LXXXVI PRÓBA INTBRPRBTACJI
obaw. W swej analizie zawikłanej geometrii „czworokąta cierpienia” — Tristana. Izoldy, Izoldy o Białych Dłoniach i Marka — Thomas podkreśla, że o ile król jest nieszczęśliwy, bowiem „ciałem jej [Izoldy] może bawić się do woli, ale to dlań o wiele za mało, kiedy inny ma jej serce”, o tyle królowa nieszczęśliwa jest podwójnie: nie tylko za przyczyną rozłąki z Tristanem, ale i z konieczności zmuszania się do fizycznego obcowania bez miłości: „cieszyć się nim [królem] nie zdoła; ciało jego posiada, lecz serca nie pragnie” (s. 139). Jednak nawet jeśli Thomas ostatecznie stwierdza, że pożądanie me może istnieć bez miłości, to i tak jest to dość brutalne postawienie problemu, dalekie zarówno od zawoalowanego erotyzmu dwornej miłości (erotyzmu tu właściwie nie ma: jest bolesne, dręczące pożądanie, „oścień dla ciała”), jak i od dwornej hipokryzji obyczajowej, dla której współżycie Damy ze swym prawowitym małżonkiem było tematem tabu.
Dziwna miłość. „Zaiste, dziwna miłość tych czworo łączy: boleść i cierpienie wszystkich ich jest udziałem, każde z nich w smutku żywię, radości zasię żadne nie zazna” (s. 139). Pogmatwane losy bohaterów jedynie w części są winą okrucieństwa przeznaczenia lub zewnętrznych okoliczności; w dużej natomiast mierze sami winni są swoim nieszczęściom. Fatalizm miłosnego napoju znajduje sojuszników w chwiejności charakteru i słabościach ludzkiej natury. Izolda wątpi w lojalność przyjaciółki: boi się, by Brangien nie pozostała w łożu u boku króla Marka; później będzie gotowa wydać ją naw et na śmierć, by służebna nie zdradziła jej sekretu. Tristan, mimo złożonych przy rozstaniu w ogrodzie przysiąg, poczyna wątpić w stałość uczuć ukochanej. Jego monolog, mający uzasadnić decyzję o małżeństwie z Izoldą o Białych Dłoniach — a więc usprawiedliwić własną niestałość — to ciąg żałosnych wykrętów, a dla Thomasa pretekst do długiego wykładu o fundamentalnych sprzecznościach ludzkiej natury i wrodzonej zdolności człowieka do komplikowania sobie życia. Izolda o Białych Dłoniach łatwowiernie daje się okłamywać ukochanemu mężczyźnie; kiedy jednak dotrze do niej prawda o jego uczuciach,
miłość przemieni się w jednej chwili w zimną nienawiść. Pokorna Brangien daje z łatwością wiarę pomówieniom i wybucha gwałtowną nienawiścią do swej pani, przy czym na jaw wychodzą dawne, tłumione urazy: poczucie bycia wykorzystaną, zdradzoną, świadomość zmarnowanego życia. Izolda z kolei, w odpowiedzi na ten wybuch gniewu, sama przeklina swego ukochanego, winiąc go za swoje nieszczęścia. Kariado, z pozom zakochany w Izoldzie, w rzeczywistości jest zawistnikiem, który mści się na niej za zranioną miłość własną. Bezpośrednia przyczyna śmierci Tristana jest również bardziej złożona, niż mogłoby się wydawać. „Gniew kobiety to rzecz straszliwa” — mówi Thomas o Izoldzie o Białych Dłoniach; nie jest to jednak li tylko kolejny klerykalny locus com-munis (por. Mądrość Syracha, 25:17-27): wszak owa „złość żony” w rzeczywistości obciąża samego bohatera. To jego chwiejność charakteru kazała mu najpierw pojąć za żonę ową naiwną dzieweczkę (i to jedynie dlatego, że była piękna i nosiła imię Izoldy), a następnie nią wzgardzić: wydaje się, że potraktowana w ten sposób dziewczyna ma prawo wystawić któregoś dnia rachunek. Ale to jeszcze nie wszystko. Zdrada Izoldy o Białych Dłoniach staje się możliwa jedynie za sprawą postawy bohatera: Tristan bowiem początkowo sam z brzegu wygląda statku Izoldy, ale „wraz się nieść z powrotem każe, gdy go zwątpienie ogarnie, lęka się bowiem, źe ona nie przybędzie i wiary mu nie dochowa - woli tedy od kogo innego usłyszeć nowinę, niżeli bez niej statek obaczyć”
(s. 172). Ostateczną przyczyną śmierci Tristana staje się więc nie okrutne kłamstwo jego żony, lecz jego własne zwątpienie: umiera nie tyle „dla miłości Izoldy”, czyli z miłości dl a niej, ile z powodu niedoskonałości swego uczucia.
Miłość Tristana i Izoldy — i, zdaje się mówić autor, wszelka miłość —jest nieszczęśliwa nie dlatego, że musi bronić się przed całym światem, pragnącym jej zniszczenia, ale przede wszystkim z powodu własnej, wewnętrznej niedoskonałości. Miłość ludzka nie jest czystym kruszcem: są w nim domieszki gniewu, zawiści, egoizmu, zwątpienia. „To jakoby gniew z miłością zmieszany i mi-