tu i ówdzie do Chłopów symbolizm modernistyczny pozostaje nie istotnym pierwiastkiem utworu, ale raczej zdobiącym ornamentem, wyrazem hołdu złożonego literackim gustom epoki Nad tą symboliką, która w postaci i sytuacje wpisuje znaczenia symboliczne, góruje symbolika ammanentna, która głębsze znaczenia wywodzi z przedłużenia w metaforę faktów przedstawionych jako rzeczywiste. Przypomnijmy choćby cytowany i omawiany poprzednio opis przeżyć Antka po „wypomnieniu” go przez księdza w kościele. Mamy tu symbolizm nie operujący skonstruowanym obrazem symbolizującym, ale symbolizm im-manentny, przetwarzający w przedstawienie obrazowe stan duszy bohatera, traktowany przez autora jako realna sytuacja psychiczna, posiadająca wartość wypadku reprezentacyjnego, który w analogicznych warunkach mógłby przeżyć każdy.
Tak samo jest na przykład z owymi wspomnianymi już poprzednio kosami w opisie pochodu na las. Tak jest z przeżyciami Hanki dźwigającej uzbierany w lesde chrust podczas śnieżnej burzy (II, 189—193). Tak jest z płaczącą na wieść o powrocie chłopów Jagustynką, gdy razem ze łzami radości wyrywają się jej słowa: „Nie poredzi żyć z osobna, nie...” (III, 203). Tak jest z Antkiem koszącym zboże w chwili, gdy rozwścieczone baby dokonują samosądu mad1 Jagną (IV, 293—294). Tak jest z owym ślepym dziadem przynoszącym „cudowną” wodę, która uzdrowi Jagnę (IV, 301). W każdym z tych wypadków realnie przedstawiona sytuacja wyrasta niejako ponad siebie, odsłania swój ponadindywidualny sens, okazuje się owym — jak to nazywa Goethe — „wypadkiem symbolicznym”, konkretnym i realnym, ale równocześnie reprezentującym wszystkie pokrewne w swym charakterze wydarzenia, niezależnie od tego, kto i kiedy je przeżywał.
Umiejętność odkrywania symbolizmu immanentnego, tkwiącego w rzeczach i zdarzeniach, przejawia się również w posługiwaniu się wielopłaszczyznową konstrukcją poszczególnych epizodów. Tak jest np. ze słynną sceną śmierci Boryny, w której bohater, zanim przeobrazi się w symbolicznego Siewcę, t traktowany jest całkiem realistycznie. Zauważmy, że Maciej
po przebudzeniu działa pod wpływem odruchów warunkowych, wyrobionych wieloletnim wykonywaniem zawodu:
„Z nagła przypomniało mu się cosak, bo poszedł Spieszno w podwórze, {...] zajrzał do stajni, poklepując konie, jaże zarżały, potem do krów wsadził głową; to spod szopy zachciał wóz wyciągnąć, jut nawet porwał za wystający dyszel, ale dojrzawszy błyszczący pług pod chlewami, do niego pośpieszył i nie doszedłszy, całkiem zapomniał”. (III, 353)
Czyli, słowami autora się posłużywszy:
„cokolwiek robił, czynił jako ten koń po latach chodzenia w kieracie czyni na wolności, że cięgiem się jeno w kółko obraca z przywyku”. (III, 353)
„Z przywyku*' zabiera się Boryna do siania, tą zaś, a nie inną czynność gospodarską wybiera machinalnie, odruchowo, pozostaje zaś przy niej jedynie dlatego, że jest łatwiejsza do markowania niż orka czy kośba:
„Boryna naraz przyklęknął na zagonie i jął w nastawioną koszulą nabierać ziemi, niby z tego wora zboże na-szykowane do siewu, aż nagarnowszy tyła, iż się ledwie podźwignął, przeżegnał się, spróbował rozmachu i począł obsiewać..." (III, 355)
Fakt, że już za chwilę scena ta zacznie się przeobrażać w symboliczny obraz, stanowiący jakby odpowiednik dla pokrewnej typem ekspresji Orki Ruszczyca, to już sprawa dalsza. Do tego momentu fragment cechuje pełny realizm psychologiczny, skojarzony ze ścisłym realizmem opisu, z tą samą troską o wierność i dokładność charaktery stycznego szczegółu, jaka ce-. chuje zawsze pisarską obserwacją Reymonta. Jest to maksymalnie realistyczne odtworzenie owego ostatniego zrywu ży-
109