XXVIII STOPIEŃ Ś0I8ŁOŚGI
sanego pod koniec życia, nie może zasadniczo spodzie wać się specjalnej ścisłości. Z góry więc trzeba ko. rzystając z Paska rachować się z myłkami w datach i w liczbach.
Poza tym jest rzeczą powszechnie wiadomą, że każdy pamiętnikarz ulega skłonności do przedstawiania siebie i swych czynów w jaśniejszym świetle. U Paska tendencja ta występuje w dość silnym stopniu. Wszystko to każe nam korzystać z Pamiętników z odpowie* dnia ostrożnością, niemniej nie można im odmówię wartości historycznej. Przy tym jednak nie tylko szereg faktów, ale przede wszystkim charakter opowiedzianych wypadków przedstawiony jest dobrze, tak że historyk tej miary co Kubala nie wahał się pełnymi garściami korzystać z opowieści Paska.
Szczegółowe omówienie wartości historycznej Pamiętników wymagałoby całego studium i dodatkowych badań, ale warto na jednym wybranym przykładzie prześledzić wartość wspomnień Paska. Niech jako przykład posłuży opowiadanie o oblężeniu Koldyngi. Dla skontrolowania naszego pamiętnikarza mamy tu dwa źródła: krótką relację Czarnieckiego, którą przytaczamy w przypisach we właściwym miejscu i , relację Łosia, uważanego zwykle za bardziej od Paska wiarogodnego. Posłuchajmy więc najpierw jego relacji; Otóż Łoś stwierdza, że Czarniecki
przede dniem na godzin dwie pod Kpldingiem stanął, a tak dragonijej, której tylko był regiment jeden pod. Tedwinem, a czeladzi z koni kazawszy (którzy tylko po snopie słomy mieli za tarcze), do szturmu iść kazali
którzy jeden drugiego podsadzając wleźli wprawdzie na wal, a była noc mglista, że ślisko było. Ale kiedy Szwedzi postrzegli, snadno naszych spędzili z walów, drugi na leb zjachał, co go pierwej podsadzano. A gdy tak raz i drugi Szwedzi odpędzili naszych, po trzecikroć prawie wszystko wojsko, towarzystwo hurmem na wały cisnęli się, którym Szwedzi zdołać nie mogąc, uciekać poczęli na wieżę, która była wysoka bardzo, aleć i tam się nie osiedzieli, bo ich . nasi na dół zrzucali. A tak zamek wzięty bez wielkiej szkody naszych.
Gdy zestawimy ten opis z opisem podanym przez Paska, gotów nam Łoś wydać się wiarogodniejszym. Skoro jednak uświadomimy sobie, że zamek w Kol-dyndze, stojący na niewielkim wzgórzu, nie miał specjalnych otaczających go murów i że chcąc go opanować należało szturmować przez okna albo bramę sam, w nieregularny wielobok zbudowany, gmach otaczający dziedziniec, zrozumiemy,'że jednak opis Paska jest dokładniejszy i lepiej wyjaśnia, jak zamek został zdobyty.
Gdy z kolei porównamy opis Paska z krótką relacją Czarnieckiego, przekonamy się znowu, że nasz pamięt-nikarz podał dość dokładnie główne elementy zawarte w tej relacji, a więcjczas rozpoczęcia uderzenia, czas trwania akcji^jirośbę Szwedów o pardon, sprawę wycięcia załogi. Co do ostatniej sprawy, mianowicie wzmiankowanego przez obu pamiętnikarzy wysadzenia wieży w zamku, to chociaż Pasek dość po błazeńsku opowiada o Szwedach koziołkujących w powietrzu, co możemy przyjąć za licencję, ostatecznie podaje znacz-
fiibl. Nar. Ser. I, Nr 62 (Pasek: Parnię fcniM) 4