DSC01162

DSC01162



TADEUSZ Chciałem, ale on wolał tam poczekać.

HANKA Na co?

TADEUSZ Nfc chciał być świadkiem rodzinnych czułości. Trudno mu odmówić racji, (otwiera drzwi, schodzi do połowy schodów i wola) Szymon? Szymon! Jesteś tam?!

SZYMON (z dołu) Jestem!

TADEUSZ Chodź? Wszystko jest Jul w porządku. No chodź, nie ociągaj sic! SZYMON (tuż przed wejściem) Naprawdę, robi mi sic sucho w gardle na samą myśl...

TADEUSZ To przełknij ślinę.    .    . ,    .    .    . , 4

Szymon to mężczyzna w wieku łat dwudziestu sześciu z nieco odrośniętymi lecz krótkimi jeszcze po całkowitym ostrzyżeniu włosami; ubrany w nowiutki jak spod igły, lecz niezbyt na niego dopasowany i niezbyt modny garnitur o charakterze rdczej wieczorowym. Przez jedno ramię przerzucony ma letni płaszcz, w drugiej ręce trzyma wytartą tekturową walizkę. Porusza się sztywno, jakby bojąc się, że przy najmniejszym ruchu jego wspaniałe, upłynnione z jakichś remanentów ubranie może ulec niedopuszczalnemu zdeformowaniu. Przeciwnie Tadeusz. Porusza się z całą swobodą; płaszcz i ubranie zniszczone, także raczej już niemodne, ale ze śladami dobrego gatunku i smaku. Wiek — około czterdzieści pięć. Wchodzą. Szymon wyciera dokładnie nogi to wycieraczkę.    v

TADEUSZ Przestań wycierać nogi. postaw walizkę w kącie i rozbierz się. (Szymon wykonuje niezręcznie polecenia Tadeusza) Hanka, to jest właśnie Szymon. Znasz go z moich listów.

SZYMON Drecki Szymon, syn Stanisława... Przepraszam. Szymon Drecki. Ale ja naprawdę przepraszam. W Ogóle nie miałem zamiaru. To był pomysł Tadeusza. HANKA Bardzo dobry pomysł. Proszę, niech pan wejdzie dalej. Cieszę się. że pana widzę. Tadeusz, to byl naprawdę świetny pomysł. Sprawił pan nam ogromnie milą niespodziankę. A w ogóle to tak spadło nagle.

TADEUSZ Hanka, przedstaw Szymonowi Adama.

HANKA Pan Adam. nasz przyjaciel.

Podczas, gdy Szymon przedstawia się i wita, Tadeusz dostrzega na wieszaku ułańskie czako, zdejmuje je i obraca w rękach z ojcowską czułością. Uśmiecha się, wiesza na miejscu.

SZYMON (przedstawiając się Adamowi) Drecki Szymon, syn... przepraszam. Szymon Drecki.

ADAM (tajemniczo) Ja już o panu słyszałem. I to nie tylko przez Tadeusza. SZYMON Naprawdę?

ADAM Naprawdę. Powiedziałbym nawet od kogo, ale chwilowo wyleciało mi z pamięci.

TADEUSZ Nie -należy opowiadać snów, które wyleciały z pamięci. Hanka, dlaczego trzymamy gościa przy drzwiach?

HANKA No właśnie. Wszystko jest takim zaskoczeniem, że zupełnie tracę głowę. Proszę dalej.

Przechodzą do pokoju. Szymon czuje się bardzo niepewnie, me wie, co zrobić z rękami, gdzie stanąć, czym się zająć. Najchętniej by uciekł.

HANKA Niech się pan nie gorszy bałaganem. To \ jeszcze ranna godzina. Poza tym pnra* mieszkanie nie zawsze tak wyglądało. Trochę świeci pustkami. Piętno ostatnich lat. Nasze najpiękniejsze meble sprzedałam za pół darmo. Stół biedermeier z opuszczanym blatem, siemmlerowską kozetkę...

ADAM Przepraszam, kozetkę to ja. Przyznasz, że wyciągnąłem za nią najwyższą cenę. Nawet w muzeum takiej by ci nie dali.

HANKA Tak, to prawda. Ale jeśli chodzi o te krzesła... Piękne intarsjowane krzesła...

fi DAM Oczywiście. Nabili cię w butelkę. Chodak braki w iptarsji, którą wydłubały dzieci...

HANKA Tadziu... i twoje biurko. Twpjc j TADEUSZ Wiem już. Pisałaś.

ADAM Też dobiłem tutaj nienajgorszego    jnaJbywcy, że to biurko

z osobisiej kancelarii prezydenta    8ię zadowolony z siebie)

HANKA Tak, Adam był nieoceniony. Ale najtrudniej przyszło mi się routać z obrazami. Widzi pan te ślady na ścianach?

SZYMON Tak. (zauważa) A tak, widzą.

HANKA To wszystko, co po nich pozostało. Siady i wyblakła tapeta. Niech pen spojrzy na tą ścianą. Tu właśnie wisiał obraz Brandta. Podobno Jeden z Jego młodzieńczych jeszcze obrazów. W pięknej złoconej ramie, (wszyscy zwracajr. się w stronę ściany i podziwiają obraz, który tam kiedyś wisiał) W czasie wojny Niemcy chcieli go wywieźć z muzeum, ale kustosz sfałszował jego metrykę i wmówił im, że to falsyfikat. Mój ojciec odkupił go po wyzwoleniu od jednego handlarza i próbował oddać za zwrotem kosztów. Ale w muzeum był Ju?. nowy kustosz i powiedział, że to nie jest autentyk. A wie pan dlaczego? Bo la metryka sama zwróciła sią przeciwko niemu. 1 tak już u nas pozostał. Wielki, prawda?

