KOCHANKOWIE NA OTWARTYM MORZU
W tym zimnym kraju bywają dni długie jak woal
śniegu na królewskim czole. Czaft sie wtedy odmierza pulsowaniem ^
jest go dużo: jak wtedy, kiedy była całkiem jasnowłosym dzieckiem.
Bawiła się bryłami lodu, w których czasem tkwiło zamarznięte zyoe. niepojęty liść, jakaś mała ryba albo wygimnastykowane stawonogi.
Jej ciało ciepłe od sąsiedztwa skór, ponieważ była ulubienicą myśliwych.
Rosła. Czasem tylko śniła o iesie (to za sprawą liścia) i o zieleni, którą miała w oczach. Na jawie widziała głównie zaspy, bo w tym królestwie niedźwiedzi brakuje dekoracji. Ono jest strefą wiecznych luster.
1 tak się pierwszy raz zobaczyli, w zimnym lustrze. W jednej chwili pojęła soczysty sens trawy, zrozumiała,
że nie ma początku, że byli tam od zawsze. \ w tej nocy, która zapada po zamknięciu powiek.
Miała już odtąd wiedzieć, że tęsknota ! nie dobiega końca, że nie ma kresu żałfthy.. i
Co do białego świata: jeśli się gdzieś kończy, to rosną tam liściaste drzewa.
Nie było wątpliwości, że tam będzie odtąd zmierzała, że nigdy tam nie dotrze. Nabazgraia na śniegu: „WIECZNOŚĆ JEST PODRÓŻĄ".
Miała nadzieję, że wyjdzie jej na spotkanie, że się spotkają wpół drogi, że po drodze będą ciepłe, leniwe zakola czasu.
Liść: spójny układ tkanek. Unerwienie jak fragmentaryczna mapa, matryca do wypełnienia barwnymi zdarzeniami. Bez trudu złamała szyfr, wszystkie drogi prowadzą z domu w wielki świat, promieniście, bezkompromisowo.
Są zresztą takie światy, że aż nie do wiary. Węźowidło jest zimnolubne. „Pelagiczny nekton składa się prawie wyłącznie z dzielnych pływaków, którzy są w stanie popłynąć, gdziekolwiek im się zamarzy. Plankton znowu, biernie unoszący się w wodzie, prądy roznoszą i mieszają po całym świec*