CIV 'WAt.il O TŁUMACZENIU
nym, X U-wiecznym brzmieniu, nie zaś na ich nowofrancuskich tłumaczeniach (nb. nawet te najbardziej w założeniu wierne, istotnie zniekształcają brzmienie oryginału: starofrancuska składnia była znacznie bardziej giętka i plastyczna niż sztywny szyk wyrazów w dzisiejszei trancuszczyżnie; czasem wręcz łatwiej przekłada się ją na język polski). Z uwagi na sporne i różnie odczytywane lekcje rękopisów (jest w nich sporo błędów, a poza tym eliptyczna syntaksa i brak znaków interpunkcyjnych często nie pozwalająjed-noznacznie ustalić sensu zdania), korzystałam z wszystkich wymienionych w bibliografii wydań, żadnego z nich nie przyjmując za wiążące: jest to więc pewnego rodzaju „przekład krytyczny". Alternatywne możliwości odczytania danego wersu bądź zdania podane są w przypisach, jednak jedynie w tych przypadkach, kiedy istotnie zmieniają jego sens. Ponieważ przekład oryginałów może oddać jedynie bardzo okaleczoną i fragmentaryczną wersję legendy (w zachowanych fragmentach brakuje tego, co w pierwszym rzędzie kojarzy się z Tristanem i Izoldą: złotego włosa przyniesionego przez jaskółki, walki ze smokiem, napoju miłosnego...), uzupełniłam największe luki za pomocą krótkich streszczeń epizodów opisanych przez Eilharta, Gotfryda i brata Roberta (tekst w nawiasach, kursywą).
Forma przekładu. Wybór formy przekładu budzi wiele wątpliwości. Wszak wszystkie zachowane teksty pisane są wierszem (typowym dla XH-wtecznych powieści ośmiozgłoskowcem o parzystych rymach). Rozmaite figury retoryczne i stylistyczne, gry symetrii i chiazmy, nierzadko efektownie ujęte w ramy jednego wersu (jak np, słynny cytat z Hlciokrsewu: Bele mnie, si est de mus: / ne sanz met, ne jeo sanz vus\ En I 'art por moi, / por li morrai Bćroula; Iseut ma drue, fseut ma mie, / En \>us ma mori, en vus ma vie Thomasa itp.1), giną bezpowrotnie w prozie. Narracja
' „Miła moja, tak jest i z nami: / ni ty beze mnie, ni ja bez ciebie1'' Ja palą dla mnie [z mojego powodu] i ja dla niej umrę"; „Izold moja ukochana Izold moja miła, / w tobie moja śmierć, w tobie moje życie”
pozbawiona rymu i rytmu może sprawiać wrażenie nieskładnej i wymagać czasami przebudowy stylu. Niektóre słowa czy sformułowania spełniają wyłącznie rolę tzw. chevilles, czyli „waty” wypychającej wers do pożądanych rozmiarów lub pomagającej znaleźć potrzebny rym: czy wolno nam jednak beztrosko się ich pozbywać? Może więc powinno się, chcąc dochować zasadniczej wierności oryginałowi, przełożyć go wierszem? Trudno jednak wyobrazić sobie dokonanie przekładu — a także „strawną” lekturę — ponad dziewięciu tysięcy wersów ciągłej narracji wierszem (nie mówiąc o tym, że przekład, chcąc wiernie oddać treść oryginału, musiałby być od niego znacznie dłuższy: giętka i eliptyczna składnia starofrancuska, a także zmienna ortografia i krótkie, na ogół jedno- lub dwusylabowe słowa, pozwalają na tworzenie zdań
0 wiele krótszych niż we współczesnej francuszczyżnie czy polszczy/nie)1. Za przekładem prozą przemawiają też inne, bardziej ważkie argumenty. Otóż rymowany ośmiozgłoskowiec, płynny, z< słabą średniówką (a czasem nawet jej pozbawiony), niezwiązanj ze śpiewem czy melorecytacją, a po prostu głośno czytany, był dl XII-wiecznych słuchaczy najzwyklejszą formą narracji: być moi
1 teraz tekst winien przemawiać w najzwyklejszej formie, jaką d nas jest właśnie proza? W późniejszym Średniowieczu, z pow du trudności z lekturą pisanych wierszem powieści, dokonyv no, jak już wspominaliśmy, niezmiernie częstych adaptacji pr< XU-wiecznych utworów (rymowanych i asonansowanych), może nas dodatkowo „upoważniać" do takiej formy przekładu, jednak nie zapomnieć, jak wyglądała ory ginalna forma tych ut rów, zamieszczamy w Aneksie dwa fragmenty powieści Ber
We Francji przy publikacji stary ch tekstów przyjęto obecnie czaj wydań dwujęzycznych, które obok tekstu oryginalnego umiesz dosłowny niemal przekład, czasem zachowujący rozbicie na wers rezygnujący całkowicie (na ogół) z ambicji literackich, w założeni jący być jedynie pomocą przy lekturze oryginału. Jednak odizolows oryginału, tego typu przekład brzmi chwilami cokolwiek abstrakcyji wręcz absurdalnie.