Konsekwencją takiego sposobu myślenia jest oddalenie Stworzyciela od dzieła stworzonego i otwarcie wszechświata na możliwość zaistnienia takich bytów czy wielkości, które w rzeczy samej można określić mianem nieskończonych. W myśli tego już renesansowego filozofa znakomicie widać, jak „płodne okazało się coraz bardziej obiegowe rozróżnienie nieskończoności intensywnej (przysługującej w pierwszym rzędzie Bogu) i ekstensywnej, czyli przestrzennej”15, którą zajmowali się przede wszystkim astronomowie. Warto też zwrócić uwagę, że w sukurs Kuzańczykowi przyszła matematyka, która wkrótce zacznie odgrywać rolę pierwszoplanową, wyznaczając Bogu rolę Stworzyciela i Pierwszego Matematyka. Nieoczekiwanie też w myśleniu Mikołaja z Kuzy powraca mistyczna magia liczby pitagorejczyków. Bóg stworzył wszystkie byty z proporcji geometrycznych z pomocą liczby, ciężaru i miary. Giordano Bruno nazwał go więc „wynalazcą najpiękniejszych tajemnic geometrii”86. Interesująca dla nas konkluzja ma nowy wymian oto nieskończoność nie stanowi już tylko atrybutu aide wszechświat może Bytu Pierwszego. Także wszechświat, który nie posiada-zdaniem Kuzańczyka-
yć pomyślany jako ani obwodu, ani środka może być pomyślany jako nieskończony. A to oznacza
zapowiedź wiszącej już w sferze gwiazd radykalnej przemiany w pojmowaniu uniwersum, dla wielu zaś nadejście powietrza morowego. Kuzańczyk popuszcza dalej wodze niezwykłej fantazji. Znać, że czytywał chyba, obok dzieł uczonych, także popularne w XV wieku ludowe romanse pseudohistoryczne pełne motywów fantastycznych, bo skąd niby w jego rozprawie O uczonej niewiedzy mógł znaleźć się choćby taki oto ustęp porównujący warunki życia mieszkańców różnych sfer niebieskich:
w sferze solamej bytują istoty bardziej słoneczne, o intelektach niejszych, bardziej uduchowione od istot z Księżyca, które są bardziej Junaqrc^^^g Ziemię zaś zamieszkują istoty bardziej grubomaterialne i cielesne. intelektualne, słoneczne, byłyby raczej zawarte w akcie niż w możności; ziemskie— raczej w możności, mniej w akcie, księżycowe zaś oscylowałyby gdzieś pośrodku.
Pogląd taki urabiamy sobie na podstawie ognistego oddziaływania Słońca tudzież zarazem wodnego i powietrznego—Księżyca, oraz na podstawie materialnej ważkości ziemskiej. Przypuszczamy analogicznie, iż także żadna z innych sfer gwiczdayc& -nie jest pozbawiona mieszkańców, jako że bodaj tyle jest światów - części jedrnB Wszechświata, ile gwiazd, których istnieje przecież bezlik*'.
Toż to herezja czystej wody! Nie ma wszak w oficjalnej wiedzy zaaprobowanej przez Kościół innych światów, ani tym bardziej istot zamieszkujących owe wymyślone światy. Może mu coś się pomieszało ze sferami zasiedziałymi przez anielską hierarchię niebiańską, pieczołowicie odtworzoną (a raczej stworzoną) przez Pscudo-Dionizego Areopagitę oraz Grzegorza Wielkiego i przejętą później przez Dantego? Chyba tylko nienagannej opinii, dobrym stosunkom z papieżem i wysokiemu miejscu w hierarchii duchownych - kardynał z Kuzy zawdzięcza, że zmarł w spokoju w wieku 63 lat jako mąż czcigodny i uczony wielce. Ale jego wyobraźnia zapłodniła w kolejnym wieku niepokorne myśli Giordana Bruna. Dlatego relatywne myślenie o nieskończoności z rozprawy De docta ignorantia\esx. tak ważne w procesie tworzenia się nowych wyobrażeń o Bogu, kosmosie i świecie ludzkim.Tym bardziej, że z pism kosmologicznych rego uczonego wynika istnienie ruchu ziemi oraz decentralizacja położenia
Mikołaj z Kuzy, dz. cyt., s. 171.
59
5 S. Świeżawski, dz. cyt., s. 70.
G. Bruno, O przyczynie, początku i jedności, w: tenże. Pisma filozoficzne, pizrł. W. Zawadzki, wstęp i przyp. A. Nowicki, Warszawa 1956, s. 284.