140
Jedna, która ciałem nagnic; Druga, co duchem podniesie;
1 ukorzy imię Pana;
Siła wielka! niesłychana! w* Która przy żywota kresie U wielkich duchów się jawi,
A tę — ludzie wydać muszą — Bo kto ją w sercu zostawi.
Ze łzą, z Chlebem ludzkim strawi 570 i uniesie razem z duszą, Niebieskiej pragnąc korony,
A tu nie pomoże światu:
Ten zaprawdę! potępiony! Lachman z Bożego szkarłatu!
575 Gwiazda upadła z anielstwa, Gasnąca w błotnej kałuży!
Duch na wieki bez poselstwa,
Bez dała, które mu służy,
Bez serca, co w piersiach bije,
580 Spadnie, w ziemię się zaryje I Boga prosi o litość. —
A to jeszcze wielka skrytość U ludzi — to ducha prawo,
Nie głoszone na ambonach,
585 Patryjotyzmem i sławą
Z ludzkich serc czasem dobyte,
A zaszczepione już w łonach,
Jak dziedąteczko spowite W duszy, na rubinach śpiące.
w. 574 Łachman z Bożego szkarłatu — królewskie szaty Chrystusa; przenośnia ta ma na celu ukazanie upadku i zmarnowanie szans ducha.
w. 56&—581 Ksiądz Marek już wcześniej przeciwstawił sobie dwie siły: materiał* ną (rosyjską) i duchową (własną). Omawiane wersy przestrzegają przed tym, by czło* wiek nie marnował siły, która wzmaga się w nim tuż przed śmiercią. Karą za takie postępowanie jest to, że duch po śmierci musi latami całymi czekać na kolejne wcielenie, które jest jedynym ogniwem postępu.
w. 571 niebieskiej pragnąc korony — zbawienia.
5?o
595
600
>605
610
Bo oto ludzi tysiące W jednej chwili strach poczuli,
] mnie, żebraka na kuli,
Do krwi ubiczowanego,
Jeszcze w niezakrzeplej bliźnie [jeszcze we łzach po ojczyźnie Jeszcze od męki krwawego, Jeszcze w śmiertelnej bieliźnie Jeszcze w gorączkowych żarach, Jeszcze w smętku i na marach, Na rękach swoich wynieśli: Abym jako piastun Cieśli Siadł na moim majestacie, Rozkazał odejść zatracie, Zarazie czarnej ustąpić.
Więc jeżeli będą skąpić Dziś mojego w kościach ducha, Jak człowiek, co jęków słucha I z łez sobie wieniec plecie; Jeżeli jeszcze na świecie Żywot mi się upodoba,
1 ta mych wrogów żałoba,
I to ich upokorzenie,
I to na deskach siedzenie,
Które dał Ojciec Niebieski,
615
620
idąc mi szpitalne deski l Męczennikowi tronem;
:eli pogardzę zgonem, ca litością nie ruszę uszy nie dam za duszę, iała wyzwolić nie zdołam:
1 wstanę — Pena zawołam, emsty Jego kropelkę roszę — gromu, co bije, ipściwy człowiek użyję tyzwę śmierć jak mścicielkę;
JHyiastun cieśli — piastun ciesielski,
625