FANTASTYKA WITKACEGO LXXXIII
FANTASTYKA WITKACEGO LXXXIII
rację, głosząc metafizyczne mądrości Witkacego, 8t | oboje zostają zupełnie skompromitowani przez historv Słuszność historyczną mają, przeciwnie, Szewcy. oni sami, zdobywszy władzę, pojmują — naturalnie! późno — że nie mają metafizycznej. Argumenty znoś* się wzajemnie, co pozwala Witkacemu odnieść się 4 obu stron z równą pogardą i wściekłością (z tym, ocf. wiście, że moralnie przyklaskuje rewolucji). Szt% cy to obraz końca ludzkości, namalowany przez czy wieka najgłębiej zrozpaczonego i nienawidzącego wszy) stkich i wszystkiego. Ale właśnie ta nienawiść i rozpacz nadają sztuce przenikliwość i piekielne piętno absolutnej szczerości.
IV
Fantastyka Witkacego. Dialog Witkacego Puzyna — jest normalny, logiczny, pełen temperamentu, nie pozbawiony dis-iyzn, lecz także ciętości i dowcipu, czasem wzbogacony fantastycznym , pure-nonsensownym neologizmem [...] — ale» ogóle zupełnie zwyczajny. Wszystkie postacie mówią zresztą tym samym niedbałym, a wcale wyrazistym językiem — językiem autora. W rezultacie dialog ma stałą tonację — brzmi jak dyskusja salonowa ze środowiska jakiejś rozintelektualifr wanej cyganerii1.
Pełni zaś na scenie podwójną funkcję. Witkacy pragnie wywołać — i rzeczywiście wywołuje — zgrozę i przerażenie widza. Dlatego tak łatwo zabija, gwałci torturuje swoich bohaterów, dlatego wszelkie uczuci! i poczynania przedstawia wyolbrzymione, opuchłe jakby i wydęte zarówno w intensywności, jak nadzwv-|
pisze
I Dl, s. 33.
1i Fizd prawd
czajności. Styl wypowiedzi przyczynia się oczywiście decydująco do takiego uniezwyklenia rzeczywistości. Zarazem jednak odbiera widzom czy czytelnikom wra-żenie prawdopodobieństwa. Przesadnią posługuje się Witkacy tak łatwo i tak chętnie, że trudno uwierzyć w możliwość zjawisk, których miejscem może być tylko wyobraźnia. Jednolitość cygańskiego i intelektualnego języka, o której mówi Puzyna, sygnalizuje właśnie to „nie serio” wydarzeń. Inaczej przyjmujemy cierpienia szekspirowskiego monarchy, który cierpi i kona — całym sobą, zarówno ciałem jak duchem, poznawanym przez słowo. Inaczej — Ryszarda III z Nowego Wyzwolenia, którego tortury sroższe są wprawdzie od szekspirowskich (bo pokazane na scenie), ale którego umysł, dziwnie swobodny i obojętny na cierpienia ciała, zaj-1 muje się właśnie rozstrzyganiem problemów filozoficznych czy historiozoficznych... Niesamowitość więc j teatru Witkacego jest przede wszystkim — niesamowi-■ tością intelektualną.
Zdumienie budzą najpierw niezwykle wydarzenia; dalej sposób, w jaki przyjmują je bohaterowie; wreszcie i przede wszystkim związek, jaki zachodzi między działaniami a stanem duszy postaci. Jeżeli ktoś, jak Wałpor w Kurce wodnej, poddaje się dla eksperymentu torturom, jak Korbowa, ogromną szprycą zabija kobietę, którą najwyraźniej i najzwyczajniej kocha, jak Fizdejko wreszcie, opuszcza tron dla objęcia posady leśniczego w dobrach swego partnera czy wroga — zdumienie czy współczucie, jakie budzi u widzów, musi natychmiast zostać zaprzeczone podwójnym podejrzeniem. Po pierwsze, trudno nam uwierzyć w realność czy prawdziwość słów i przeżyć Wałpora, Korbowy Fizdejki — czy raczej, w realność przeżyć lub w prawdziwość słów. Po drugie, nieufność muszą wzbu-