84 Zanik bipolaryzmu i nowy porządek
Do końca zimnej wojny Sojusz Atlantycki trwał w defensywnej postawie, kry, jąc za podwójną gardą terytoria państw członkowskich. Wkład Sojuszu w zwy. cięstwo Zachodu w konfrontacji ze Wschodem był, można rzec, zasadniczy i ograniczony zarazem. Zapewnił on Zachodowi bezpieczne przetrwanie i we-wnątrzzachodni pokój, a pod jego parasolem możliwy był bezprecedensowy rozwój gospodarczy, który sprzyjał także doskonaleniu instytucji demokracji i rozwojowi praw człowieka. Kres zimnej wojny wyznaczał Sojuszowi Atlantyckiemu inne zadania. Organizacja musiała asystować upadkowi bloku komunistycznego, a następnie podjąć wyzwanie wyjścia naprzeciw potrzebom bezpieczeństwa państw byłego systemu. W międzyczasie trzeba było rozwiać wątpliwości związane z racją dalszego istnienia Sojuszu po zniknięciu bloku komunistycznego. Jeden z sowieckich polityków, widząc zbliżający się rozpad Układu Warszawskiego i ZSRR, miał rzekomo powiedzieć Amerykanom: „a teraz zrobimy wam rzecz najokropniejszą-pozbawimy was wroga”. Jaki miał zatem być sens istnienia Sojuszu Atlantyckiego po utracie głównego oponenta?
Organizacja poradziła sobie nadzwyczaj sprawnie z adaptacją do nowej sytuacji międzynarodowej. W latach 1989-1991 odbyły się trzy spotkania na szczycie NATO. Nigdy wcześniej przywódcy państw członkowskich nie spotykali się tak często. Już tylko z tego faktu wynikało, że Sojusz nie zasypywał gruszek w popiele, lecz czujnie rejestrował zachodzące przemiany na wschód od niknącej żelaznej kurtyny i starał się udzielić adekwatnej odpowiedzi na wyzwania niesione przez dokonującą się wówczas transformację euroatlantyckiego porządku międzynarodowego. Spotkanie w maju 1989 roku na czterdziestolecie Traktatu waszyngtońskiego nie mogło jeszcze odnieść się do końca zimnej wojny; lawina zmian dopiero ruszała. Jednak już zaledwie dwa tygodnie później, na spotkaniu ministrów spraw zagranicznych państw NATO padła deklaracja, że kraje Układu Warszawskiego nie są uważane za przeciwnika Sojuszu. Zapierające dech rewolucje składające się na Wiosnę Ludów ’89 skłoniły państwa Sojuszu do kolejnego spotkania na szczycie, tym razem w Londynie, w lipcu 1990 r. Przyjęta wtedy deklaracja zapowiadała całościowy program transformacji NATO, w tym plan opracowania pierwszej jawnej strategii Sojuszu Atlantyckiego. Krajom UW zaproponowano partnerską współpracę, nacisk położono na polityczne funkcje Sojuszu, a zamiast zagrożeń zaczęto mówić o „wyzwaniach”. Najlepszy polski znawca tej problematyki, Robert Kupiecki, uznał dokument londyński za „rzeczywisty początek procesu głębokiej transformacji NATO, niemającej precedensu w historii tej organizacji”. Zmiany miały być wyjątkowe pod względem zakresu i głębokości, lecz - jak pisze ambasador Kupiecki - panowała zgoda, że ma to być inna organizacja, aniżeli ta istniejąca przez ponad 40 lat20.
20 R, Kupiecki, NATO a operacje pokojowe. Studium Sojuszu w transformacji, Warszawa-Torun 1998, s. 80-81.