w ocalającym nadnąję spotkaniu * ludźmi i za ich pośrednictwem w spotkaniu z Bogiem.
Studium wierności
Roman tyczny etos miłości ojczyzny, kiedy to interes jednostki ustępuje nadrzędnym celom narodu, spokrewnią Kowalskiego z przewoźnikiem, bohaterem opowiadania zamykającego I tom Szkiców. Tu jednak spojrzenie pisarza koncentruje się nie na buncie, lecz na wierności wobec Sprawy. Konsekwencją wiernego trwania Kostii-prze-woznika przy ideałach, które na zesłaniu tracą dawnych wyznawców, jest jego całkowite osamotnienie. Te właśnie zagadnienia: wierność jako wartość moralna26 oraz samotność jako sytuacja egzystencjalna otrzymują w utworze pogłębiony obraz.
Ich fabularnym nośnikiem uczynił Szymański historię zesłańca, który podczas przeprawy przez Angarę opowiada narratorowi koleje swego żyda. Konstanty Buski, wywodzący się z podlaskiej szlachty, dziedziczy patriotyczne tradycje swego rodu sięgające konfederacji barskiej, powstania listopadowego, Wiosny Ludów i rewolucji styczniowej roku 1863. Jako Kostia-przewoźnik wyrzekł się rodowego nazwiska oraz przywilejów swego stanu i na Syberii zszedł na samo dno zesłańczej biedy, by pracą wśród ludu podtrzymywać nie tylko narodowowyzwoleńcze, ale i społeczne, demokratyczne ideały powstania. Jego dawny protest przeciw etycznemu fałszowi pańszczyzny znajduje na zesłaniu kontynuację w bezkompromisowywym obnażaniu wszelkiej niesprawiedliwości, której ofiarą padają nąjsłabsi.
Niezgoda na wszelką ^nieprawdę świata" doprowadza go do całkowitego osamotnienia. Cena za wierność ideałom nie wydaje mu się jednak zbyt wysoka, dopóki ożywia go nadzieja, iż postawa taka znajdzie naśladowców w kraju. Dramat innego zesłańca, Zdarskiego, niweczy jednak tę nadzieję doszczętnie. Ucieczką w alkohol próbuje Kostia odsunąć od siebie bolesną prawdę. Przypadkowe spotkanie z narratorem, swoistym sokra tej słom rozmówcą i chrześcijańskim qx>wiedmkiem, który zdesperowanemu przewoźnikowi umożliwia -przez wstrząs - wewnętrzne oczyszczenie, jest ratunkiem nie tylko
n
W Zdh i O lott mości. „Etyka”, fc. 14 (1975), a. 186-209.
przed śmiercią duchową, ale i przed fizycznym samounicestwieniem. Na pytanie, jak trwały jest ów ratunek, wyrażony w końcowej scenie pocałunkiem miłości i komunią łez, autor nie daje gotowej odpowiedzi^ Ponieważ jednak część druga opowiadania nigdy nie została napisana, można wnosić, iż Szymański wolał pozostawić tę kwestię otwartą.
Nadzieja w kręgu wspólnoty
Dramat samotnego przewoźnika toczy się z dala od ludzkiej wspólnoty, zostaje zaś bodaj na chwilę zawieszony dzięki spotkaniu ze współczującym bliźnim. Inną, trwalszą szansę ocalenia nadziei ukazuje Szymański w Dwu modlitwach, gdzie przedmiotem opisu staje się przeżycie religijne wspólnoty zesłańców zgromadzonych przy wigilijnym stole.
Utwór ten składa się z dwu scen modlitewnych, zespolonych przez narratora, uczestnika i wnikliwego interpretatora obu zdarzeń. Pierwsza scena rozgrywa się - jak można przypuszczać - podczas powstania styczniowego w jednej ze świątyń Podlasia; rozmodlony tłum nie zdołał odwrócić nieszczęść wojny. Fabularnie samodzielna, w planie ideowym scena ta zapowiada drugą, syberyjską. Oto bowiem kilkanaście lat później wraz z narratorem poznajemy, zgromadzoną w „zadżumionym domu” gdzieś na Syberii, reprezentację tych, w których intencji modlono się w podlaskiej świątyni. Nękany „chorobą na nostalgię”, którą podsycił list i opłatek z kraju, narrator postanawia przeżyć wigilię Bożego Narodzenia w towarzystwie „ludzi bez jutra”, by razem z nimi „wypić do dna kielich zdradliwej słodyczy”. Jego decyzja wyłamania się z „dusznych ramek konwen-cjonalizmu” i chęć bycia razem z cierpiącym bliźnim uruchamia proces tworzenia się ludzkiej wspólnoty1, wypełniający całą wigilijną scenę, w finale zaś zwieńczony kulminacją uczuć świadczących o wewnętrznej przemianie serc, jaka się tam dokonała.
Realistyczny opis wigilii, w którym motywy patriotyczne sąsiadują z religijnymi, stąje się nośnikiem treści teologicznych. „Spowiedź
Zob. E. Mounier. Wprowadzenie do egzystenęjaiizmów ortu wybór innych prac, (prieł. E. Kras no wolska], Kraków 1964, s. 37-39.