Malczewskiego
i Odojewskiego, Rozpacz, która stała się Sztuką. Cierń i róża Ukrainy tkwią ciągle w naszym sercu.
23 M. Kuncewiczowa, Natura, Warszawa 1975, s. 216.