IT4 Routeiat IV
wała polską literaturę — i pragnęliśmy czegoś na wielką skalę'’ (WP, s. 101).
,,Parodia rzeczywistości”, „parodia sztuki”, „pragnienie genialności” — uporządkujmy relacje pomiędzy członami tej triady. Po pierwsze: „parodia rzeczywistości” — niewątpliwa, tx> przecież konstrukcja świata przedstawionego, jaką nam autor proponuje w swoich opowiadaniach, niewiele ma wspólnego ze strukturą rzeczywistości, która istotnie otaczała Gombrowicza i jego czytelników. Są w niej, nie przeczę, elementy narysowane realistycznie, świadczące nawet o znakomitym zmyśle obserwacji u autora; ale te osoby, zjawiska, zdarzenia służą do budowy świata totalnie literackiego, wzorowanego na scenerii powieści popularnej. Bohater boryka się więc nie tyle ze światem, co z literaturą, która go zdominowała. Co ciekawsze, rzecznikiem schematu,- z którym walczy, jest właściwie sam bohater-narrator, przyjmuje bowiem, chcąc nie chcąc, rolę, jaką mu literacki stereotyp narzuca.
Rzeczywistość zostaje więc sparodiowana przez „sztukę” — ale i odwrotnie: użyte w tekście literackie konwencje pojawiają się w parodystycznym cudzysłowie”,
Och! czemuż nie mogę cieszyć się spokojem, jaki wam zawsze towarzyszy! Podczas gdy ja, z tak niewielkim pożytkiem, przebiegiem tyle okolic, wy, siedząc spokojnie pod dębem, pozwoliliście płynąć dniom nie licząc ich biegu. Pobudką działania były jedynie wasze potrzeby: jak dziecko, między zabawą a snem, dochodziliście, lepiej ode mnie, do celów mądrości” (Rene, s. 117). Albo: „Podziękuj tedy, droga córko, dobroci Bożej, iż zabiera cię tak rychło z tego padołu nędzy. Już biała szata i lśniący wieniec dziewiczy gotują się dla ciebie tam w górze: już słyszę Królową Aniołów, jak wola do ciebie: Pójdź, godna służebnico, pójdź, gołębico moja, pójdź, usiądź na tronie niewinności, między wszystkimi dziewicami, które poświęciły swą piękność i młodość służbom ludzkości, wychowaniu dzieci i dziełom pokuty. Pójdź, różo mistyczna, odpocząć na łonie Jezusa Chrystusa. Ta trumna, to łoże ślubne, które sobie wybrałaś, nie zawiedzie cię; a pieszczoty twego niebiańskiego małżonka nie skończą się nigdy!” (Afała, S. 77—78).
a Kiedy Czarniecki chce imitować mentorski ton narracji młodzieżowej Entwicklungsroroan, przedstawiając swoje życie jako zbiór „przykładów” i „ostrzeżeń” dla niedojrzałego czytel-bohater-narrator wkracza bowiem w ten świat sfałszowany przez tandetną literaturę z wiarą, że jest to „prawdziwa rzeczywistość”, co w pewnym momencie zmusza go do wyłamania się z recytowanej od początku konwencjonalnej roli. Staje się to zazwyczaj w tym momencie, gdy w narratorskim komentarzu pojawiają się „zdania ogólne”, sądy o mechanizmie świata, formułowane na kanwie jaskrawię „literackiej” rzeczywistości przedstawionej. Zamiast poddać się konwencji, która z natury rzeczy nie znosi zestawiania z prawdą życia, wymaga we wszystkich poziomach komunikacji po obu stronach — nadawcy i odbiorcy — jedynie poddania się swym immanentnym nakazom, narrator poczyna uogólniać stereotypowe sądy3*, opukuje i sprawdza zasadność obiegowych sloganów, doszukuje się „właściwego sensu” przeróżnych scenek rodzajowych i egzotycznych krajobrazów, jakimi epatuje czytelnika powieść przygodowa. To wszystko, rzecz jasna, sprawia, że potraktowany tak bezceremonialnie literacki wzorzec zapada w rozliczne schorzenia, a przede wszystkim — zamiast treści budujących i utwierdzających społeczne normy, jakie w założeniu miał transmitować — ujawnia kompromitującą, nieoficjalną zawartość. V
nika, takich to używa wstrząsających obrazów: „Czymże bowiem dziś jestem? Chłystkiem, albo lepiej — moralnym bankrutem. Co robię, na przykład? Całując rękę damy, ślinię ją mocno, po czym wyjmuję prędko chusteczkę do nosa: ach, przepraszam — mówię i wycieram chusteczką” (B, s. 19). A bohater Biesiady, stylizujący się na wartościowego młodego człowieka ze sfer niższych, którego odpycha butna i zawistna arystokracja: „— Od dziecka bowiem czułem się myślącą trzciną i cechował mnie pociąg do spraw podnioślejszych, a często długie godziny trawię na roztrząsaniu spraw pięknych i wzniosłych” (B, s. 73). Nawiasem mówiąc, owe „sprawy piękne i wzniosłe", odsyłające bezpośrednio do fiotatek z podziemia, pojawiły się dopiero w powojennym wydaniu. W pierwodruku było na tym miejscu: „najzawilszych kwestii czystego poznania” (Pamiętnik z okresu dojrzęwarno, s. 99). Przyprawiane w jednym zdaniu Pascala Dostojewskim zwiększyło jeszcze ironiczny efekt tej autoprezentacji.
39 Przypomnijmy tu Pawła, który — przejąwszy w Dziewictwie od narratora funkcję rezonera — dywaguje w meskonczoność na temat dziewiczości sałaty, monarchii, generała itd.