80 Stanisław Mikołaje/) k
nie, ale rzeczywisty, solidny, nowy dom, w którym naród polski będzie mógł żyć i rozwijać się w dostatku, bezpieczeństwie i wolności".
Popatrzyłem na Stalina. „Pan oskarża mnie o ignorowanie komitetu lubelskiego, kiedy pan ignoruje rząd Polski, który walczył z Niemcami, naszym wspólnym wrogiem od pięciu lat. Pan ignoruje rząd Polski, który stworzył silne armie, marynarkę wojenną i lotnictwo i wciąż walczy na wszystkich frontach!".
„Przyznąję to", odpowiedział Stalin. „Dałem temu odpowiedni wyraz".
„Nie dał pan", nalegałem. „Inne rządy powróciły do władzy w oswobodzonych rejonach, ale nie rząd Polski”.
Popatrzył na mnie ze zniecierpliwieniem. „Nie chcę sprzeczki", powiedział.
„1 ja też nie chcę", odpowiedziałem. „Wzmiankował pan o dobrej robocie komitetu lubelskiego. A przecież za jego zgodą pana agenci aresztowali i deportowali żołnierzy tej samej Armii Krąjowej, która pomogła Armii Czerwonej w oswobodzeniu części Polski - tych samych żołnierzy, których dowódcy pana dekorowali za dzielność".
Stalin roześmiał się. „Wszędzie dzieją się złe rzeczy”, powiedział.
„W każdym razie”, odpowiedziałem, Ja nie mogę przyjąć Linii Curzona. Nie mam uprawnień do odstąpienia 48 procent naszego kraju, ani prawa do porzucenia milionów moich rodaków i pozostawienia ich własnemu losowi. Gdybym się na to zgodził, każdy z nich miałby prawo zapytać: «Czy za to żołnierze polscy walczyli? - za sprzedąjność polityków?*”.
„Pan jest imperialistą”, zrobił mi zarzut, po czym wdał się w dłuższe wywody, nalegąjąc na to, że ziemie polskie na wschód od Linii Curzona, są w rzeczywistości częścią Białorusi i Ukrainy. Nie było to oczywiście zgodne z prawdą. Następnie mówił o wielkich stratach Armii Czerwonej i ludności cywilnej.
Przypomniałem mu wtedy o stratach Polski, które były proporcjonalnie największe wśród krajów alianckich, walczących z Niemcami. Jeżeli straty sowieckie, tak duże jak one są, uprawniają ZSRR do zagarnięcia połowy Polski to straty jakie Polska poniosła, dają jej prawo domagania się, aby oddano jej na wschodzie to wszystko, co należało do niej przed wojną". W konkluzji dodałem, że gdybyśmy nawet oddali te wielkie obszary, to nie mielibyśmy gwarancji, że to co pozostało z Polski będzie cieszyć w przyszłości niepodległością”.
„Kto zagraża niepodległości Polski?”, zagrzmiał Stalin. „Czy Związek Radziecki?”.
Był to może odpowiedni czas na to, aby dać mu odpowiedź twierdzącą, ale ja przyjechałem do Moskwy', aby doprowadzić do zgody. Odpowiedziałem więc tylko, że pragniemy pełnej niepodległości i wolności, na co całkowicie zasłużyliśmy. Nie by ło jednak sposobu na to, aby uniknąć rozmowy na temat Linii Curzona i jej zaakceptowania i gdy ja w dalszym ciągu przytaczałem powody, dla których sprzeciwiam się temu, Mołotow przerwał mi nagle szorstko.
„Przecież to wszystko zostało załatwione w Teheranie”, warknął i popatrzył na Churchilla i Hammana. którzy milczeli Zapytałem wtedy o szczegóły rozmów w Teheranie. Mołotow , patrząc wciąż na Churchilla i ambasadora amerykańskiego, dodał:
Jeżeli zawodzi pana pamięć, mech mi wolno będzie przypomnieć panu fakty. Zgodziliśmy się wszyscy w Teheranie, że Linia Curzona podzieli Polskę. Niech pan sobie przypomni że prezydent Roosevelt zgodził się na takie rozwiązanie i mocno popierał tę linię. Zdecydowaliśmy się następnie, że będzie najlepiej jeśli nie ogłosimy tej umowy publicznie”. Zaszokowany tym i pamiętając szczere zapewnienia, ja-