XCII
xcin
PARODIA I PASOZYTNICYWO
Właśnie tandetność, szmirowatość, melodramatye?. ność postaci i sytuacji Witkacego od dawna zdumie, wała krytyków i badaczy. Opisał to dobrze Adam Wa, tyk:
Teatr Witkiewicza opiera się na stereotypach. Osoby powta. rzają się tak samo jak w komedii delTarte, chociaż nie mają tej trwałości co Arlekin, Kolombina, Poliszynel czy Sganarello. Boy znakomicie określił teatr Witkiewicza jako nadkabaret. W ka-barecie również powtarzają się pewne typy. Pochodzą albo z obserwacji, albo z malarskiej wyobraźni, ale zawsze są mocno skonwencjonalizowane i z miejsca rozpoznawalne [,„| Demoniczna kobieta jest znana od dawna w piśmiennictwie nizinnym. Po nieudanej próbie awansu literackiego w czasach moderny wróciła do powieści brukowej i zrobiła światową karierę jako wamp filmowy. Wyobrażenie demonicznej kobiety utrzymuje się w mitach obyczajowych. Można w nim podejrzewać archetyp (...ljw nadkabarecie Witkiewicza perwersyjna dama grywa na zmysłach męskich i swoich jak półdziewica. mimo że restrykcje czasów wiktoriańskich przestały już obowiązywać. Związki miłosne krzyżują się i plączą przypominając bulwarowe farsy [...] Romans odbywa się na poczekaniu, język miłosny zredukowany do ostateczności |...| melodramatyczna formuła: będę twoją, ale ratuj Edwarda, miesza się z formułą: zacznijmy nowe życie9.!
Jest to spostrzeżenie uderzająco słuszne. Witkacy najwyraźniej lubuje się w literackim śmietniku, bawiąc się melodramatycznymi efektami i frazesami powieści brukowej. Jest tak, jakby kazał postaciom „przymierzać” role, w które nie wierzą ani one, ani on Dlatego wszystko, co mówią, brzmi ułomnie, schematycznie, tandetnie. Przypomina się Traktat o manekinach Brunona Schulza:
twory nasze — mówi tam ojciec, w którym wolno się domyśleć artysty — będą jak gdyby prowizoryczne, na jeden raz zrobione. Jeśli będą to ludzie, to damy im na przykład
• A. Ważyk, O Witkiewiczu [w:] Kwestia gustu. Warszawa 1966, s. 82—85.
JEDNOŚĆ I WIELOŚĆ AKCJI
tylko jedną stronę twarzy, jedną rękę, jedną nogę, tę mianowicie, która im będzie w ich roli potrzebna. Byłoby pedanterią troszczyć się o ich drugą, nie wchodzącą w grę nogę.
I tyłu mogą być po prostu zaszyte płótnem lub pobielone".
Podobnie postacie Witkacego zdają się pozszywane ze strzępów rozmaitych literackich konwencji. Tym samym artystyczną nobilitację zyskuje najokropniejsza tandeta./ Teatr Witkacego buduje sztukę rzetelną z kłamliwej „sztuki życia”, Czystą Formę — z form pokracznych i ułomnych, dziwność istnienia — z marności istnienia. Słowem, prawdę z kłamstwa i artystyczną rzeczywistość z życiowego pozoru. I
Jedność i wielość akcji.
Wychodząc z teatru — pisał Witkacy — człowiek powinien mieć wrażenie, że obudził się z jakiegoś dziwnego snu, w którym najpospolitsze nawet rzeczy miały dziwny, niezgłębiony urok, charakterystyczny dla marzeń sennych, nie dających się z niczym porównać11.
Budowa sztuk Witkacego zbija z tropu. Obfitość wydarzeń, nagłych zwrotów, niespodziewanych zakłóceń fabuły przypomina istotnie — jak chciał pisarz — senne majaczenie lub przynajmniej sensacyjny film. Zarazem jednak wywierają one wrażenie tzw. dobrze zbudowanych sztuk, trzymających się tradycyjnych reguł następstwa i progresji dramatycznej i nie gardzących nawet często jednościami czasu, miejsca czy akcji. Dramaty Witkacego objawiają się więc jednocześnie jako halucynacje i mechanizmy. Celowej i zupełnej fantastyczności odpowiada paradoksalnie — dobrze znana logika formy teatralnej. Jak te sprzeczne wraże-niapogod zić ?
Gdzie — naprzód — tkwi jedność? Otóż w udaniu,^.
" B. Schulz, Proza, Kraków 1964, s. 82—83, | NFM, s. 281.
i