280 Max Dvofak
mentów wydają się w stosunku do antyku jako całość tak nowa i odmienne, że w daleko mniejszym stopniu robią wrażenie na-l śladownictw antycznych wzorów, aniżeli np. rzeźby Niccola Pi-I sana. Element klasyczny był właściwie tylko jednym składni-j kiem sztuki Giotta i jeżeli chcemy poznać drugi nie mniej waż-ny, musimy zająć się bliżej tr eścią przedstawień.) CharakteJ rystyczne jest tu uwydatnienie treści,.psychip£nejy która potrak-j towana jest z równym pietyzmem co forma materialna i stanowa taką samą przesłankę i takie samo źródło koncepcji obrazu, jald materialny związek rzeczy.
Przyjrzyjmy się paru przykładom. Bardzo pouczające pod] tym względem jest przedstawienie Ostatniej Wieczerzy (il. 29)1 dla którego wypracowano w średniowieczu stały schemat ikono! graficzny: długi stół, przy jego dłuższym boku, w środku, wy! eksponowany przez to jako najważniejsza osoba B- Chrystus, poi jego lewej i prawej stronie, symetrycznie, siedzą nieruchoma i bez kontaktu między sobą Apostołowie, naprzeciwko zaś Chry-j stusa S izolowany od reszty zdrajca. W takim schemacie sceny] chodziło o uwydatnienie jedynie zewnętrznych aspektów wyda-1 rżenia — sympozjum, zapowiedź zdrady — iw odróżnieniu od] historycznej relacji przedstawione osoby były tylko konwencjo! nalnymi, nie zaangażowanymi psychicznie uczestnikami wydarzę! nia. Całkiem inaczej jesT u Gióżtar-Tego, co historycznie reprezen-1 tatywne i uświęcone tradycją, brak tu zupełnie. Jest to ^zwykłe] zebranie czcigodnych mężów i nic nie zakłóca tego wrażenia. Po! stać Chrystusa jest tylko nieznacznie wyróżniona — przewyższaj nieco głową Apostołów, z których połowa kieruje spojrzenie w je-J go stronę. Uroczysty nastrój panuje w obrazie: wyraz boskiej] łagodności promieniuje z postaci Chrystusa, do którego piersi] z czułością chyli się Jan, zaś wzrok poważnych mężów skiero! wany ku niemu wyraża bezwzględne zaufanie. Nie wszyscy jed-J nak patrzą na Mistrza — niektórzy zwracają się zaniepokojeni] do swoich sąsiadów, co wprowadza pewne poruszenie w tok spo-l kojnego zebrania, nie chodzi tu bowiem jedynie o spożycie świę-j tej wieczerzy, lecz również o zapowiedź zdrady. Judasz równo! cześnie z Chrystusem sięga po półmisek; przerażenie i wzburzenie] ogarnia zebranych, co wyraża się nie w gwałtownych gestach, niestosownych wobec Pana i uroczystej chwili, lecz w trwożnych myślach przelatujących z głowy do głowy i napełniających atmosferę głębokim zatroskaniem.
Tak więc całą scenę przenika <u Giottą jedność psychicznego przeżycia, co więcej, kontakt psychiczny między_przedstawiony-mi osobami jest integralną częścią (koncepcji obrazu.'>Niekiedy chodzi o \yyrąg__silny£h, uczuć i wrażeń, ,które łączą uczestników wydarzenia czy sytuacji, co pokazane jest z całym zróżnicowaniem napięcia ^ekspresją w Opłakiwaniu Chrystusa; bohaterowie Giotta nie są herosami na wieki predestynowanymi do odtwarzania najważniejszych momentów Objawienia, ale po prostu czującymi ludźmi których wrażenia i myśłi, radości i cierpienia ukazuje się widzowi w sposób sugestywny, których czyny tłumaczą się zachodzącymi w owych postaciach procesami wewnętrznymi i których życie psychiczne staje się głównym_źródłem
przejmującego I działamaóbrazu. Przedstawiane'zdarzenia są cał-Eem .próste i w"^wej'prostocie wzruszające: radość ze spotkania długo rozdzielonych małżonków, uroczyste skupienie w scenie zaślubin. W innych przedstawieniach, jak np. we , Wskrzeszeniu Łazarza, przeżycia psychiczne charakteryzują się niezwykłym namęćiemrdramalyczriym. 2włoki położono; z dala od nich, prawie na krawędzi obrazu, stoi majestatyczna postać Chrystusa. Nie proces psychiczny, ale słowo cudotwórcy, jego duchowa moc działająca z oddali i przywracająca życie zmarłemu, wywołują w widzach najwyższe napięcie — jedni zwracają się ku budzącej się mumii, by obserwować powracające życie, inni ku temu, którego słowo i gest na nowo powołały do życia zmarłego; tak rodzi się chwila największej koncentracji dramatycznej. Mniej zwarte, bardziej jednak tragiczne jest Niesienie krzyża. Powoli posuwa się smutny pochód. Chrystus wypchnięty przez tłum wyprzedza go na odległość ramienia; nieznacznie izolowany od idących przed nim żołdaków, jednocześnie zaś wciśnięty między napierających ludzi a spoglądających do tyłu żbirów, przedstawia obraz osamotnienia i bezradności wobec brutalnej przemocy, zarazem jednak obraz duchowej wielkości, która mimo całej tej fizycznej nie-