boską sankcję, w sposób odpowiadający interesom tego porządku. Przytacza się jednak przy tej okazji najczęściej materiały zaczerpnięte z wysublimowanej myśli teologicznej i filozoficznej rozwiniętego średniowiecza bez zwrócenia dostatecznej uwagi na fakt, że myśl ta nie była dostępna nawet przeciętnemu klerowi w czasach, w których powstawała, nie mówiąc już o masowym odbiorcy ideologii, do którego miała być adresowana, przypisując mu w ten sposób, bez żadnego poparcia w źródłach i to w okresie o kilka wieków wcześniejszym, posiadanie abstrakcyjnych potrzeb poznawczych i to takich, które nie stanowiły pośredniego wyniku społecznej refleksji. Uprzytomnijmy sobie tylko, jak ograniczone były możliwości percepcji kultury antycznej przez barbarzyńców, zalewających Imperium!
Dodajmy też od razu, że takie przesuwanie wyjaśniania sposobu wypełniania przez chrześcijaństwo jego roli w nowych warunkach sjjołecznych do sfery intelektualnej, pozostawia poza polem widzenia znaczenie wyobrażeń religijno-magicznych i odpowiadających im zabiegów kultowych w działalności produkcyjnej wczesnośredniowiecznego człowieka — jak się okaże w dalszych wywodach —■ bardzo istotnych w jego życiu.
Szczególne jednak zastrzeżenie budzi pogląd, jakoby dopiero chrześcijaństwo zdolne było do wytworzenia ideologii odpowiednio ochraniającej nowy porządek społeczny. Choć nie wypowiadany zawsze w sposób dosłowny, tkwi on nieuchronnie w stwierdzeniu, że rozwrój clirześcijaństwa wywołany został potrzebami nowego ustroju społeczno-politycznego. Wiadomo bowiem, że poszczególne społeczeństwa przyjmowały wierzenia chrześcijańskie i ich ideologiczne pertynencje już na pewnym, na ogół dość zaawansowanym, etapie rozwoju stosunków klasowych. Czyżby warstwy społeczne, które zdołały skonsolidować się pod względem politycznym do stopnia umożliwiającego utworzenie przez nie aparatu państwowego, nie umiały ukształtować, choćby bardzo prymitywnej, ideologii, która by ochraniała ich prerogatywy? Należałoby raczej przeanalizować przedchrześcijańskie wierzenia tych społeczeństw i spełniane przez nie funkcje społeczne oraz wykazać, na czym polegała w tym wypadku wyższość chrześcijaństwa, z powodu której religie lokalne musiały ustąpić pola nowemu kultowi. Czy wspomniana wyższość polegała na stronie doktrynalnej, czy obrzędowej? Samo bowiem istnienie kultów publicznych, a więc takich, które realizowały jakieś ogólnospołeczne cele, nie może być kwestionowane. A może decydującą rolę odgrywały tutaj jakieś inne czynniki? Chrześcijaństwo miało też swoje ujemne strony, ewidentne nawet bez pogłębionych studiów: przemawiało nieznanym językiem liturgii, cel obrzędów religijnych był — w przeciwieństwie do dawnych uroczystości — niezrozumiałyj rozrywało ono dawną, tradycyjną więź kultową. Bóg chrześcijański, zgodnie z nauką kościoła stwórca świata, mógł być wprawdzie potężny, niemniej ze względu na swój powszechny charakter nie mógł być uważany za opiekuna danego tylko ludu (wystąpił on zresztą przede wszystkim w charakterze bóstwa politycznego!), ani też wiązać się z jego historyczną tradycją, jak dawne, lokalnie ograniczone bóstwa przedchrześcijańskie, których wymienione tu funkcje potwierdza już — co będziemy analizować szczegółowo w rozdziale III (patrz s. 172) — Tacyt. Wiadomo również, że kościół, choć z różnym zależnie od okoliczności nasileniem, oficjalnie zwalczał dawne wierzenia i obrzędy, był równocześnie skłonny do ich adaptacji do swych potrzeb, o ile umożliwiała mu ona łatwiejsze prowadzenie akcji misyjnej. Tendencja ta znalazła oficjalną aprobatę w enuncja-
9