2Ó2 PLATON.
Fedrosa, odkrywano w nim ślady piorą niewytrawnego a pod tym względem poczucie literackie starożytnych zostało w zupełności potwierdzonem przez znawców współczesnych. Czy jednak sądy te i świadectwa, bardzo nieliczne i późne, znajdują poparcie w ustroju i treści dialogu? w jego myślach i słowach, porównanych z resztą pism wielkiego filozofa ? i u, wyznaję, zaczyna się straszna walka domysłów osobistych, bo mało było zawsze ludzi, którzy potrafili objąć całą prawdę i dla niej pozbyć się przesądów lub mrzonek, nabytych rutyną wadliwą albo wychowaniem niekompletnem.
Nasamprzód jest dialog przepełniony wiadomościami o ludziach i wypadkach, dobrze nam znanych, a stosunki społeczno-polityczne, wśród których rozgrywa się jego akcya, także są dokładnie narysowane. Występuje Lizyasz, »najzdolniejszy z podówczas piszących« cała mowa jego przytoczona dosłownie i krytycznie rozebrana; z powoływaniem się na zdanie męża politycznego, który ?nie-dawno« łżył go publicznie i nazwał pogardliwie »pisarzem mów*.1) Wszystko to stosuje się do wypadków, które towarzyszyły odnowieniu demokracyi w r. 403 przez Trazybula. Lizyasz powrócił z emigrantami a za ofiary wielkie, poniesione w obronie wolności, otrzymał prawo obywatelskie, ale niebawem znowu ie utracił, gdy Archinos, najbardziej wpływowy z ówczesnych polityków, w gwałtownej mowie wykazał nielegalność tego aktu. Nazwa logo-grafa była nieprzyjemną dla Lizyasza, ale oznaczała dokładnie jego zajęcie; skoro był nauczycielem wymowy i jak Sofiści, pisywał deklamacye. Później został logografem w innem jeszcze znaczeniu, bo układał za pieniądze skarżącym lub oskarżonym mowy sądowe, które wygłaszali jako swoje. Jednakże prócz Archinosa nie znamy nikogo, któryby przed ludem w publicznem przemówieniu był na-
1) Piat. Phaedr. p. 228. a.: Auoła;... SewótaToę tov xwv vt5v ypacpew. p. 257. c: y.cu yap aui;<5v, 01 ftaupAte, £vayyoę JioXraxrov aura XotSopwv (Wioge, xai
Sta T% Xot8opłaę lxaXet Xoyoypatpov. Mowa Lizyasza cała przytoczona p. 231. a
— p. 234. c. który to fakt niezwykły, nigdy nie powtarzający się po raz drugi u Platona, dowodzi sam z siebie, że autor był nowicyuszem w sztuce pisania. Niesłusznie powątpiewano o autentyczności mowy, boć nikt nie krytykuje stylu ani rozkładu obcej mowy, jeżeli ją sam zmyślił. Autentyczność wykazali V oląuardsen (p 32—80), Blass, die attische Biredsamkeit I. p. 424 sq. (2. wyd. z r. 1887J, Ueberweg, Untersuchungen etc. (p. 262. sq.) i wielu innych, jak Krische, Leopold Schmidt, Egger i t. d. przeciw mało uzasadnionym powątpiewaniom Kar. Hermanna, Stallbauma, Susemihla i t. p