Tęgszych w tey szkole nie masz pono; Ba, na świętego Paraliżu.
Nie wszytka młodość iest szaloną!
CXXVIII
Owo chcę, aby szli w naukę;
Gdzie? Do Ryszeta Pietra, mistrza. Donatem ia ich nie przytłukę;
Mitręga to ci iest nayczystsza.
Niech znaią, tyle sobie życzę,
Ot: tibi decus. salus, ave;
Insze rozumy są zwodnicze,
Nie wszytkim niosą grosz y sławę.
CXXIX
To niech posiędą, boday z biedą,
Y na tern zrobię iuż ostatek;
Zasię przeniknąć wielkie Credo Za dużo to dla takich dziatek.
Przedrę móy płaszcz na dwoie, ano Połówkę raczcie przedać, proszę: Kupcie im ciastek ze śmietaną; Młodość łakoma jest po trosze.
Chcę, aby wzrośli w obyczaiu -By nawet rózgi użyć czasem -Rączki skromniutko, tak, za pasem; Wszystkim pokorne y iednakie. Mówiąc: „Wasza Mość pozwoli!”
Aż rzekną ludzie widząc takie:
„Oto mi dziatki dobrey woley!"
Item, mym biednym klerykusiom (Com iuż me prawa zdał im inne),
Dzieciaczkom hożym, lubym trusiom, opuszczam im należność moią -leśli się zaprę, iestem szelma;
O termin niech się też nie boią! -jomu Giedryia Wilhelma.
CXXXII
płoche są ieszcze y bez treści,
Ba, sądzę, nie ma czem się trwożyć;
% lat trzydzieści lub czterdzieści Zmienią się, ieśli Bóg da dożyć.
Źle czyni, kto złość ku nim czuie;
\tile są dziatki y łagodne;
Głupi, kto różdżki im żałuie:
Tak z dziatek rosną ludzie godne.
CXXX III
By zacną bursę biedne żaczki Dostały, moie w tern staranie;
Nie śpią tak iako owe szpaczki,
Co śpią przez kwartał nieprzerwanie. Ba, smutny sen to, gdy niebacznie Przysypia młody duch w młodości; Trza mu się późniey trudzić znacznie, Gdy odpoczywać czas w starośći!
Do kolatora, za ich sprawą,
Piszę dwa listy iedney treści;
Do modłów ich zyskałem prawo;
Nie chcą? Ha, ćwiczcie, co się zmieści! Nieieden wielce się cudnie,
Skąd miłość moia do tej braci,
Ale przysięgam y ślubuię,
Zera ani wąchał ieich maci!