1<3 Rozdział IV
dzi, jest śmiechem, wynikającym z rozpoznania mechaniczności świata^r -
Pierwszy sygnał, że diagnoza genologiczna jest przedwczesna, otrzymujemy w połowie tekstu opowiadania. „Choroba, epilepsja, była jedynym moim zajęciem, a i to — zajęciem odświętnym, na marginesie sznureczka dni — poza tym żadnych innych obowiązków, czas miałem wolny" (B, s. 10). Otóż farsowe figury nie skarżą się na epilepsję; „święta choroba” dotykała natomiast bohaterów Dostojewskiego, wśród których również łatwo znaleźlibyśmy postacie „małych człowieczków”, poniżanych przez „okazałych jegomościów”. To przecież np. bohater Notatek z podziemia, życiowy outsider, któremu skromny, lecz stały dochód pozwala wycofać się z aktywnego życia, poświęca tyle czasu na analizę własnych upokorzeń. Na podobieństwo postaci Gombrowiczowskich do figur Dostojewskiego zwracał uwagę Jan Błoński15 i Andrzej Kijowski1 2'. Dodajmy, że wybór miejsca tekstu, w którym wprowadził Gombrowicz aluzję do „wysokiego” wzorca, nie jest przypadkowy. Czytelnik musi już na dobre usadowić się w „rzeczywistości farsowej”, zanim autor nie ukaże mu drugiego dna wydarzeń. Podobny chwyt, jak to wykażemy w innym miejscu pracy, powtarza się np. w Zbrodni z premedytacją, gdzie też dopiero po przywołaniu i rozwinięciu wzorca „kryminału” pisarz czyni aluzję do Zbrodni i karu.
Nowa charakterystyka „tancerza” wprowadza zmienioną perspektywę sytuacyjną: ..Nie odciągali mię. jak in- ;
nych, krewni, znajomi i przyjaciele, kobiety i tańce, poza jednym jedynym tańcem — św. Walentego — nie znałem tańców ani kobiet. Skromny dochodzik wystarczał na moje potrzeby, a zresztą istniały dane, że wynędzniały mój organizm nie wytrzyma długo — po cóż więc miałbym oszczędzać? Od rana do wieczora dzień wolny, nie-zatrudniony, jakby nieustające święto, czas w nieograniczonej ilości, ja — sułtan, godziny — hurysy...
Ach, przybądź nareszcie — śmierci!” (B, s. 10). „Tancerz” stoi nad grobem, może zatem pozwolić sobie na różne ekstrawagancje, których nie zaryzykuje j,nor-malny” człowiek, liczący się z własną pozycją, opinią, przyszłością. „Tancerz” zyskuje więc specyficzną przewagę nad mecenasem, który ma wiele do stracenia, skoro swoje sukcesy buduje na stałym dominowaniu otoczenia i przyjmowaniu hołdów. Wprowadzenie sztampowego motywu „ostatniej namiętności” człowieka skazanego na śmierć jest jednym z tych kroków podmiotu utworu, których zadaniem jest „dowartościowanie” bohatera-narra-tora, odwrócenie proporcji siły i słabości.
Od tej chwili okazuje się, że nieustanna adoracja poczyna mecenasowi doskwierać. Ośmieszenie, które początkowo realizowało się jedynie w planie kontaktów podmiotu i adresata utworu, staje się stopniowo faktem dostępnym świadomości adwokata. Zachwyty „tancerza” nad Kraykowskim są niezmienne, ale co innego, gdy czytelnik uśmiecha się, słysząc, jak mecenas „elegancko, z wykałaczką w zębach, żartował” (B, s. 9), co innego zaś, gdy bawią się mecenasem i jego bałwochwalcą koledzy prawnicy, babcia klozetowa, kochanka. Wraz z przesunięciem mechanizmu kompromitacji z poziomu stylistyki i kompozycji utworu w świat przedstawiony, dobroduszna ironia nowelki przechodzi w groteskę.
co osobowość ludzka, nic nie może się równać tej nu lilw> ności tajemnych związków, które rodzą się między obcymi nikłe i bezprzedmiotowe, by skuć nieznaosafc potwor-ną więzią” tB, s. 11) — mówi ..tancerz” i I tą fhwtlą jlfe
„Nic nie jest tak trudne i delikatne, tyle święte nawet.
Por.: H. Bergson, śni ech, Esej o komizmie, przel. S. Cichowicz, Kraków 1977, s. 108: „komiczny będzie każdy ciąg czynów
zdarzeń, który narzuci nam iluzję życia, a zarazem wyraźne poczucie mechanicznego układu”.
55 Powołuję się tutaj na dyskusje prowadzone w ramach seminarium magisterskiego, którym doc. Błoński kierował w Instytucie Filologii Polskiej IM w roku akademickim 197172.
«* „Fp.łopsja -Tancerza* jest zapożyczeniem z Dostojewskiego — razem z fabuła, przypominającą Waponwuetszu ezłetołoko z łooJia" (A. Kijowski, StrctesUi Gwzbrowiesa, s. tfU.