*• ‘""W - P^Mil •>»«* pwl jarzmem i nipsl dolę, jak Pan lloB przykazał, |tl
Nit If dramatyczne wydarzania bowiem, ale normalny ciąg zwykłych dni i pospolitych zajęć to właściwe życie Lipiec.
1 ę stałość układu w spiera prawo gromady, niechętne wszystkim narusza, jąom istniejący stan rzeczy. Prawo to premiuje natomiast wszystko, co vpi.1>u umacnianiu się stałości wiejskiego porządku, a więc przede wszystkim przydatność produkcyjną, czy przybiera ona postać normalnej „robotności”, taką odznacza się np. Hanka, czy też korzystnej dla interesów gromady umyślności”, jaką prezentuje w formie dojrzałej Rocho, a w formie obiecującej zapowiedzi na przyszłość klecący przeróżne „cudaki” Witek. Akceptację (aczkolwiek milczącą) uzyskać mogą nawet czyny z punktu widzenia morał-•ości raczej wątpliwe, ak korzystne dla interesów gromady. Oto np. kiedy Niemcom z Podlesia padły wszystkie krowy, to na uwagę któregoś z chłopaków, że Kobus uh g na ten temat coś niecoś powiedzieć, nie kto inny, ale właśnie zacny, poczciwy Kłąb replikuje ostro: „Głupiś kiej but! Na paskudnika pozdychały, wiadomo...”?. Tam, gdzie chodzi o solidarność gromady wobec obcych, moralność milknie, a raczej obchodzi się ją — przy pomocy udawanej z głupia frant nieświadomości.
Z prawdziwie epicką bezstronnością uwydatnia Reymont w postaciach reprezentujących elr.ę hpcckiej gromady obok rysów imponujących i szlachetnych również rysy twardej surowości i bezwzględności. Nie będą w tym względzie stanowić wyjątku obaj Bory nowie. Hanka, Kłębowie (ich stanowisko wobec Agaty). Jaskrawo zamanifestuje się okrutna mściwość całej wsi w scenie pożaru folwarku na Podlesiu.
Najmocniej wszakże uwydatnia Reymont groźne i niebezpieczne rysy zbiorowej psychiki gromadzkiej w znakomitej literacko i bardzo ważnej treściowo scenie samosądu nad Jagną. Scenę tę interpretuje się zwykle jako try umf zdrowej moralności ludu nad uw odzicielką bałamucącą cudzych mężów oraz wprowadzającą bezład i destrukcję w życie wsi. Oczywiście, Jagna — jak zresztą każdy „odmieniec’' pozostający i działający w obrębie wspólnoty — jest czynnikiem razstrajającym istniejący porządek i tym samym mobiUząjącyin przeciw sobie opinię publiczną. Brutalny odwet wiejskiej moralności na prowokującym i obrażającym ją co chwila ..odmieńcu” staje się wreszcie czymś równie koniecznym jak nieuniknionym.
Witek, a nie bucz kiej ciele. Bo ci to...”. Fragment filmu Chłopi z roku 1920
Tę konieczność i nieunik nioność Reymont bardzo mocno podkreśla. Ale czy również —jak to mu często wmawiają krytycy— akceptuje? Zwróćmy uwagę na fakt, że scena wyświecania Jagny stanowi w kompozycji Chłopów odpowiednik bitwy o las: w tamtej — akcja powieści osiąga moment kulminacyjny, w tej — dobiega momentu końcowej katastrofy- Pierwsza stanowi logiczne rozwiązanie coraz bardziej rosnącego napięcia konfliktów między wsią a dworem. Ujawnia się w niej świadome i celowe działanie ogółu wiejskiego broniącego czynnie swoich żywotnych interesów. W drugiej—na przypadkowo wybranym obiekcie wyładowuje się chaotyczny stan emocjonalnego wrzenia wywołany różnorodnymi przyczynami, jak niefortunny wynik sporu o budowę szkoły w Lipcach. jak poszukiwania Rocha przez żandarmów, jak wzburzenie i niezdrowe zainteresowanie ogólne powrotem z wojska męża Tereski, romansującej z Mateuszem, jak awantura w organistówce wywołana, Jamorami’* Jagny i Jasia Jak aresztowanie wójta za sprzeniewierzenie pieniędzy gminnych. W tamtym wypadku decyzję podejmuje starszyzna gromady, a na czele wyprawy staje Maciej Boryna, pierwszy gospodarz i —jak ze słów pana Jacka dowiadujemy się—powstaniec z 1863
91
Tawt. r u 39: z Tawt. T. 11. $. 221.