tłem rzutowania: „Mitologia szczepu to jego żywa religia, a jej strata wszędzie i zawsze — nawet u najbardziej zharmonizowanego człowieka — powoduje moralną katastrofę. Religia zaś to żywy stosunek do procesów duchowych niezależnych od świadomości, lecz zachodzących z dala od niej w mroku psychicznego pragruntu” 4.
Jungowska społeczno-mitologiczna wykładnia freudyzmu za-frapowała mocno węgierskiego filologa klasycznego, imieniem Karoly Kerónyi. Studiował na uniwersytetach niemieckich i węgierskich, gdzie zabijała go zimna, sekcyjna analiza filologiczna tekstów helleńskich i łacińskich, a on czuł w sobie powołanie na historyka kultury. Mierziło go traktowanie materiałów historycznych jako martwych reliktów minionej przeszłości, bo czuł w sobie siłę wyobraźni zdolną odrodzić antyk. Spotykał się wszędzie z racjonalistycznymi uśmieszkami wobec wątków mitologicznych i podaniowych starożytnej Grecji, a dla niego właśnie mit, baśń, gra fantazji stanowiły cały urok świata klasyki. Swoją obszerną rozprawę habilitacyjną, wydaną w Niemczech w 1927 roku, Grecko-orientalna literatura powieściowa iv oświetleniu historyczno-religijnym (Die gńechisch-orientalische Romanliteratur in reli-gionsgechichtlicher Beleuchtung) poświęcił właśnie podtekstowi mityczno-bajecznemu, delikatnemu i podświadomemu w swym nalocie religijnym.
I oto ten filolog, przeciwnik tradycyjnej filologii, sumienny antykrytyczny krytyk tekstów greckich i łacińskich, fantasta i impresjonista, przykuty do bezdusznej etymologizacji i obiektywnej hermeneutyki doprowadzonej do doskonałości przez filologów lipskich, natrafia w końcu na pobratymca, psychologa zbiorowej nieświadomości ukrytej w mitologicznych archetypach, zuryskiego psychiatrę i psychologa, Karla Gustava Junga. Pragnie przybliżyć, unowocześnić współczesnym ukochaną Helladę i oto czyta u Junga: „Warstwa zbiorowej nieświadomości obejmuje zbiorowe treści, będące duchowym dziedzictwem całej ludzkości, odrodzonym w jednostce” 5. Upodobał sobie mity i ludowe opowieści starożytnej Hellady, a oto Jung będzie potem powtarzał swą myśl, że „trzeba przyjąć, iż chodzi tu o «autochtoniczne» odtworzenia (Wiederentstehungen) poza wszelką tradycją, o stałe występowanie mitotwórczych elementów strukturalnych nieświa-
domej psyche”, że „przy tych wytworach nigdy nie chodzi o gotowe mity (gefomite Mythen), lecz raczej o składniki mityczne, które z racji ich typowego charakteru można nazwać żywotami, praobrazami czy archetypami”. Szczególnie głęboko zapadła mu w serce idea szwajcarskiego psychiatry, tak wyrażona: „W takich stanach (marzenia senne, deliria, sny z otwartymi oczyma — Tagtrdume) ustaje hamująca działalność koncentracji świadomości na treści nieświadome, a przez to nieświadomy przedtem materiał wypływa jak z otwartych bocznych drzwi do pokoju świadomości” ti. A już zupełnie urzekająco dla tego tropiciela antykwarycznych ciekawostek mitologicznych przedstawiała się jun-gowska galeria odwiecznych typów postaci ludzkich, przewijających się zarówno we śnie, jak i w mitologii, owym zbiorowym śnie na jawie. Szwajcarski psychiatra wymieniał ich sporo: i cień sobowtóra, i starca, i dziecię cudowne, i macierz, i dziewicę, i ewige Weiblichkeit w postaci Animy, i męskość upostaciowioną w Animusie.
Karoly (Karl) Kerenyi urodził się w Timiszoarze, obecnie rumuńskim, a wtedy austrowęgierskim mieście, 19 stycznia 1897 roku. Studia filologiczne odbywał w niepodległej ojczyźnie w Budapeszcie i na uniwersytetach niemieckich. Po opublikowaniu w Tybindze swej pracy habilitacyjnej uzyskał docenturę w Budapeszcie, potem zaś, w 1936 roku, wystarał się o zlecone wykłady na prowincjonalnym uniwersytecie w Pecs. Dopiero w 1940 roku, a więc stosunkowo nieprędko, udało mu się objąć katedrę filologii klasycznej na uniwersytecie w Szeged, a w trzy lata później w stolicy Węgier.^Ale już po roku rezygnuje z pracy w ojczyźnie w i podobnie jak Mircea Eliade <udaje się do Europy zachodniej.. Utrata stałej posady miała dla niego tę dobrą stronę, że zmusiła do wytężenia wszystkich sił twórczych w charakterze prywatnego uczonego, aby zdobyć publikacjami utrzymanie w drugiej, przybranej ojczyźnie,* Szwajcarii. c
Rzucił się od razu w wir działalności wydawniczej. Przy współpracy Norwega Eitrema i Amerykanina de Tolnaya uruchomił nową serię zbioru „Albae Vigiliae” i zaopatrzył je interesującym podtytułem Prace z ogólnej nauki o kulturze, starożytności klasycznej i historii religii. Sam zasilił ją pierwszymi czterema i później siedmioma dalszymi pozycjami. Słowa prospektu zdradzają
299