się już. bet zarzutu. Co więcej, tik im dobrze królował (póki Dzeus nie wygnał go znowu), żc okres jego rządów nazwano Złotym Wiekiem. Mieszkańcy Italii żyli spokojnie, nic pracowali, nie mieli żadnych zmartwień i kłopotów, jedli żołędzie, dzikie owoce, miód i orzechy, wszystko to popijając mlekiem i wodą. Nigdy nie prowadzili z nikim wojen i całe dnie spędzali na tańcach i śpiewie.
Królowa Hera miała tron z kości słoniowej, do którego wiodły trzy kryształowe stopnie. Złote kukułki i listki wierzbiny zdobiły jego tylne oparcie, a ponad nim wisiał księżyc w pełni. Hera siadała na białej, krowiej skórze, której czasem używała do wyczarowania deszczu, gdy Dzeusowi nie chciało się zawracać sobie głowy byle suszą. Wcale jej to nie cieszyło, że jest jego prawowitą małżonką, bo Dzeus lubił od czasu do czasu pojąć jakąś kobietę śmiertelną; twierdził, chytrze się przy tym uśmiechając, że to się w ogóle nie liczy, bo te oblubienice wkrótce mu zbrzydną i pomrą, a ona pozostanie jego Królową — wiecznie młoda i piękna.
Kiedy ją po raz pierwszy prosił o rękę, Herą odmówiła; a gdy ponawiał co rok oświadczyny, odrzucała go przez najbliższe trzysta lat. Lecz pewnej wiosny Dzeus przybrał postać kukułki, którą pochwyciła burza, i zastukał w jej okno. Hera, nic poznając go, wpuściła ową kukułkę, pogłaskała jej mokre skrzydełka i wyszeptała: „Kocham cię, biedny ptaszku!’* Dzeus tylko na to czekał i natychmiast wrócił do własnej postaci mówiąc: „Teras nie ma rady, musisz wyjść za mnie!” I chociaż nieładnie Dzeus postąpił, Hera zgodziła się uważając, że musi świecić przykładem, zarówno innym bogom jak i ludziom, bo jest Matką Nieba. Jej godłem była krowa, najbardziej macierzyńskie ze wszystkich zwierząt; ale nie chcąc, aby myślano, że jest tak nieinteresująca i łagodna jak krowa, dodała sobie jeszcze pawia i lwa.
Trony Dzeusa i Hery znajdowały się w jednym końcu sali, wprost drzwi wiodących na dziedziniec. Wzdłuż sali stały pod ścianami inne trony, z których pięć, po stronie tronu Hery, należało do bogiń, a pięć, po stronie Dzeusa — do olimpijskich bogów.
Posejdon, bóg mórz i rzek, miał drugi co do wielkości tron. Zrobiono go z zielonoszarego marmuru z białymi żyłkami, ozdabiając koralem, złotem i perłową macicą. Poręcze tronu Posejdona wyrzeźbiono w kształt morskich bestii, a on sam siedział na fo-
kowym filtrze. Dzeus, w nagrodę za pomoc, której Posejdon mu udzielił, gdy pozbywał się króla Krooota, ożenił go z Amfitmą, poprzednią boginią mórz, i pozwolił mu przejąć wszystkie jej tytuły i godności Ale Posejdona drażniło, że jest mniej ważny ód swojego młodszego brata, dągle narzekał i groził mu, jednak dm* przed Dzeusowym gromem. Jedyną jego bronią był trójząb, którym mógł najwyżej wzburzyć morze i zatopić jakiś statek; kac
m