DSCN0112 (2)

DSCN0112 (2)



JANUSZ SŁAWIŃSKI


1556]

fakt, że zapuścili przy tym maskujące brody znalazł się w polu widzenia narratora z czystego przypadku semantycznego. Wie-my już, jak doszło do powstania miasta Medias. Osobnicy, którzy w tym mieście rzucali na obu panów spojrzenia, mogli przy okazji rzucać dowolnymi przedmiotami, a to, że przedmiotami tymi były akurat „nieludzkie strucle”, wynikło z potrzeb rymowej przyległości („strupie" - „strucle"). Współdziałały tu więc aż dwa automatyzmy (dwuznaczność i rym), dzięki którym pojawił się element tematyczny rozwijany w dalszym ciągu opowieści: „nieludzkie strucle” to przecież owe „muchami nadzie-wacze”, które zajadali dwaj panowie, a wydajna działalność Mańki Szpryncer („ona tępiła") zapewniała podstawowy produkt potrzebny do przygotowania tego egzotycznego specjału. Motyw fabularny zostaje uruchomiony przypadkowo, ale jego późniejsze funkcjonowanie podporządkowane jest już pewnej autonomicznej logice: przybywające nawiązania i uzupełnienia uzasadniają ex post wprowadzony składnik. Staje się on punktem wyjścia całego łańcucha elementów współtworzących anegdotę. „Medias" ciągnie za sobą „muzułmanów”, „synekdochę” i - przypominające beczenie - „Mekku, mekku” (ciąg asocjacji: Medyna - Mekka - Mahomet etc.). Zapowiedź „kresu wiśniowego" dwóch panów znajduje potem fabularny równoważnik w kołysanicy Mańki Szpryncer, która mówi o nich jako o „dwóch słojach wi-sien”, a następnie odbrzmienie w epilogu: „a po nich przelew krwi zbladł gorzej pestki”, gdzie „pestka” pochodząca z potocznego powiedzenia wiąże się w sposób dosłowny z motywem „wiśni”6.

Rozwijanie się akcji z perypetii samego wysłowienia stanowi - jak wiadomo - jedną z osobliwości utworów scenicznych Białoszewskiego, jego „samodramatów"8. Przypomnijmy chociażby arcydzieło tego gatunku Wyprawy krzyżowe7, gdzie rzeźniczy termin „pierwsza krzyżowa” wyzwala niekończący się potok krucjat, nachodzących bezładnie jedna na drugą. Inny z utworów scenicznych autora Rachunku zachciankowego - Imiesłów - nosi kalamburowy podtytuł „gramat”6. Określenie to samym swoim kształtem demonstruje to, co nazywa, samo jest bowiem gramatycznie 1 dramatyczne. Wydaje się, że mogłoby ono być stosowane jako kategoria gatunkowa, obejmująca większość scenicznych inicjatyw Białoszewskiego. Obejmująca również te jego

utwory poetyckie, w których skojarzenia słowne i przygody form gramatycznych przedłużają się w wątkach fabularnych. A więc także — Balladę od rymu.

Ujęcia tego rodzaju są próbą imitacji samoczynnych mechanizmów mowy, które kierują nią niezależnie od świadomych zamiarów jej użytkowników. Mechanizmów sprawiających, że mowa nieustannie zsuwa się z traktu wyznaczonego przez potrzeby unormowanej komunikacji, że poczyna działać pokąt-nie, na własną rękę, poza wyznaczonymi jej celami, że i to jest tu najważniejsze — wpadając w automatyczne poślizgi, osiąga mimochodem, niechcący, jakieś nieprzewidziane cele, tworzy groteskowe światy semantyczne: zdarzenia, postacie, realia, anegdoty. Białoszewski opowiada się swoimi poczynaniami za „nieoficjalną** i niesystemową stroną języka. Słowu nazywającemu, wyrażającemu, komunikującemu, uchwytnemu w kategoriach gramatyki i semantyki przeciwstawia słowo manifestujące swoją niezdolność do tych funkcji, swoją niedojrzałość i ułomność. Demonstruje agresywność mocy niesprawnej, siłę jej bezwładu. Kreowany przez niego podmiot liryczny czy narracyjny nie panuje nad słowem, nie kieruje procesem werbalizacji, nie tyle mówi, ile jest mówiony od rymu.

Oczywiście najbliższym układem odniesienia dla takich praktyk jest mowa potoczna w jej najbardziej peryferyjnych przejawach. Wyobraźnię lingwistyczną Białoszewskiego pociągają określone społecznie i obyczajowo formy mowy niesprawnej, ględzenia, mamrotania, bełkotania. Stąd też w jego utworach możemy niemal zawsze odkryć odwołania do sytuacji socjalnych motywujących przyjęty sposób mówienia. W przypadku interesującym nas bezpośrednio jest to odwołanie do sytuacji narracyjnej podwórzowej ballady. Białoszewski jest przy tym daleki od naturalistycznego traktowania „naśladowanych* typów praktyki językowej. Mówiliśmy wcześniej o podmiocie operacji parodystycznych, który w Balladzie od rymu znajduje się ponad narratorem i reżyseruje cały spektakl. Obecność takiego podmiotu stanowi wykładnik poetyckiego zamysłu, organizującego wypowiedź. Zamysłu, którego sens uchwycić można dopiero, jeśli się go zobaczy w kontekście innych analogicznych dokonań poetyckich autora Rachunku zachciankowego. Bo przecież sama w sobie parodia balladowej narracji może nie zna-


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
DSCN0108 JANUSZ SŁAWIŃSKI [548] wartościowość fabuły balladowej stanowi punkt wyjścia dla poczynań
DSCN0110 JANUSZ SŁAWIŃSKI [552] cji tej łatwo możemy się wytłumaczyć: „stateczny” tak się ma do
Polecenie 6Opis użytych predykatów W Prologu można korzystać ze zmiennych, przy czym ich nazwy pisze
uzdrowienie5 ze zmarłymi przy pomocy medium w celu skonsultowania się. Poszukuje się kontaktu ze zm
DSC00067 Prawo włączonego środka łyda. Biorąc pod uwagę fakt, że na operacje togo ty. pu decydują si
92 6. Testowanie hipotez m= 1.8. Natomiast hipotezę, że m = 1.5 należy przy tym samym poziomie istot
CCF20091201020 jest fakt, że idąc w ślady Adama Smitha, co mu się często zdarzało2 - wykorzysta! ko
punyearth Zniszczyliśmy tych nieznośnych Ziemian naszą wspaniałą bronią. Szkoda, że Cie przy tym nie
BILANS WARTOŚĆ POZNAWCZA I ANALITYCZNA (32) 56 Aktywa trwałe że:Należy przy tym podkreślić, zbiór in
34273 Image (14) $0 Janusz Sławiński tających. Niektórych z nich zna, o innych słyszał, istnienia wi
skanuj0059 w tym samym tekście znalazły się stwierdzenia, że „on” to również alter ego, lustrzane od
44446 IMG?14 kwasy karboksylowe posiadają grupę karboksylową: przy tym samym węglu znajduje się zaró

więcej podobnych podstron