siebie; tak samo i cały naród w myśli swojej toż uznanie samej, w jestestwie swoim mieć musi.
(Jak myśl jednego człowieka zamyka w sobie, że tak powiej jego istoty, tak zebranie w całość wszystkich razem myśli rcpr^ tuje istotę narodu.
Ściśle rzecz biorąc: naród nie jest to zbiór ludzi zamieszkaj przestrzeni określonej pewnymi granicami. Ale raczej istotą ju jest to zbiór wszystkich jego wyobrażeń, wszystkich pojęć i uczuć J wiadających religii, instytucjom politycznym, prawodawstwu, 4 jom, a nawet będących w ścisłym związku z położeniem geografa klimatem i innymi warunkami empirycznego bytu.45.
Że jedne narody giną i śladu po sobie nie zostawując, a drugie mięć przechowuje się w dziejach, skądże to pochodzi? — Co sph tę tak ważną różnicę? Oto że ostatnie za dni swoich przyszły ku u1 siebie u masie swych myśli i wyobrażeń, a jestestwo pierwszych dzało się jedynie na zmiennych, przemijających warunkach bytu, to; na pewnej liczbie indywiduów, które mieszkając w przestrzeni 4 lonej pewnymi granicami nigdy samych siebie w jestestwie swoją uznały; uznania tego świadectw ani piśmiennym dostatkieą w- dziełach sztuki potomności nie przekazały, a tym samym żadnej prezentacji czy to w moralnym, czy umysłowym, czy estetyo, święcie mieć nie mogły. Takie zbiory indywiduów są na kształt cę materii zostających między sobą w słabym związku mechanicznym,k środki mechaniczne łatwo rozrywają i niszczą.
Niechaj naród raz tylko i choć na czas najkrótszy ma to u zon samego siebie w swoim jestestwie, a już pamięć jego« ginie. Wyrazi się bowiem, wyjawi, zasłynie. Będzie miał poetów,sztok strzów, dziejopisarzy, mówców. jUczucie to bowiem, kiedy się ■ w swoim jestestwie nie rozdzielonym czuje jak po tętnie 1, jest tak pip tak szlachetne, że się koniecznie wszystek w nim wyjawiać musi, wyrw jaw. wynurzyć, swoje „j a“ na oko pokazać.
(To wyrażenie ducha, to wyciągnienie myśli spólnej na jaśnią, taą na masa wszystkich razem wyobrażeń i pojęć, cechujących narośl rotę, .stanowią literaturę tego naród u\)
Do tego zmierzały poprzednie rozumowania. — Zajmując p1 den widok to wszystko, co się dotąd rzekło, wyznaję:
/Żc naród jcdynic tylko wlitcraturzema swojąrcfleksję;
Że jedynie tylko w masie swoich wyobrażeń i myśli ma wewnątrz ujęcie, ma grunt pod sobą i uznanie samego siebie w jestestwie swoim.
Ważna prawda! — Jest więc. literatura z pewnego względu jako s u m n i e n i 6 n^fo d u. Z Czego wypada: żc naród, nie mający własnej, oryginalnej li tera turysto jest nie mający wyciągnionej na jaśnią powszechnej masy wszystkich swoich wyobrażeń, pojęć i myśli, jest tylko zbiorem ludzi zamieszkałych na przestrzeni określonej pewnymi granicami, którzy jeszcze moralnego ogółu nie składają... Nie dosyć na tym, że j e s t e i m y; potrzeba to jeszcze wiedzie ćJIm lepiej to wiemy, tym bardziej rozszerzamy się, umacniamy w jestestwie naszym. Kto jest — powtarzam to raz jeszcze — a nie ma uznania samego siebie, czyli: kto tego, że jest, nie wie, ten jest tak, jakby go wcale nie było. Jest, ale tylko dla drugich, nie dla samego siebie... Nie dosyć na tym, że wiemy, j a k jesteśmy teraz. Jeżeli tylko w obecnym uznajemy się jestestwie, czyż to uznanie będzie kiedykolwiek doskonałe? Na co się wreszcie przyda taka wiedza? Cóż z tego, że z dnia na dzień żyjemy jako żebracy, tułacze jałmużną się utrzymujący, którzy nie wiedzą, gdzie głowę swoją skłonić mają ku wieczorowi? Śliskie myśli nasze i byt nasz śliski: pamięć nietrwała, a w utrapieniu ledwo się sama czuje. Przecież trzeba mieć wspo-rę na czymś. Wszelki lud rodowity, historyczny, w historią świata zachodzący, jest jako roślina w patriarchalnej osiadłości; z nasion na ojczystym rozkwita gruncie, a potem za błogosławieństwem nieba w wysokie,cieniste drzewo wyrasta. Stoi mocno i bezpiecznie na pniu to drzewo, jeśli ssie pokarm z ziemi jako z piersi macierzyńskich. Korzeniem jego jest przeszłość historyczna. A wszystkie dzieje tego pnia rokrocznie wyrzynające się na nim pierścienie szeroko rozpowiedzą! Tam w pośrodku postrzeżesz zdrzeń46 — życie rośliny, z którego się pierwotne rozwinęły listki; naokoło w coraz szerszych kręgach postrzeżesz późniejsze lata i wieki, każdy oddzielnie, a jednak wszystkie razem najściślej z sobą związane, zrosłe, z których każdy jeden w drugi zachodzi, jak koła zazębione zachodzą za siebie, i jedno drugie, choćby ich było i najwięcej, porusza, obraca. Wszystko to razem zewnętrzna okrywa kora, spaja w całość. Takie jest życie ludu!
Nie obcym ja przybyszem, ani w obcej ziemi.
Łączę się z wami bracią tu mojemi.
Koić z kości ojców naszych, ród jeden składamy.
67
Stary wyraz polski: znaczy, puls.