142 / Laboratorj.
podniebienia, które oddając się obżarstwu i opilstwu, nie galo żadnych postów, do słuchu, gotowego zawsze dawać bac2e^J oszczerstwa rzucane na innych, a niechętnego wyjaśnieniom. Hf.(^ ^ musiał zdać dokładnie sprawę z tylu kazań albo niewyslu, |,.ln^
albo w>słuchanych, lecz bez postanowienia poprawy. In n^'.
imenies verba mea77 (Koh 31).
Obetnie język, który wypowiedział tyle kłamstw, tyle plotek, iy|Cr)J przyzwoitych słów Utnie dłonie, w paznokciach których kr\if. • niewyświadczone miłosierdzie, kradzieże, łupy [...). Otworzy J w nogach, które niosły cię na najbardziej nieprzyzwoite tańce i rozpal ne komedie [...]. Zdejmie skórę i odkryje kryjące w sobie wszysikjj niecne postępki [...]. Ze szpiku dotrze do życiodajnych fluidów”78.■ Bardziej niż doświadczonym specjalistą od sekcji Chrystus „analog sta zdaje się być ucieleśnieniem straszliwego obrazu sprawnepl bezlitosnego kata, rozjuszonego dręczyciela, niewzruszonego rzezniką, który z chłodnym okrucieństwem wyładowuje swoje nienasycone pragnienie wymierzania kary na krwawej kupie obranych z mięg kości i rozszarpanych członków. Będąc znakiem analomiczwwiaukJ wego gustu epoki, cień Zbawiciela manipulującego lancetem an*J misty i innymi złowieszczymi narzędziami tego okrutnego fachu ciąży] ponuro nad ziemią, wskazując na pojawienie się nowej granicy, odkrycie Nowego Świata ukrytego w ludzkim ciele. Chrystus to Wielb Kat, zajmujący się na sekcyjnym stole „okropnymi trupami,straszną! krwią, przerażająco lodowatymi zmarłymi”79, w miejscu, które mogło się wydać „nie [...] wspaniałe ani podniosłe, lecz odrażające i ponure, zważywszy na fakt, że widok człowieka obdartego ze skóry bardziej! przypomina rzeźnię niż pole chwały i triumfu”80. Wszechmogący,] który trzymając w dłoni okrutne ostrza specjalistów od anatomii, jo-ostrzony nóż” i tym podobne narzędzia chirurgicznej rzeźni, kroił, ciął, wypruwał żyły, zdejmował skórę, łamał, wdzierał się do] wnętrza, uosabia - w religijnym wymiarze anatomii moralnej - postoi badacza sekretów ukrytych w meandrach i zakątkach trzewi.
Mając przed oczami ten scenariusz rodem z rzeźni, poplamiony krwią i pokrojonymi „częściami miękkimi”, trudno pozbyć się niemu wrażenia, jakiego doznaje się, oglądając inwentarz chirurgie utensyliów (choćby tylko przeznaczonych dla zwierząt), ze w zględu ra j
ich niemal całkowitą identyczność z narzędziami w rzeźni (lub służącymi do tortur). Wrażenie to wzmaga się jeszcze bardziej, kiedy zauważymy. że instrumentarium anatomii, chirurgii, tortur jest w istocie tożsame z tym, którego używało się w dawnej ars cot/ui narta61.
Jeśli przejdziemy od stołu anatomicznego do stołu kuchennego, nie odczujemy z tego powodu zmiany atmosfery i otoczenia. Obaj — zarówno anatomista, jak i kucharz — pracują nad martwymi ciałami, nad trupami, które trzeba podzielić, polewać tłuszczem na rożnie, pozbawić kości* żył, skóry, pokroić, wyjąć kiszki. Planszę Anatomia (1386) Juana Valverdego, na której przedstawione zostały noże oraz inne przyrządy chirurga, można postrzegać jako okrutny wariant sztychów ukazujących narzędzia kuchenne, zdobiących Opera61 (1570) Barto-lomea Scappiego, tajnego kucharza Piusa V. Noże (szczególnie noże do skrobania, noże do ćwiartowania, małe i wygięte „ostryżki”), rożna, noże do przygotowywania flaków, szczypce, dzbanki do polewania tłuszczem, a nawet nóż do krojenia makaronu (urządzenie do makaronu Cristofora di Messibugo) nie sprawiają zbyt uspokajającego wrażeniu, wyglądają bowiem jak z rzeźni. Takie samo odczucie wywołuje skóra zdarta z koźlęcia w celu zrobienia z niej mantylki, tasak do pieczeni, durszlak do wermiszelu, igły i nić do zszywania czy deski do krojenia używane przez stolnika Estensów. Oglądamy niepokojącą typologię, odsyłającą nieuchronnie do wyposażenia specjalisty od anatomii: ława, stół, rozmaite otwory zrobione w blacie, gdzie umieszcza się sznury i harpuny służące do wiązania przednich i tylnich nóg zwierząt, które mają być „pokrojone” („do tego harpunu przywiązuje się szczękę górną, pozostaw i ująć luzem szczękę dolną, tak by zwierzę nie mogło ruszać głowi} ani oddychać, szczekać, chrząkać, skrzeczeć”)*1. Dzielenie prosiąt, jagniąt, królików, gęsi i kurcząt w domowej kuchni wymagało takich samych narzędzi i takiej samej pracy. Producent kiełbasek i kastrator odznaczali się tą samą brawurą godną chirurgów, taką samą pewnością ręki, posługiwali się takimi samymi nożami i takimi samymi brzytwami. Producenci kiełbasek i cyrulicy byli również ekspertami od ludzkich chorób, szczególnie w dziedzinie prymitywnej chirurgii (nie licząc puszczania krwi), czasami wykazywali się nawet zręcznością w delikatnych operacjach oczu, jak na przykład w wypadku katarakty. Śledziony i nerki należały do zakresu