1
głębokie, tak nie do zniesienia, że Michelet, sam przeciw swemu stuleciu, pojął Historię jako Wyznanie miłości: przedłużać nie tylko życie, ale także to, co w swoim niemodnym już słownictwie—określał jako Dobro, Sprawiedliwość, Jedność itd.
39
Gdy zastanawiałem się nad swoim przywiązaniem do pewnych zdjęć (pisałem wtedy pierwsze strony tej książki; jak to już odległe), wierzyłem, że można wyróżnić pole o charakterze kulturowym (studium) i to nagłe przecięcie, które przechodziło niespodziewanie, jak znaki zebry, przez owo pole, które nazwałem punctum. Wiem teraz, że istnieje inne punctum (inny „stygmat”) niż „szczegół”. Tym nowym punctum, nie należącym do formy, lecz do intensywności—jest Czas, rozdzierająca przesada noematu—„ to-co-bylo ", które stanowi jego czyste przedstawienie.
W roku 1865 Lewis Payne usiłował zabić amerykańskiego sekretarza stanu W.H. Sewarda. Aiexander Gardner sfotografował zamachowca w celi: oczekuje na powieszenie. Piękne zdjęcie, chłopak także: to studium. Zaś punctum to: on niedługo umrze. Odczytujęjednocześnie: to będzie i to już było. Zauważam ze zgrozą ten czas przeszły-przyszły, którego stawką jest śmierć. Dając mi absolutną przeszłość pozy (aoryst), fotografia mówi mi o śmierci w czasie przyszłym. To, co mnie porusza, to odkrycie tej równoważności. Wobec zdjęcia mojej matki jako dziecka, mówię sobie: ona umrze i drżę, jak psychotyk opisywany przez Winnicotta,/?rzeć/nieszczęściem, którejużzaistniało. Czy przedmiotzdjęcia jest już martwy, czy nie, każde zdjęcie jest takąkatastrofą.
Tego typu punctum, mniej czy bardziej ukryte pod obfitością i różnorodnością zdjęć aktualnych, można odczytać bezpośrednio w zdjęciu historycznym. Występuje w nim zawsze sprasowanie Czasu: to jest już martwe i to dopiero umrze. Te dwie małe dziewczynki, oglądające prymitywny aeroplan ponad ich wioską (są ubrane jak moja matka w dzieciństwie i grają w serso),