WSTĄP
tego posłuszeństwo i cierpliwość, a nie przygotowywanie nowego ognia walki narodowo-wyzwoleńczej- Rozstając się z to-wianizmem Słowacki z pełną przenikliwością demaskował ten antypatriotyczny wykręt:
„Ukochanie woli Bożej, które przez Towiańskiego głoszone za pryncypium, a przez uczniów przyjęte, jest w zasadzie swojej dobre, ale zgubne co do czasu. Jakoż przekonawszy człowieka, że powinien ukochać wolę Bożą — możesz mu potem łatwo wmówić dogmatycznie, że wolą jest Boga, aby Polska nie egzystowała — trzeba więc człowiekowi pokazać ostateczny cel, który jest wolą Bożą na ziemi — a potem zostawić go z Bogiem, nie wiodąc do Boga przez cara14.
Sama tylko decyzja Słowackiego, podtrzymująca większość jego postępowych haseł, nie była jednak w stanie postawić tamy przed tym, ażeby dzieła jego nie zostały zatopione skutkami ideowo-artystycznymi, sprowokowanymi przez nowe otoczenie poety. Prawie całkowicie w nich tonie Ksiądz Marek, narodzony z pnia Beniowskiego dramat o konfederacji barskiej i ks. Marku jako jej moralno-politycznym przywódcy. Apoteoza księdza Marka, nie posiadając nic wspólnego z rzeczywistością historyczną, a tym bardziej z dotychczasowym krytycyzmem poety, tworzy osnowę utworu. Mistyczne znaki zastępują jego akcję. Pełne baroku tyrady zajmują miejsce postępowej i ideologicznej retoryki. Ale i tutaj, podobnie jak w Złotej Czaszce, dokonuje się nieoczekiwany skok naprzód, jakby na świadectwo, że geniusz poety nie dał się uśpić do samego dna.
Ten skok to tragedia Judyty i jej ojca, a przede wszystkim winowajca owej tragedii Klemens Kossakowski. Bodaj nigdzie w literaturze polskiej nie została tak aż do kości obnażona amoralna bezideowość, jaka kryć się może w osobistej odwadze i męstwie, jeżeli żadne przekonanie męstwem podobnym nie kieruje. W politycznej i artystycznej interpretacji Słowackiego Kossakowski, przyszły hetman i targowiczanin. występujący w Horsztyńskim, stał się wspaniałym studium cynicznego żołdaka, narodzonego na glebie Polski czasów saskich. Postać jego n pozostałość jednej więcej postępowej idei poety, jego nie-urwiści do zdradzieckiej i ant patriotycznej magnaterii.
Sen srebrny Salomei przechował o wiele więcej aniżeli Ksiądz górek zagadnień, których twórcą jest Słowacki, krytyczny ideolog przeszłości narodowej. Co w tym dramacie zostało utracone z krytycyzmu poety wobec szlachty polskiej, to z nawiązką nadrobił on przez dokładną analizę jej pozycji klasowej w stosunku do walki narodowo-wyzwoleńczej ludu ukraińskiego. Dlatego Sen srebrny Salomei należy do czołowych dzieł ostatniego okresu poety, zwłaszcza że koncepcje mistyczne pozostały w tym dramacie w stanie ornamentu wokół głównych zagadnień akcji, a nie w postaci mającej te zagadnienia zastąpić.
Pod tym względem Sen srebrny Salomei nie stanowi wyjątku na ostatnim etapie twórczości poety. Również i inne dramaty owych łat pokrywa nieraz gęsta ornamentyka mistyczna, ale nigdy bodaj nie sięga do samego rdzenia problematyki. Jeżeli gąszcz ornamentyki rozgarnąć — okazuje się, że rdzeń czerpie soki z ideologu Słowackiego, uformowanej przed rokiem 1842.
Sen srebrny Salomei zawiera momenty niewątpliwej pochwały ideologicznej w stosunku do szlachty polskiej w obliczu walki ludu ukraińskiego z nią, walki bezwzględnej i krwawej.
Ale gdyby na tym Słowacki poprzestał, jego twierdzenia niewiele by się różniły od reakcyjnego historyzmu, tyle że byłyby bardziej tragiczne. Tak jednakowoż nie jest. Poeta dopiero teraz z całą jaskrawością dostrzega przyczyny rzekomego tragizmu szlachty polskiej. Nie rezygnuje z tezy o nim, ale też nie przemilcza tych przyczyn. Powstaje stąd nowa skala przeciwieństw ideologicznych historyzmu, w tej postaci Słowackiemu dotąd nie znana. Skalę tę dzieli Sen srebrny Salomei z pieśniami Beniowskiego pisanymi współcześnie z tą dramatyczną opowieścią.
W momencie tworzenia dramatu przed Słowackim stanęła ponadto w ostry sposób problematyka dwóch nurtów ludowości: reakcyjnego, ukrytego w masce folkloru i pseudoludowego zdobnictwa, którego literackim eksponentem w odniesieniu do regionu południowo-wschodniego był reakcyjny odłam tzw.
LXV
HPWiCkŁ Dzieła I — V