dyslaw Mickiewicz. Zdumiony podszedł do generała.
— Jak pan może zaczął — wystawiać się ną widok publiczny w kawiarni? Będzie pan poznany, zaaresztują pana i rozstrzelają.
Wróblewski spoglądał na Mickiewicza z uśmiechem.
— Niech pan ucieka do Londynu — nalegał Mickiewicz.
— Brzydki tam jest klimat podobno — odparł Wróblewski nie przestając się uśmiechać — a mnie tu tak dobrze w Paryżu. Poczciwi robotnicy otaczają mnie opieką, zapraszają na obiady, na których tak serdecznie piją za moje zdrowie.
Trybunał francuski skazał zaocznie generała Komuny Paryskiej, Walerego Wróblewskiego, na karę śmierci. Gdy wyrok ogłoszono, generał był już daleko.
Przedostać się za granicę w tamtych dniach nie było rzeczą łatwą. Żandarmeria graniczna wychwytywała wszystkich podejrzanych o udział w Komunie. Walery Wróblewski miał szczególnie trudne zadanie, jego zdjęcie figurowało na naczelnych miejscach na listach osób przeznaczonych do aresztowania. Ale ponieważ we Francji palił mu się grunt pod nogami, musiał więc zaryzykować przeprawę przez granicę. Zgolił brodę, znajomi załatwili mu paszport na inne nazwisko.
Na granicy żandarmi zebrali wszystkich podróżnych w jednej sali i rozpoczęła się długa kontrola dokumentów, oglądanie zdjęć i pieczęci, uciążliwe pytania. Wróblewski, zaniepokojony przedłużającą się odprawą, podszedł do jednego z żandarmów i zirytowany zaczął narzekać na nieskończenie długie załatwianie formalności. Przestraszony żandarm zasalutował przed Wróblewskim, zameldował komisarzowi
129
9 — Generał Wróblewski