DSC02937 (2)

DSC02937 (2)



152 Rozdział IV

stu” pchnąć mecenasa w objęcia kochanki, nawet Zant-man daje upust tęsknocie do „normalnych” związków

I    choć u tego ostatniego ideały manifestują się raczej gro^

teskowo (Zantman o rybach obojnakich: „— To na pewno małżeństwo — w każdej rybie jest mężczyzna i kobieta, i malutki ksiądz” — B, s. 176). Kompromitacja stereotypów staje się jednocześnie kompromitacją uczuciową: zdegradowany bohater okaże się niepełnowartoś-ciowy jako partner miłosnej gry.

Zwróciliśmy już uwagę na znamienną ewolucję prota-gonistów opowiadań: ci pierwsi ośmieszali innych — Ostatni sami zostają skompromitowani. „Tancerzowi” powolna jest otaczająca rzeczywistość — Zantman wyznaje w końcu, że owa rzeczywistość go osacza i demaskuje, że jest „zwierciadłem, w którym przegląda się wnętrze” (jego psychiki, oczywiście). Równolegle z tą ewolucją ewoluuje także gra, prowadzona przez kolejnych narratorów.

We wszystkich utworach debiutanckiego cyklu, poza Dziewictwem, główny bohater jest zarazem narratorem, zatem sytuacja, w jakiej umieszcza go autor, nie pozostaje bez wpływu na grę narracyjną. Narrator pierwszych opowiadań relacjonuje własne przewagi, narrator dalszych — przyznaje się do porażki w starciu z rzeczywistością i treściami, które wydobywają się z głębin jego psyche.

Opowieść o wydarzeniach w Tancerzu i Pamiętniku Stefana Czarnieckiego poczyna się jako relacja naiwna: Tancerz jest zaskoczony i wręcz zdruzgotany władczymi gestami mecenasa, Czarniecki obwieszcza z dobrą wiarą: „Urodziłem się i wychowałem w domu pełnym zacności” (B, s. 19), i następnie akcentuje co chwila z komicznym przejęciem, jak tajemnicze są dla niego idiosynkrazje ojca, profesorów, kolegów i narzeczonej. Potem narrator sygnalizuje, że „nareszcie zrozumiał” mechanizm rzeczywistości („ach. to tak!” — powtarza Tancerz, zanim rozpocznie rytuał hołdów dla mecenasa: Czarniecki manifestuje „zrozumienie'1 kilkakrotnie: zrazu podejmując ja-

kiekolwiek działanie podkreśla, że robi to za radą i przykładem otoczenia, a w końcu — po tylu rozczarowaniach — formułuje własną „doktrynę społeczną”). Ostateczne „zrozumienie” mechanizmu rzeczywistości pozbawia narratora wszelkich wahań i wątpliwości; wszystkie swe czyny od tego momentu przedstawia jako nieodparcie logiczne i konieczne, tłumaczące się bez reszty. Taktyka narratora nie pozostawia więc adresatowi żadnych szans ucieczki przed absurdem: rzeczywistość oglądana oczyma outsidera zdaje się obca i niezrozumiała, a więc bezsensowna — „zrozumiana” zaś, odsłania mechanizmy wiodące nieuchronnie do absurdalnego spiętrzenia w finale (hołdy dla mecenasa wpędzają go w sytuację zaszczutego zwierzęcia, a odkrycie przez Czarnieckiego prawideł rządzących użyciem „języka tajemnicy” prowadzi do negacji wszelkich społecznie uznanych wartości i reguł współżycia).

Po napisaniu dwu pierwszych opowiadań Gombrowiczowi przestaje jak gdyby odpowiadać łatwy triumf nad absurdem świata. Dlaczego? Być może autor, zdając sobie sprawę z mechanizmu utożsamienia zachodzącego podczas lektury, postanowił skomplikować nieco zadanie czytelnikowi. Początkowo czytelnik, odgrywając rolę adresata narracji, może, wraz z opowiadającym o swych przygodach bohaterem, odczuwać rozkosz dominowania nad dufnymi w Formę partnerami gry. Potem w coraz większej mierze utożsamienie punktu widzenia ze stanowiskiem opowiadającego wiąże się dla odbiorcy z ryzykiem kompromitacji — skoro „wroga”, czyhającego na bohatera, przychodzi szukać w nim samym (więc także „w sobie”).

Powstają najpierw dwa opowiadania o charakterze przejściowym: Dziewictwo wyjątkowo wprowadza narratora nie biorącego udziału w akcji, Zbrodnia z premedytacją — narratora, który na równi z innymi bohaterami poddany jest ciśnieniu schematu, choć sam potrafi racjonalizować własne postępowanie.

Zbrodnia będzie tu jeszcze dokładniej analizowana w


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
jak ludzie kłamia0011 178 Rozdział IV Zupełnie nie zareagowała. Nie podniosła nawet wzroku na dowód,
DSC02932 (5) 144 Rozdział IV •czą, że te słowa równie dobrze wypowiedzieć mógł Gombrowicz o sobie. /
DSC02933 (5) 146 Rozdział IV ra kokietowała go uprzednio konwencjonalną „kobiecą tajemniczością”, te
DSC02935 (2) 190 Rozdział IV go Murzyna, czy wichury unoszącej balon, czy wreszcie trędowatych miesz
DSC02940 (2) 158 Rozdział IV tajemnicy” i pod tym względem właściwie osiągnęli upragnioną ..dojrzało
DSC02943 (2) 164 Rozdział IV słania przyłbicę: demonstruje znajomość mechanizmu zdarzeń; jego „naiwn
DSC02944 (2) IM Rozdział IV baron Apfelbaum: „Bug? — Bug istnieje — i wpada da Wisły!" (B, s. 9
DSC02953 178 Rozdział IV chodzę do wniosku, że winna go charakteryzować postawa podobna do postawy p
DSC02954 180 Rozdział IV sięgał nieraz jego [Stanisława Balińskiego — przyp. J.J.) opinii. W toku tw
DSC02956 It) Rozdział IV władającego” — o tyle konstrukcja książki ujawnia nieco odmienną zasadę
CCF20131018004 92 Rozdział IV. Klasyfikacja gramatyczna leksemów polskich rozłączne, a suma wszystk
CCF20140217009 152 Rozdział 5. Analiza zasobów ludzkich nie niestopniowalnych, choćby nawet ludzie
DSC02928 (4) Rozdział IV DOJRZEWANIE -PAMIĘTNIKA. Odwracając w powyższy sposób niejako tytuł debiuta
DSC02938 (2) Rozdział IV rozdziale siódmym. Na razie zauważmy tylko, że obu narratorom brak tej prow
DSC02939 (2) ■PPH 156_Rozdział IV sowano na rzecz prezentacji zdarzeń: Paweł „milczy i spełnia” zami
DSC02942 (2) 1<3 Rozdział IV dzi, jest śmiechem, wynikającym z rozpoznania mechaniczności świata^
DSC02949 (2) Rozdział IV leniu tego gatunku sprawy publiczne oznaczały prawie zawsze walkę o wyzwole
DSC02952 m Rozdział IV Przyjdzie nam jeszcze rozważyć celowość wprowadzenia do opowiadań aluzji, prz

więcej podobnych podstron