SZYMON Ogromny. Rzeczywiście wspaniały. A co przedstawiał?

HANKA Kozaka trzymającego za uzdą konia. Tu stał kozak... (pokazuje) a tu koń na tle płonących chat.

SZYMON (naprawdę zachwycony) To cudowne.

HANKA Tak. cudowne. Myślałam, że ml serce pęknie, kiedy zdejmowałam go zc ściany. Wiesz. Tadziu, kto go teraz ma? Twój adwokat.

TADEUSZ Adwokat? Dobrze rnu tak. On sią tyle samo znał na prawie co i ir. sztuce.

HANKA Ale dlaczego? To był naprawdą piękny obraz. Inne poszły Bóg raczy wiedzieć gdzie.

ADAM Tego Kozaka nie tak trudno byłoby odzyskać. Abyście tylko mieli trochę pieniędzy.

HANKA (z nadzieją) Naprawdę?

ADAM A dlaczego by nie? (do Tadeusza) Twój adwokat Jest teraz w dużych tarapatach. Dopuścił się jakichś przekroczeń i pozbawiono go prawa obrony. Słyszałem, że jego żona zaczyna się już wyprzedawać.

HANKA Och, Adam...!

TADEUSZ Nie. nie. nie... Na razSe dajmy temu spokój, (rozgląda się) I wszystko sprzedaliście?

HANKA (ze smutkiem) Wszystko. Wszystko, co posiadało jakąkolwiek wartość.

ADAM Z wyjątkiem fotela.

TADEUSZ A to dobrze. To mój ulubiony fotel.

ADAM Właściwie prawie, że go sprzedaliśmy. I nawet za dobrą cenę. Tylko to jest przekleństwo nie fotel.

TADEUSZ (gniewnie) Dlaczego9

ADAM Czy ty próbowałeś wyprowadzić go kiedyś przez drzwi?

TADEUSZ Nie. A po co miałbym próbować?

ADAM Otóż to. Przez pół roku zastanawialiśmy się z Hanką, jak on tutaj w ogól<' Wszedł. Próbowaliśmy nawet przez balkon. Byliśmy gotowi spuszczać go z trzeciego piętra na linie. Ani rusz. W żaden sposób. Trzeba by rozwalać chyba ścianę. Ale nie warta skórka za wyprawkę. Był już kupiec, dał nawet zar liczkę, spory grosz, a fotel jak uparty koń. Nie przepchniesz go przez próg. Wyobrażasz sobie z jakim żalem Hanka musiała zwrócić zaliczką?

HANKA Wcale teraz nie żałuję.

ADAM Teraz... Ale wtedy... Przekleństwo. To jest fotel zupełnie nie do ruszenia

HANKA (śmiejąc się) Nie do ruszenia! Naprawdę.

Szymon od pewnego czasu patrzy na Hankę, jakby po raz pierwszy dostrzegę jej urodę.

HANKA Pamiętasz. Tadziu, on tu zawsze byt Kupiliśmy go razem z mieszkaniem* Jego dawni właściciele też nie mogli go się pozbyć. Wreszcie uprosili cię. żeby.go sobie wziął. Pamiętasz, jak bardzo nie chciałeś? Broniłeś się przed nim zupełnie jak przed małżeństwem. A potem przywiązałeś się.

TADEUSZ (stanowczo) Nie. Nię musiałem się przywiązywać, Zawsze, clę kochałem.

HANKA (śmieje się zadowolona) Ależ ja mówię o fotelu.

TADEUSZ A tak, przywiązałem się. (obmącuje fotel) Więc to jest jedyna wartościowa rzecz, której żeście nie sprzedali... To dobrze. W domu zawszę powinien być taki jeden fotel nie do poruszenia.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
scandjvutmp17801 115 modli. Jeżeli on naprzykład nazbyt uczony. Bo na co mu pop, na co mu święci, j
Lab5 tech an gazow05 240 f. Schemat aparatu przedstawia rys. 6.3. Wyposażony on Jest w 4 chlontce (w
DSC 59 tam i, a tych z kolei na dekanaty. Archidiakoni i dziekani m?Hi być pomocnikami biskupa ułatw
Kromer Marcin (9) ziemia chciała Jana mieć za króla^ale on przestrzegając    bywa w o
Scan 140410 0030 kierownika grupy, ale on uważał, że mam iść do zastępcy kierownika grupy i do kiero
page0168 166 królewscy tym sposobem przemówili do Dawida, ale on im odpowiedział: „Ażeby zostać zięc
KONIEC MOZĘ BYC POCZĄTKIEM \ POKOCHAŁAM OLKA, ALE ON BYŁ... DUCHEM cena 2.99 2ł hw tym B%
Wstyd i przemo0061 120 Wstyd i przemoc go uważają, ale on ma to gdzieś. Właśnie wtedy, leżąc przywią
Zadania przykładowe do kolokwium z AA2Zadanie 1 Dla tekstu ALA_MA_KOTA_ALE_ON_MA_ALERGIĘ zilustruj
Muminek Ale on jest Topci i Topcia. Buka Ale będzie mój! Mała Mi Wynoś się zła duszo! Migotka Ona
Obraz * * Tam, gdzie y — zapro* ( .yslkim, co i odpychał.i mścił dom iło to, Że Się on opo
DSC00669 324 uniwersaliami. Ale on, mieszkaniec kamienistych jelniaków niedale^ wioski Źegary. (Na t

więcej podobnych podstron