168
W
167
dającej się odtworzyć paraleli między czasową
tef
Cją fabuły dzieła a kalendarzem historycznym. Tak 10 biegajW bezczas jest coraz częstszym zjawiskiem w po-j xX wieku.
na tym się nie wyczerpuje. Istnieją przecież powieści,
Próba nowego odczytania
8
Już tej próbki starczy za dowód, w jakim ston • gólne i stwarzające ku temu okazję sceny Chlo^ rośnięte czujnością mitotwórczą zrodzoną na podło-rystycznym. Reymont w takich wypadkach nie w lecz poprzez postacie oraz ich czyny dostrzega bystr V powrócić do terminologii Stefanii Skwarczyóskiej ^ T by te czyny i zachowania zdarzeniami przynależnymi do^.^ twórstwa. Mitotwórstwa rozumianego nie jako zabieg JJjJ* wo-interpretacyjny, ale jako typ postępowania ludzkie*^ Funkcja konstrukcyjna rytmów konsolacyjnych obecń w Chłopach jeszcze głębiej sięga w problematykę mitotw? stwa. Tym razem na płaszczyźnie: mit a historia. Podkreślaj uległość człowieka wobec wielkich nawrotów przyrody, tanie człowieka w koło sakralno-obyczajowe, wreszcie taut0 logii ontolpgicznej życie — śmierć oddając bezwzględną ^ dzę nad jednostką — Reymont osiągnął pewien, na pewc0 założony i zamierzony, cel epicki. Szczególnie to jest wj. doczne w tomach Jesień, Zima i Wiosna. Napisane po rę. wolucji 1905 roku Lato przyniosło liczne perturbacje, ale mimo to cały zegar epicki dzieła naregulowany został zgodnie z owym celem. Jest nim zanurzenie dzieła w bezczasie historycznym.
Termin „bezczas” domaga się wyjaśnienia, rozpoczynając od samej konstrukcji czasowej Chłopów. Nawet przy bardzo uważnej ich lekturze nie sposób odpowiedzieć, kiedy właściwie, w jakim — w przybliżeniu — dziesięcioleciu rozgrywa się akcja Chłopów. Pisarz poskąpił wszelkich dokładniejszych wskazówek chronologicznych, nie ułatwiają też rozeznania rozbieżności między trzema pierwszymi tomami a ostatnim. Nawet Nowy Rok został w powieści pominięty, bo ten nie może obejść się bez daty. Jeśli zaś Reymont tak celowo postąpił, wyraziła się w tym określona tendencja ideowo-artystyczna: ażeby dzieło zawiesić w bezczasie.
Termin ten można rozumieć dwojako. Noce i dnie Marii Dąbrowskiej tak są zlokalizowane czasowo na tle historii, że wiadomo dokładnie, co do dnia, kiedy się powieść kończy, a w dużym przybliżeniu, kiedy zaczna. Dzieje grzechu Żeromskiego są znów w ten sposób zlokalizowane historycznie, że w żaden sposób nie umiemy odpowiedzieć: kiedy właści-odczytanta «Chłopów» Reymonta
2CZas zatem, w pierwszym znaczeniu proponowanego to brak intencjonalnie przez autora założonej, a przez
Wieści-
Rzecz ——— I
Mrych fabułę można co do dnia umieścić w kalendarzu: Jl^ycznym przykładem jest tu Ozimina Berenta. Jednak jej f()|Wiązanie istotne zostało przez pisarza przeniesione w dzieje mitu, poza historię. Nie realizując zasady bezczasu jej pierwszym sensie, realizuje ją Ozimina w znaczeniu
0 wiele głębszym i zbliżonym do Chłopów. I sprawa rewolucyjnej odnowy społeczeństwa i człowieka, po prostu rok 1905, fytórego Berent był świadkiem głęboko współprzeżywa-jącym, przechodzi nagle w takie uogólnienie ponadczasowe
1 pozahistoryczne, którego realną podstawę stanowi po prostu widok „na halizny mazowieckie”, szeroko rozciągnione za Wisłą, widoczne z jej brzegu:
„Jak wiek długi, pracowała kosa śmierci takich po całej tej ziemi w krąg: co kosa ród podcięła, siekiera bór zniosła, ile tężyzny nacięła kosa, tyle wątłego piękna wyschło w bez-cieniu, czym kosa życie, tym siekiera zubożała ziemię, a obie ducha. Spod borów wyjrzały mokradła, spod lasów ruszyły piachy na wszystkich wiatrów szerokie gościńce: miasta, dwory i zaścianki, wyłuskane z puszczy na nagą ziemię o zbyt dalekim horyzoncie, kurczyły się jakby i malały w odrębności swojej wśród tej powietrznej perspektywy bez końca, w lca-? pryśnej swawoli wszystkich wiatrów wschodu, zachodu, północy i południa.
•Ceres desertaU — pomyślało mu się dziwnie. [...]
Nie sprawujeż się tu naprawdę misterium podziemi: odży-te — eleuzyjskie?
[...] I tajemnica eleuzyjska. Wraz z nią zapadło w przepaść czasów i nasze dziś rozumienie najgłębszych tajników woli tych którzy — w dzisiejszego sumienia postaci — wykraczają z kościoła pod krzyżem swej męki, zapatrzeni jak w monstrancję promienistą w symbol jedynej potęgi odnowy życia
i dusz: — w ruch.” .
Tekst Berenta wyjątkowo jasno ukazuje drugie i bardziej
u w Berent, Ozimina, Warszawa 1611, s. 332—03$.