neuroz. Stłumienie odpowiada świadomemu wyborowi moralnemu, podczas gdy wyparcie jest dość niemoralną skłonnością do unika* nia nieprzyjemnych decyzji. Stłumienie może być przyczyną kłopotów, konfliktów i cierpień, ale nigdy nie wywołuje neurozy. Neuroza jest zawsze namiastką prawowitego, właściwego cierpienia.
Jeśli wykluczy się „statystycznego przestępcę”, pozostanie rozległa dziedzina niższych cech i prymitywnych tendencji, należących do psychicznej struktury człowieka, który jest istotą mniej idealną i bardziej prymitywną, niż byśmy sobie życzyli21. Mamy pewne ideały co do tego, jak powinien żyć człowiek cywilizowany, wykształcony i moralny, i dorywczo robimy wszystko, na co nas stać, by spełnić te ambitne oczekiwania. Jednak natura nie pobłogosławiła swym dzieciom w jednakowym stopniu — jedne dostały więcej, inne mniej. Tak więc są ludzie, którzy potrafią żyć właściwie i „jak należy”, tj. tak, że nie da się odkryć u nich wad. Albo popełniają tylko lżejsze grzechy — jeśli w ogóle grzeszą — albo są swych grzechów nieświadomi. A jak wiadomo, jesteśmy wyrozumiali dla tych grzeszników, którzy nie zdają sobie sprawy ze swych czynów. Jednak natura bynajmniej nie jest litościwa dla bezwiednych grzeszników. Karze ich tak surow*o, jakby dopuścili się świadomego wykroczenia. Dlatego też stwierdzamy — jak to kiedyś zauważył Henry Drum-mond 22 — że właśnie w bardzo pobożnych ludziach, ale nieświadomych swrej „drugiej strony”, rodzą się szczególnie piekielne nastroje, które są przyczyną tego; że stają się oni nie do zniesienia dla swych bliskich. Sława świętości może sięgać daleko, ale życie ze świętym może wywołać kompleks niższości, a nawet dziki wybuch niemoralności u jednostek słabszych moralnie. Moralność, jak się zdaje, jest darem, podobnie jak inteligencja. Nie da jej się wtłoczyć przemocą w system psychiczny, któremu nie jest wrodzona, bez jednoczesnego wyrządzenia mu krzywdy.
Na nieszczęście nie ma żadnej wątpliwości co do tego, że człowiek — jako całość — nie jest tak dobry, jak to sobie wyobraża czy chce być. Za każdym idzie jego cień, i w im mniejszym stopr: u jest on zespolony ze świadomym życiem jednostki, tym jest ciemniejszy i w iększy. Jeśli mamy świadomość naszej niższości, zawsze mamy szansę usunięcia jej. Również znajduje się ona
w ciągłym kontakcie z innymi zainteresowaniami, tak że ulega ciągłym modyfikacjom. Ale jeśli została wyparta i izolowana od świadomości, nigdy nie uda nam się jej naprawić. Co więcej, pojawi się wówczas niebezpieczeństwo, że to. co zostało wyparte, wybuchnie nagle w chwili nieuwagi. W każdym razie stanowi p ono nieświadomą przeszkodę hamującą realizację starań, nawet najlepiej pomyślanych.
Nosimy ze sobą naszą przeszłość, tj. prymitywnego i niższego człowieka z jego pożądaniami i emocjami, i jedynie poważny wysiłek może uwolnić nas od tego ciężaru. Kiedy pojawia się neuroza, wówczas zawrsze mamy do czynienia ze znacznie zintensyfikowanym cieniem. I jeśli chcemy taki przypadek wyleczyć, koniecznie musimy znaleźć sposób współistnienia świadomej osobowości człowieka i jego psychicznego cienia.
Jest to poważnym problemem dla tych wszystkich, którzy albo sami znajdują się w tak krytycznym położeniu, albo muszą pomagać ludziom chorym w powrocie do normalnego życia. Natomiast * stłumienie cienia jest równie skutecznym środkiem, jak na ból 1 głowy obcięcie jej. Zniszczenie moralności człowieka także nie pomaga, ponieważ zniszczyłoby to jego lepsze „ja”, bez którego także cień nie ma żadnego sensu. Pogodzenie tych przeciwieństw jest jednym z najpoważniejszych problemów, który nawet w starożytności zajmował niektóre umysły. Wiemy więc o legendarnej postaci z drugiego stulecia, Karpokratesie 23, neoplatońskim filozofie, którego szkoła, wedle relacji Ireneusza, reprezentowała pogląd, że dobro i zło są tyLko ludzkimi sądami i że wobec tego dusze ludzkie przed oddzieleniem się od ciał powinny przeżyć wszystko, co tylko da się przeżyć, jeśli nie chcą znowu wrócić do więzienia ciała. Z niewoli w somatycznym świecie demiurga ^ można się w pewnym stopniu wykupić tylko przez całkowite wypełnienie wszelkich żądań życia. Zastana egzystencja cielesna jes: jakby wrogim bratem, a warunki, jakie on sam stawia, przede wszystkim muszą zostać przez nas zauważone. W tym sensie kar-pokracjanie interpretowali następujące słowa z ewangelii Łukasza: „Gdy z przeciwnikiem swym idziesz do urzędu, zadajze sobie trud w drodze dojść z nim do zgody, by cię przypadkiem nie po-. ciągnął do sędziego; gdyż sędzia przekaże cię dozorcy, a dozorca wtrąci do więzienia. Mówię ci, nie wyjdziesz stamtąd, póki osiat-
165