IUZ Czym jest przyroda?
była jako wynik działania Stworzyciela, który dla ludzkiego działania winien być miarą i je ukierunkowywać. Dziś, kiedy owa metafizyczna lub teologiczna podstawa idei natury wyblakła, traktowanie natury nadal jako wzoru płynie raczej z ludzkiego doświadczenia siebie, z dialektycznej przemiany skutków ludzkiego działa- l nia czy też z dominacji ubocznych skutków ludzkiego kształtowania przyrody. j
Zrozumienie złożoności systemów czy też przeciążenia, jakie pojawia się wrówczas, gdy człowiek przejmuje na siebie samoregulację systemów, doprowadziły dzisiaj do postawy, w której porządek istniejący z natury traktuje się jako bardziej godny zaufania, a nawet sku- 1 teczniejszy, niż porządek ustanowiony przez człowieka. | Warto tu przypomnieć doświadczenia z nawożeniem, \ walką ze szkodnikami, oczyszczaniem gleby, doświad- j czenia pochodzące z medycyny naukowo-technicznej ] czy manipulację ludzkim organizmem w takich dzie- ] dżinach jak sport wyczynowy. Doświadczenia te uspra- } wiedliwiają wahanie na drodze przypisania sobie przez ; człowieka prawa do całkowitej „humanizacji przyrody”. Zrozumiałe staje się przynajmniej to, dlaczego nasza ' polityka odnosząca się do przyrody jest przede wszystkim polityką ochrony środowiska naturalnego i dlaczego przeżywamy renesans naturalnej medycyny i powoływania się na naturalny sposób życia. Można pytać, czy utożsamienie „dobra” z porządkiem naturalnym da się usprawiedliwić bez odwołania się do tradycyjnej podstawy metafizycznej i teologicznej. W rzeczywistości odwołanie się do natury jako danego nam porządku nie jest już możliwe. Otaczająca nas przyroda jest zawsze wytworem historycznym i społecznym, a człowiek jest zarówno istotą naturalną, jak i istotą kulturową, tj. w odniesieniu do swego otoczenia i do samego siebie zdany jest na aktywną ingerencję.
Zaufanie: Z reguły nie zauważamy tego, że ufamy, i czemu ufamy. Uświadamiamy to sobie w odniesieniu do konkretnego przypadku wówczas, gdy zaufanie to zostanie zachwiane. Jest tak szczególnie w naszym odniesieniu do przyrody. Za sprawą katastrof, wypadków, deformacji uświadamiamy sobie, w jak dużej mierze ufamy przyrodzie, przyjmujemy ją jako godną zaufania podstawę naszego istnienia. Regularność klimatu i pór roku, wzrost jako taki, a szczególnie regularne wzrastanie roślin i zwierząt, następnie — w szerokim sensie — obfitość, bogactwo i regeneracyjna siła natuiy, a wreszcie niezmienność praw przyrody — na wszystkie te charaktery przyrody jesteśmy i musimy być zdani w naszym codziennym życiu. Najbardziej wyraźnie widać to na przykładzie naturalnej reprodukcji człowieka — poczęcia, ciąży, narodzin i rozwoju dziecka. Pełna obawy uwaga i ciągła gotowość do interwencji, które otaczają dzisiaj ten proces, świadczą o naruszeniu zaufania, i w naszej bezradności wyraźnie mówią nam tym, że ufamy i musimy ufać. Przyroda jako z reguły skryta podstawa ludzkiego egzystencjalnego zaufania była w dziejach wielokrotnie religijnie konsekrowana. W sferze prywatności może tak być jeszcze dzisiaj, jednak bardziej powszechne jest nonszalanckie obchodzenie się z przyrodą — z przyrodą zewnętrzną i z tą przyrodą, której częścią sami jesteśmy — to zaś właśnie, przez zaprzeczenie zaufania, dowodzi, że nadal ufamy.
Przyroda jako założenie nauk przyrodniczych: Oczywiste może wydawać się to, że nauka zakłada swój przedmiot. Ale z jednej strony niedawno wysunięto twierdzenie, że nasze nauki przyrodnicze nie są ściśle rzecz biorąc naukami przyrodniczymi, lecz naukami technicznymi, gdyż nie zajmują się przyrodą w sensie „tego, co dane”, lecz konstruują dające się opanować możliwości technicznie1. W tym miejscu nie chcę podejmować dyskusji z tym argumentem. Z drugiej strony można jednak powiedzieć, że nauki przyrodnicze nie zajmują się przyrodą jako taką, lecz raczej przedmiotami naturalnymi lub obszarami przyrody. Z tym ar-
Peter Janich. Zweck iind Methode der Physik aus philosophischcr Sicht, Universitatsverlag. Konstanz 1973.