Którzy są, świadczę to niezłomnie: Moro, Proweniec, Roben Turgam; Owi tern pismem biorą po mnie Nawet to łóżko, kędy ligam.
LXXVIII
Dość i uż, sza, ani pary z brzucha; Do testowania iuż się biorę;
Kleryk móy, Fremin, który słucha (leżeli nie śpi), w każdą porę Zaświadczy oto, co powiadam,
Iż dla nikogo nienawiści
Nie mam y wszystko, co tu gadam,
Mniemam po dobru, iż się ziści.
LXXIX
Czuię, iak serce moie mięknie;
Iuż człek od mdłości ledwie dyszy;
Niech Fremin przy mem łóżku klęknie, Nikt obcy niechay nas nie słyszy;
Bierz papier, pioro, spisz chędogo, Wiernie tak, iako d dyktuię,
A potem odpisz razy mnogo
Y rozday wszędy. Iuż testuię.
Tutay zaczyna Hilon testować.
LXXX
Tak: W imię Oćca Przedwiecznego
Y Syna iego, króla ziemi,
Oćcowi swemu współwiecznego,
Takoż Świętego Ducha z niemi,
Co ród Adama odkupili
Y, plemię jego wznosząc wzwyż przeklęte, Niebo niem samo ozdobili,
Czyniąc z nieb wobec Pana święte.
Ciałem y duszą ród wszetcczny Zgubiony był, iż obmierzł Panu;
oroch, dusza w ogień wieczny,
* . < *_l- «/ cłatiti*
w
Cisto yy r- ~
lakicy by kolwiek płci y stanu; Wyjątek czynię tu od biedy Z proroków (rodzą się, ba, z rzadka) Sie sądzę bowiem, iżby kiedy
Płomień ®dobrałsiędo“dk*
. „dyby rzekł ktoś: „Skąd tak śmiele Hsię prawić swote baśnie, "fLdac zacnem czem w Kościele,
? hitó to O tem sądzić właśnie!
Ł to w IEZUSOWYM duchu, Który położył Bogatego W ogniu, nie wcale w miętkim puchu,
Zaś Trędowatych wyżey mego.
LXXXIII
Ba, gdyby palec Łazarzowy Takoż był żarty od płomienia,
Nie byłby ów kornemi słowy U niego żebrał ochłodzenia. Opilców los tam czeka srogi, Pragnienia męki wiekuiste;
Skoro napitek tam tak drogi,
Zbaw nas od złego, Panie Chryste.
LXXXIV
Przez imię Boga, iak powiadam,
Y maci iego, Panny słodkiey,
Nie masz wszak grzechu w tem, co gadam, la, chudszy niźli upiór wiotki;