1 Jeszcze dobitniej zaznaczy się norma obyczajowa przy okazji tak uroczy, stej jak uczta wigilijna:
Uroczysta cichość zaległa izbę.
Boryna się przeżegnał i podzielił opłatek pomiędzy wszystkich, pojedli go ze czcią, kieby ten diłeb Partski.
— Chrystus się w onej godzinie narodził, to niech każde stworzenie krzepi się tym Chlebem świętym! — powiedział Rocho.
A chociaż głodni byli. boć to dzień cały o suchym Chlebie, a pojadali wolno i godnie1.
Ten sam obyczaj każe długo i zawile dyplomatyzować w okresie zalotów, każe prowadzić przewlekłą rozmowę o wszystkim i o niczym, gdy się już przyszło „z wódką” prosić o rękę panny; każe matce tejże panny nie wiedzieć w czyim imieniu występują swatowie, chociaż to dla nikogo we wsi nie jest tajemnicą2.
Obyczaj rządzi jednako formami bytowania najbardziej powszednimi i najbardziej doniosłymi, jak chrzciny, zrękowiny, wesele, pogrzeb: obyczaj włada dniem świątecznym i pracą zawodową, nie tylko w polu czy w obejściu, ale również przy szatkowaniu kapusty do kiszenia czy przędzeniu lnu. Obyczaj zachowuje swoją doniosłość w kościele, na jarmarku, w karczmie („niedziela przeciech — to odpocząć ni folgę dać ciekawości nie grzech, a choćby i ten kieliszek wypić z kumami... byle przystojnie i bez obrazy boskiej się obyć obyło...”3 Wedle obyczaju choroba nie chroni przed obowiązkami gościnności4, a żałoba po śmierci gospodarza nakazuje między innymi przysposobić stypę godną powagi i znaczenia nieboszczyka5.
Zgodnie z prastarym obyczajem odbywa się chodzenie z niedźwiedziem czy kogutkiem, pochówek śledzia czy śmigus6. Istnieją ustalone formy przyjmowania jeżdżącego po kolędzie księdza, a nawet przewidziane zwyczajowo normy obdarowywania go7, tak jak istnieje obowiązek pomocy dla tego z członków gromady, kogo spotkało nieszczęście8, czy też kto zaczyna gospo-
darzyć z gołymi niemal rękami, jak Szymek i Nasika9. Nawet skłonna do skąpstwa Hanka pamięta, te skoro zarżnęło się wieprzka, to „trza się wziąć do szykowania podaronków”, bo jak zauważa stary Bylica: Juki, łacno nie jest, ałe dać musisz, powiedziałyby, co żałujesz...”10.
Obyczaj jest praktyczną formą obowiązującej zbiorowość wiejską moralności oraz ponadprawną, ponadformałną normą organizacyjną wspólnoty.
Obyczaj ten jest rygorem nie tylko zewnętrznym, nie tylko obserwowaną przez szacunek dla tradycji i nawyków ogółu regułą zachowań się społecznych, ale również przyswojoną normą wewnętrznego życia jednostki. Przypomnijmy sobie dramat Tereski zmagającej się ze swoją „złą miłością”; przypomnijmy jak haniebnie załamuje się Mateusz, dręczony poczuciem niegodziwości, jaką jest sięgnięcie po „cudzą” kobietę*.
Nieustanna presja norm obyczajowych, jak również identyczność charakteru pracy oraz warunków egzystencji rodzinnej i gromadzkiej decydują o ujednoliceniu się stylu życiowego wsi. Pod jego oddziaływaniem staje się ona całością psychosocjalną tak zwartą i zespołoną, że wszelkie indywidualne wykroczenia, spory i kłótnje sąsiedzkie, pieniackie procesy, rodzin-' ziały, posagi, zapisy wydają się chwilowymi zakłóceniami stałej monolitowej zgoła jednolitości.
onomiczna supremacja wiejskich bogaczy nad uboższymi nie :nia owej jednolitości. Nasuwa natomiast analogie między wiej-ikiem społeczno-gospodarczym a dawnym feudalizmem, wydaje przedłużeniem średniowiecznych form ustrojowych aż w czasy niemal nam współczesne. Ponieważ zaś nawet większość miejscowej biedoty uważa ten stan rzeczy za naturalny, więc może on trwać i urabiać wedle jednolitego wzoru mentalność chłopską — pomimo rozwarstwienia społecznego i eksploatacji ekonomicznej najuboższych.
Tę zasadniczą jednolitość i trwałość układu stosunków wiejskich Reymont podkreśla wielokrotnie. Po najdramatyczniejszych wydarzeniach — czy to będzie pożar brogu, kiedy to omal nie zginął Antek z ręki ojca, czy bitwa o las, czy wesele Boryny, czy jego pogrzeb, czy powrót gospodarzy z więzienia, czy wyświecenie Jagny ze wsi — życie wraca nieuchronnie do normy; \
Tak ano przeszedł on dzień na długo pamiętliwy, nazajutrz zaś wszystko powróciło do dawnego, ciekawość przygasła, gniewy ostygły, wzburzenie się uciszyło i opadło, kużden znowu
• Tamże, T, I, s. 270.
Tamże, T. I, s. 126—129.
Tamże, T. 1, s. 67.
Tamże, T. II, s. 122.
Tamże, T. II, s. 310—313.
Roli motywów obrzędowych w powieści Reymonta oraz wierności w ich odtworzeniu poświęcone jest cenne studium I. Lechowej: Pozycja Reymonta wobec kultury ludowej. W: Reymont. Z dziejów recepcji twórczości.
| Chłopi, T. I, s. 334.
fi I Tamże, T. II, s. 87—88.
Tamże, T. II, s. 415.
Tamże, T. II, s. 64—65.
J Tamże, T. II, s. 481—483.