Trudno orzec, czy był bardziej prawdziwy (a raczej, czy bardziej Jj razisty) za ży cia, czy po śmierci. Za życia jednak, kiedy niczym wje|l ki aktor, specjalizujący się w sacrum, odgrywał dramat boskiej o(i3J pozwalał sobie na nader specyficzną mimikę z wtrętami rodem z U raedii deUarte.
„Twarz miał rozpaloną, oczy pełne lez, często wzdychał; kiedy miało mieć miejsce ofertorium, okazywał wielką radość i szczęście, ofiaro* wując hostię Ojcu Bożemu dla zbawienia wszystkich obecnych, Któż opisze przejęcie i gesty, które wykonywał w trakcie przyjmowania komunii? Po Domine non sum dignus8: objawiał czas jakiś gestami i mimiką miłość, wyrażając zarazem pragnienie przyjęcia Boga i gniew na siebie samego. W łoży wszy przenajświętszą hostię do ust, w trakcie poły kania jej, poruszał głową i przewracał oczami, okazując wszystkim I szczęście i radość swego serca. Trwało to przez chwilę, po czym po-1 spiesznie wypijał kielich, powtarzając quid relribuam Domino* I z głębi serca. Nie od razu odrywał usta od kielicha po wypiciu drogo-cennej krwi i tak jak ów inny święty, Filip, wysysał, wylizywał, pod-nosił kielich wielokrotnie do ust, aby nie zostawić ani kropli i aby I nasycić się tym zbawczym płynem. Potem przez czas jakiś poruszał głową i ustami jak ktoś, kto kosztuje pysznego napoju"89.
Sakralna teatralność, szczególnie rozwinięta w Kościele neapolitaó-skim, gdzie duch religijności wyrażał się hałaśliwie w kazaniach konkurujących z mowami szarlatanów, gdzie Chrystus i Poliszynel dzielili między siebie względy tłumów, gdzie schrystianizowany karnawał musiał przeciwstawić się rytuałom religii matek, stłumić poku-sę kultów tełłurycznych, wykorzystujących krew i nieczyste płyny.
0 cowie kongregacji ze względu na zwolnienie ze ślubów (każda miało własną autonomię, bez ojca generała) posiadali większą niezależność od innych zakonników, których obowiązywała „reguła”, ale zdominowani byli przez gigantyczną postać założyciela, jego święte i ekscentryczne życie (pełne najbardziej nieoczekiwanych pomysłów), jego porywającą przemożną, karnawałową osobowość. Natchniony szaleniec, mędrzec/głupiec, zachwycający błazen, boski święty Filip usiłował w sposób całkowicie cyrkowy zachowywać się jak idiota i głupek, uchodzić za prostaka, człowieka prymitywnego, nieprzyzwoitego, pijaka, brudasa, zgrywającego się ekshibicjonistę, marnego aktora
1 nędznego komedianta.
„Któż nie wie, do jakich dziwacznych pomysłów się uciekał, ile sprytu, zdolności potrzebował, by brano go - mimo jego najbardziej głośnych cudów - za kogoś, kto nic nie jest wart? Och, ileż razy, kiedy był już stary, zaczynał nagłe skakać przed ludźmi, nawet w salach pełnych ważnych osobistości! Ileż razy tańczył na targach, ileż razy biegał po płacach! Powiedz ty, Feliksie z czcigodnego zakonu kapucynów o tak świetnej sławie, powiedz, czy nie widziałeś go w najbardziej ludnej dzielnicy Banchi, jak przypiął się do twojej manierki i pośród śmiechu gawiedzi udawał, że odda ci ją dopiero, jak będzie pusta?
Chodził ciężkim krokiem po Rzymie, pusząc się, raz ubrany w kurtę z białej satyny, raz w drogocenną skórę z kuny, raz przykryty wielkim bukietem janowców. Popełniał straszne okropieństwa, czytając publicznie najbardziej nieprzyzwoite przypowieści, opowiadał bajki, wygłaszał bzdury, nosił przy sobie garnki pod pachą i kiedy bywał zapraszany do stołu dostojników kościelnych, stawiał je przed sobą i z nich się pożywiał. To wszystko było tylko niektórymi z pomysłów Filipa, który zyskał w ten sposób na dworze sławę pomyleńca albo przynajmniej głupka i lekkoducha,"J0.
Ale chociaż „święty starzec” o „otwartym sercu”, „udręczony przez anielskie uniesienia” (Giacomo Lubiano i, usiłował „za pomocą swoich żartów uchodzić za wariata, nie zawsze osiągał zamierzony skutek, a często coś całkiem przeciwnego, gdyż ludzie wiedzieli z innych jego uczynków, jak bardzo jest święty i mądry”91.
Jego ręce, powiadano, posiadały czarodziejską moc. „Złote ręce”. Vincenzo Lanteri, arcybiskup Rzymu, „widział, że są całe ze złota.