bohaterów w ciągu nocy. Nie pada and j^l słowo od narratora (nawet Epilog jest listdl jednego z bohaterów) — narratora po pros§:| nie ma, tak jak i w Śmierci Aecjusza. Czytejił nik wie tyle tylko, ile mówią i piszą bohaterfl wie. Jego zadanie jest w tym utworze wyjątkj I wo trudne, nim zorientuje się w głównych ras cjach i głównych wątkach. Dysputa jest rozpil sana na sześćdziesiąt cztery głosy, i to głosyjl
postaci anonimowych, oznaczonych tylko nu-
,
merami.
Ponadto swoboda ich wypowiedzi skrępowa-j na jest rygorystycznymi przepisami regulują-l cymi porządek dyskusji. Częstokroć wybucha-1 ją spory o różne kwestie proceduralne, jałowej i nużące dla czytelnika, choć mówiące postacie J zapewniają nieustannie, że te pozornie formalne sprawy mają niesłychaną wagę dla meritum obrad i dla toczącej się tam walki o „rząd | dusz". Orientację utrudnia też fakt, że tożsamość uczestników jest tajna: wszyscy noszą maski na twarzach i jednakowe szaty. Okazuje się z czasem, że są wśród nich osobistości bardzo znaczne, i to z całego bardzo wówczas rozdartego i skłóconego świata: od Wysp Brytyjskich po Egipt, od Hiszpanii po Azję Środkową. j Są obcy sobie, różnią ich dążenia polityczne, interesy, mentalność, kultura, różnią zapatry-wania filozoficzne i „bogoznawcze”. Cóż jest więc motorem działania tych ludzi, celem ich dziwacznego spotkania, o co toczy się gra, która dla wielu z nich skończy się śmiercią?
jest właśnie VIII wiek po Chrystusie, czas tryumfalnych podbojów arabskich: zagrażają one całej cywilizacji chrześcijańskiej, całej Europie — od Pirenejów po Kaukaz. W przedostatnim dniu zjazdu Mitroanidów wychodzi na jaw jego cel właściwy: potomkowie chorezmij-skiej królewny mają przekonać świat, że można przeciwstawić się ekspansji islamu. W przewidywanej bitwie Franków z Arabami muszą uformować rodowy „klin bitewny”, powstrzymać impet uderzenia wojsk arabskich tak długo, jak jeszcze nikt dotąd: aby można było uwierzyć w możliwość zwycięstwa nad niezliczonymi zastępami mahometan. Zadaniem Mitroanidów jest odnieść zwycięstwo duchowe, nie polityczne lub militarne. Oni mają tylko przekonać świat chrześcijański o możliwości zwycięstwa. A czy napór arabski rzeczywiście da się powstrzymać? O to niech się zatroszczą inni.
Mitroanidzi, zjednoczeni kiedyś wspólną rodową tradycją i wiarą w swoje wielkie przeznaczenie, związani jak spiskowcy wtajemniczeniem w wiedzę o Przeciwziemi, wpadli w pułapkę, jaką zastawił na nich martwy już mit rodzinny. Zostali zmuszeni do roli posłusznego narzędzia rzeczywistych sił politycznych. Ich zadanie w walce przeciwko Arabom zostało im narzucone przez kagana Chazarów w porozumieniu z cezarem rzymskim. Jednak nie tylko politycy decydują o losach Mitroanidów. Parnicki odsłania inny jeszcze mechanizm toczenia
il-
&
ad
ów
ra-
oej
pw*
pi-
ika-
hie=
się
dla
fenie,
1H
123