158 Rozdział IV
tajemnicy” i pod tym względem właściwie osiągnęli upragnioną ..dojrzałość". I ta właśnie założona na wstępie dojrzałość podlega W dalszym toku każdego z utworów weryfikacji.
Strategia narracji rozwija się według dwu odmiennych schematów: narratorzy Przygód i Na kuchennych schodach akceptują kolejne wydarzenia akcji, przyjmują je ze zrozumieniem, a nawet poczuciem wyższej konieczności. Dla opowiadającego w Przygodach maniackie wyczyny Murzyna są „oczywiste", odpowiadają jego podświadomym oczekiwaniom; dyplomata Filip sam jest reżyserem zdarzeń, a swoją namiętność do sług potrafi z. psychoanalitycznym zacięciem wywieść z przeżyć dzieciństwa („Pozostała mi ona jeszcze z lat dziecinnych, kiedy to z zapartym oddechem, z bijącym sercom patrzyłem na naszą sługę do wszystkiego. Ody podawała obiad, szorowała podłogę, przynosiła śniadanie,,, lub na Wielkanoc W czasie mycia okien,,, patrzyłem żarliwie, nieśmiało, spod przymkniętych powiek” — li, a, 203). Inaczej zachowują się gość hrabiny KotłubaJ oraz Zantrnan: ci zaskakiwani są nieustannie przez wydarzenia, świat, w którym się znaleźli, nie odpowiada ich stereotypowym wyobrażeniom, do czytelnika odwołać się więc należy po to, aby wziąć go na świadka niesłychanej, drastycznej niezwykłości tego, co zachodzi na ich oczach.
Różnią się od siebie dalece dopiero finały czterech wymienionych opowiadań. Narrator Biesiady przydaje nareszcie „odszyfrowanej" rzeczywistości jednoznaczną kwalifikację moralną i ze zgrozą ucieka; jego hierarchia wartości nie ulega zmianie. Narrator Przygód przyjmuje swój los i rzuca się w następną awanturę, dając do zrozumienia, że jest na to skazany. Narrator Na kuchennych schodach znajduje przyjemność w autokompromitacji i — krok po kroku — wyjaśnia własną dwuznaczną rolę w aranżacji kolejnych zdarzeń — aż po finałową, drastyczną awanturę. Na koniec Zantrnan, który wszystkiemu się dziwi, wyznaje w końcu, że jego gesty oburzenia i zaskoczenia były kamuflażem, bo w istocie wydarzenia stanowiły od początku projekcję jego ukrytych marzeń. Odsłonięcie tajemnicy — inaczej jak u Filipa — nie daje miłej ulgi; zostaje raczej wymuszone przez okoliczności.
Mamy tu jak gdyby cztery stopnie kompromitacji, która początkowo ma miejsce w świecie przedstawionym (biesiadnicy u hrabiny wyśmiewają się z naiwnego prostaczka, on jednak nie rezygnuje ze swych ideałów) — a na końcu: równocześnie w świecie przedstawionym i niejako osobno — w przestrzeni dialogu narratora i jego adresata (Zantman jako narrator przyznaje się do mistyfikacji i zwierza z własnego zakłamania, pokrywa-I jącego perwersję).
Zwróćmy raz jeszcze uwagę na tę konsekwencję w poszerzaniu zakresu agresji. Narrator-bohater kolejnych nowelek Gombrowicza zrazu triumfuje nad światem jako narrator i jako bohater. Narrator demonstruje intelektualne panowanie nad mechanizmem zjawisk, a bohater równolegle (jak Tancerz lub Czarniecki) doprowadza do zniszczenia swych przeciwników. Później triumfy przestają być tak przekonywające: mecenas ze Zbrodni, jakkolwiek rozumie świat otaczający i gnębi adwersarza, musi poddać się mechanizmowi psychologicznemu, który jest poza zasięgiem jego ingerencji. W Dziewictwie mechanizm triumfuje niejako ponad głową narratora i choć jeszcze Alicji udaje się skompromitować Pawła, to staje się to już na rachunek mechanizmu, a nie świadomego działania kogokolwiek. Następnie miejsce triumfu zajmuje coraz dalej idąca kompromitacja: gość hrabiny, jak się rzekło, pognębiony zostaje jeszcze tylko jako bohater (jako narrator ma on fałszywe poczucie triumfu nad arystokracją, którą „zdemaskował”); narrator Przygód i Filip, którzy, odsłaniając własne perwersje, demonstrują intelektualne chociaż panowanie nad rzeczywistością, nie mają już złudzeń co do własnej pozycji w „normalnym” świecie. Dopiero Zantman kompromituje się totalnie: i jako bohater — zaszczuty przez załogę brygu, i jako narrator — który wyznaje na końcu własne zakłamanie.