i najmądrzejszym był Bóg” — tak brzmiały w przybliżeniu (jeśli pominąć ewentualne uproszczenia, o których była mowa) słowa Menocchia.
Zaskakujący to zbieg okoliczności — powiedzmy raczej niepokojący, jeśli tylko nie dać się zasugerować wyjaśnieniami banalnymi i nie do przyjęcia, jak zbiorowa podświadomość, lub upraszczającymi, jak przypadek. Me-nócchio mówił, rzecz jasna, o konkretnym serze, nie o jakimś mitycznym. O serze, którego wyrabianie wielokrotnie widział (lub może nawet sam go robił). Natomiast pasterze z Ałtaju przenieśli identyczne doświadczenia w kos-mogoniczny mit. Lecz pomimo tej różnicy — a błędem byłoby nie doceniać jej — zbieg okoliczności pozostaje. Nie można wykluczyć,* że stanowi on jeden z dowodów, fragmentarycznych i częściowo już nieczytelnych, ńa istnienie tysiącletniej tradycji kosmologicznej, która, ponad różnicami językowymi, połączyła mit z nauką. Rzeczą osobliwą jest fakt, że sto lat po procesie Menocchia metafora wyrabianego sera ponownie pojawia się w książce (miała ona wywołać burzliwe polemiki), w której angielski teolog Thomas Burnet * starał się pogodzić Pismo Święte ze stanem nauki swojej epoki. Być może jest to echo, choćby nieświadome, tej starożytnej kosmologii indyjskiej, której Burnet poświęcił parę stron swojego dzieła. Jednak w przypadku Menocchia trudno jest odrzucić ewentualność bezpośredniego przekazu — przekazu ustnego, z pokolenia na pokolenie. Hipoteza taka wydaje się bardziej wiarygodna, jeśli pomyśleć o szeroko praktykowanym w tamtych latach i właśnie we Friuli kulcie o podłożu szamańskim Jk jak na przykład o tzw. benandan-ti. Na tym wciąż jeszcze prawie nie zbadanym gruncie powiązań i migracji kulturowych wyrasta Jkosinogonia Menocchia.
28. Monopol wiedzy
W wypowiedziach Menocchia ujawnia się zatem głęboka warstwa kulturowa tak niezwykła, że wydaje się niej mai niezrozumiała. Tym razem, w odróżnieniu od przyj padków dotychczas analizowanych, mamy do czynieni; już nie tylko z reakcją przefiltrowaną przez słowo druko wane, lecz z oczywistym śladem kultury przekazów ust® nych. Potrzeba było aż reformacji i rozpowszechnieni® druku *, by przejawy tej odmiennej kultury mogły ujrzę® światło dzienne. Dzięki reformacji prosty młynarz móg pomyśleć, że może zabrać głos i wystąpić z własnymi po glądami na temat Kościoła i świata. Dzięki drukowi mia1 do dyspozycji słowa, którymi mógł się posłużyć dla wyj rażenia niejasnej i nieuporządkowanej wizji świata, któr w nim kipiała. W zdaniach lub w strzępach zdań wyrwd nych z książek znalazł narzędzia do sformułowania i obro ny własnych koncepcji, co czynił przez lata najpierw wej bec współmieszkańców wioski, potem przed sędziami t| zbrojonymi w naukę i władzę.
W taki oto sposób osobiście przeżył historyczny skok
0 nieoszacowanym znaczeniu, jaki dzielił język kultur przekazów ustnych, oparty na gestykulacji, pomrukiw; niu, wykrzykiwaniu, od języka kultury słowa pisanegc pozbawionego intonacji, ukształtowanego przez tradyc piśmienniczą. Pierwszy jest niemal przedłużeniem ci< leśnym, drugi jest „rzeczą umysłu”. Zwycięstwo kultui piśmienniczej nad kulturą przekazów ustnych jest przeć wszystkim zwycięstwem abstrakcji nad empirią. W możl wości uniezależnienia się od sytuacji poszczególnych tk\ istota związku, który w sposób bezwarunkowy połącz pismo i władzę. Same za siebie mówią przypadki taki jak Egipt i Chiny, gdzie kasty odpowiednio kaplańsk
1 biurokratyczne na całe tysiąclecia zmonopolizowa pismo hieroglificzne i ideograficzne. Wynalazek alfabet który mniej więcej piętnaście stuleci przed Chrystusem \ raz pierwszy przyczynił się do przełamania tego monop lu, nie wystarczył jeszcze, by uczynić słowo pisane d
MBS