można było zauważyć ani cienia antysemityzmu: Jadzia przyjaźniła się z kilkoma „pannami do dzieci”, Żydówkami, wszystkie były uprzejme dla dostawców Żydów. W odróżnieniu od Władzi i Heli, które się nie interesowały i nie orientowały w sprawach politycznych i społecznych, Jadzia była „uświadomiona” i komunistką. Nie znaczy to, by należała do jakiejś organizacji, ale zawsze wszczynała rozmowy o niesprawiedliwym podziale dóbr na świecie,
0 wyzysku robotnika „nawet przez takiego dobrego człowieka jak pan Bernstein”, chwaliła bardzo Rosję Sowiecką i tamtejszy ustrój. O stosunku Heli do Żydów najlepiej świadczy następujący fakt. W maju 1939 r. żona moja siedziała raz wieczorem i adresowała koperty z biletami na jakąś dochodową imprezę, którą organizowała dla żydowskiej „Kropli Mleka”. Nagle weszła Hela, podeszła do żony, dała jej 5 zł, pocałowała ją w rękę i powiedziała: „Ja mam do pani wielką prośbę. Niech pani przyjmie ode mnie te 5 zł dla «Kropli Mle-ka»”. Żona zaczęła jej perswadować, że to za wielki datek dla niej, że zamożne panie dają nie więcej i że są podobne polskie instytucje, może ona lepiej odda pieniądze tam. Hela się nie zgodziła i powiedziała: „Proszę pani, ja tyle zawdzięczam państwu, tzn. Żydom, i moje siostry wszystko zawdzięczają Żydom i w ogóle ja widzę, o ile wszędzie Żydzi jako państwo są lepsi dla pracujących niż nasi, więc ja chcę trochę odwdzięczyć się Żydom”. Moja żona była bardzo wzruszona takim postawieniem sprawy przez Helę, przyjęła pieniądze
1 wydała jej pokwitowanie, które ta potem wielokrotnie z dumą pokazywała swoim kumom i znajomym.
Tak przez dwadzieścia jeden i pół roku była Hela wierną służącą, przyjaciółką Żydów i jak gdyby członkiem rodziny u nas. Około 25 sierpnia 1939 r. pożegnała się ona z nami i z Hanką, która przyjechała z Palestyny odwiedzić nas i corocznym zwyczajem poszła sobie na dwutygodniowy, płatny urlop. Urlop zazwyczaj spędzała Hela w Warszawie, u swej siostry Jadzi, przy ulicy Czackiego. W międzyczasie wybuchła wojna. Urlop się skończył i Hela zatelefonowała do nas, że nie może wrócić, bo woli w tak niebezpiecznych czasach być razem z siostrą. Żona zwróciła jej uwagę, że będzie musiała tymczasem wziąć inną dziewczynę, na co Hela nie reagowała. Istotnie, żona przyjęła młodą, dziewiętnastoletnią dziewczynę, Stasię, bardzo miłą, dość inteligentną, cichą, poważną, która lubiła wszczynać ze mną rozmowy podczas bombardowania i która, jak mi się zdaje, panicznie obawiała się bombardowania w nocy, ale nigdy się przed nami nie uskarżała, tylko, jak zauważyłem, zabierała w nocy pościel i przenosiła się do korytarzyka bez okna obok jej pokoiku. Wkrótce potem, gdy Warszawa się poddała, zjawiła się u nas Hela, ale powiedziała żonie, że chce pozostać u siostry, i przyszła tylko zabrać swe palto, bo wieczory stają się chłodne. Ujrzawszy jednak Stasię, odezwała się do niej: „Biedna ty, biedna, nie wiesz, w jakie ręce się dostałaś”, na co Stasia jej odpo-
313