110
narażając, a oponuje nie dla jakiejś ubocznej korzyści, lecz z przekonania?
Tuż obok odwagi cywilnej jaśnieje cnota zamiłowania obowiązku. Z jakich powodów ogół kandydatów wiejskich ubiega się o wójtostwa i wszelkie godności wiejskie? Czy bardziej dla dobra gminy, czy bardziej dla własnego? Czy wybór do rady gminnej wymaga kosztów? Jak też ma się rzecz z temi obowiązkami, których spełnianie jest osobiście przykrem ? Czy poczucie obowiązku ogranicza się do spełniania rzeczy wymaganych, czy też rozwija się dalej, ku spełnianiu nawet nie wymaganych, lecz pożądanych? Czy nie zasiadający na urzędach, nie piastujący godności poczuwają się do obowiązków względem sprawy publicznej, czy leż trzymają się reguły, że »mnie nic do tego1 ? Byłoby niezmiernie ciekawem mieć przybliżone pojęcie o tem, czy też lud nasz zapowiada się pod tym względem lepiej od mieszczaństwa. Trzeba też wytężyć wszystkie siły, żeby był lepszym, bo inaczej źle z nami.
Trzecią cnotą polityczną jest karność. Ruch ludowy wskazuje, że lud posiada tę cnotę w wysokim stopniu; być jednak może, że odnieść ją trzeba w tym wypadku do jakich przyczyn przygodnych, chwilowo działających; toteż tylko monograficzne obserwacye mogą dostarczyć stanowczej odpowiedzi.
Czwartą wreszcie kardynalną polityczną cnotą jest uszanowanie przeciwnego zdania. Wśród dzisiejszej inteligencyi cnota la nie istnieje prawie całkiem, toteż inteligencya nie może jej wśród ludu krzewić i o ile tylko wiem, wszyscy mający wpływ na lud, zaczynają swą działalność od wzbudzania wzgardy, a nawet nienawiści dla ludzi odmiennych zapatrywań. Ale jak też postępuje sam lud wtenczas, gdy pozostawiony jest sam sobie? Nie zdarzyło mi się dotychczas spotkać z żadną wskazówką w tej mierze.
Sumienne rozpatrzenie się wśród ludu w sprawie tych czterech cnót politycznych wskaże nam, o ile ten lud jest dobrym lub gorszym materyałem politycznym; wskaże nam zarazem, jakich błędów dopuszcza się względem niego zajęta nim inteligencya, a z tego wniosek, jak się odtąd zachować, żeby ludu nie psuć politycznie, co przedsiębrać, żeby wzmóc jego zalety, a tłumić wady. Nie będzie to lekcya dla ludu, ale lek-cya dla nas, jak się przygotowywać do lekcyj udzielanych ludowi.
Monografia polityczna wsi powinna z wielkiem baczeniem notować, o ile i w jaki sposób lud obchodzi ustawy? Jak się wykręca od przymusu szkolnego, jak od szczepienia ospy Ł), jak od dezinfekcyi i t. p. i t. p. O ile obchodzenie ustawy pochodzi z prostego krętactwa, a o ile z przekonania, że ustawa jest zła, lub przynajmniej niepotrzebną i na jakich argumentach przekonanie to się opiera? W tym kierunku pożądane są informacye jak najbardziej szczegółowe, a użytek z nich nie potrzebuje nawet komentarza. Tylko tą drogą możemy nauczyć się wydawać ustawy dla ludu.
Na zakończenie uwzględnić też trzeba kobiety. Równouprawnienie kobiety sięga na wsi tak daleko, że bywa ona nieraz nielada czynnikiem politycznym i są wsie, w których wybiera się lub nie wybiera kogoś na wójta tylko ze względu na wójtową. W samym urzędzie gminnym wójtowa bywa nieraz primum movens urzędu; (nie trzeba się temu dziwić, bo chłop z tej samej gliny, jak królowie, może tedy miewać te same przygody). Czy lud uwraża zaciekawienie się »baby« do sprawy publicznej za intruzostwo, czy też przeważa zwyczaj, że mąż z żoną o wszystkiem rozmawia i zdania jej wysłucha? Czy jej usłucha, czy nie — to już nie jest kwestyą polityczną; chodzi tylko o to, czy przyznaje jej prawo do objawienia swego zdania? Prawdopodobnie stosunki w lej mierze są podobne do miejskich, t. j. że w każdym domu ta kwestya inaczej się układa; nie mając jednak pewności, wolę się zapytać.
O kobietach wiejskich byłoby bardzo a bardzo dużo do pisania. Wychowanie wiejskich dziewcząt na dobre gospodynie, porządne i roztropne żony a mądre matki, uważam za wielki 1
W okolicy Czernichowa część dzieci po trzy dni siedzi na strychach i w stodołach, schowana w stornie, aż się skończy najazd lekarski.