M ANTYNOMIA WITKACEGO: PROBLEM FUNDAMENTU SZTUKI XV
■
k f Ta właśnie antynomia jest obecna w całym życiu H;| Witkacego. Był on, owszem, niestrudzonym poszukiwali czem wrażeń, żądnym niespodzianek i nowości. Ale był |||i także, jeżeli nie bardziej — artystycznym mnichem,
■ dla którego wszystko (prócz sztuki! metafizyki) było pj| mnitas yanitatum, marnością nad marnościami. W ma-9 larstwie głosił surowe teorie, które — zdawałoby się —
■ doprowadzą go do uczonej, ascetycznej abstrakcji. Ale ■ tworzył raczej fantastyczne wizje, które ekscytowały I go literackim i uczuciowym znaczeniem. W literaturze
e! i gtosti prymat Czystej Formy i zupełną obojętność dla I „życiowego sensu” przedstawianych wydarzeń. Two-v I rżąc tryskał jednak fajerwerkami pomysłów, płynących ia I wprost z pogardzanych „bebechów”, z osobistych uro-i jeń, natręctw i wspomnień. Nie przestawał też rozpra-z-1 wiać — z psychologiczną przenikliwością *— o ludziach ię | i — z bezbrzeżnym pesymizmem — o społeczeństwie, e- L Dojrzewanie Bunga jest dwojakie. Intelektualnie ici pokreślą się on przeciwko przyjaciołom, w cichej walce y-|o życiową i filozoficzną słuszność. Fascynującym prze-e- i ciwnikiem. jest zwłaszcza książę Nevermore (Malinow-l0Jski?), który „tak zdobywa życie, że chyba kryminałem ;e-I się to skończy”10. Książę pragnie stać się panem włas-im nego losu, źródłem wartości, którym to wartościom od# swobodnie się podporządkuje. Proponuje więc jakby gjęJBungowi model zdobywcy, dla którego twórczość ży-zVJ|ciowa byłaby ważniejsza od celów estetycznych czy S|morahiych. W słowach Nevermore’a pobrzmiewają cza-’ Isem echa Nietzschego (których trudno dosłuchać się * |u Malinowskiego). Groźniejsza jest historia miłosna, ^|w jaką się Bungo uwikłał. Z młodzieńczym zapałem wyobraził sobie, że kochanka pozwoli mu utrzymać na
14 Tamże, s. 239.